SCUDETTO


Fassone dla The Guardian: "Chcemy wcześniej spłacić dług u Elliotta. Klub jest bezpieczny"

27 sierpnia 2017, 15:15, Ginevra Wywiady
Fassone dla The Guardian:

Brytyjski dziennik The Guardian zamieścił na swojej stronie internetowej artykuł poświęcony nowym właścicielom i inwestycjom Milanu, okraszony wypowiedziami Marco Fassone. Dyrektor generalny rossonerich wyznał na początku, że sam miał wątpliwości co do planu chińskich inwestorów: "Początkowo podszedłem do tego planu z wątpliwościami, bo chciałem dokładnie zrozumieć, jaką mają wizję i dlaczego chcą dokonać tak ogromnych inwestycji. To było ważne dla mnie, Europejczyka, aby zrozumieć jaka wizja może się kryć za marzeniami chińskich przedsiębiorców. Z biegiem czasu zacząłem ją rozumieć. To bardzo ekscytujący projekt".

Najważniejszym celem Milanu w tej chwili jest powrót do Ligi Mistrzów po dłuższej nieobecności w europejskich pucharach, która została przerwana dopiero teraz udziałem w Lidze Europy: "Jesteśmy prawdopodobnie najbardziej międzynarodowym klubem we Włoszech. Juventus ma więcej tytułów krajowych, ale europejskie rozgrywki są w DNA Milanu. Cieszymy się, że udało nam się dostać do Ligi Europy, bo to ważny krok, a naszym priorytetem w tym roku jest powrót na międzynarodowy poziom. Oczywiście prawdziwym domem naszego klubu powinna być Liga Mistrzów. To jest cel, który postawili przed nami nasi właściciele. Chcą być liczącą się ekipą w Lidze Mistrzów w kolejnych latach. Wiedzą, że od strony sportowej i finansowej to zmienia życie klubu - zwłaszcza we Włoszech - bo przychody są naprawdę imponujące. Mamy szczęście, bo w tym sezonie po raz pierwszy Włochy wprowadzą do Ligi Mistrzów cztery zespoły bez eliminacji, więc cel jest trudny, ale nie niemożliwy. To nasz cel minimum, który chcemy osiągnąć. Nasz klub to gigant, który był uśpiony przez dwa albo trzy lata, ale jest jak Ferrari, które trzyma się w garażu - musisz dać mu wyjechać na tor, aby je uwolnić".

Yonghong Li przy zakupie klubu zwrócił się o pomoc do funduszu Elliott (nie bez przyczyny porównywanego do sępa), który pożyczył właścicielowi Milanu 300 mln euro na zakup klubu oraz sfinansowanie kampanii transferowej. Oprocentowanie tej pożyczki wynosi 11.5% (180 mln na zakup udziałów) oraz 7.5% (pozostała partia na mercato), ale zdaniem Fassone spłata, której termin przypada na październik 2018, nie powinna stanowić problemu: "Już pracujemy nad tym, aby ich spłacić i uczynimy to zasadniczo wcześniej, możliwie na początku 2018 roku. Oprocentowanie tych 120 mln, które Milan musi spłacić, jest oczywiście wysokie, ale nie przerażające. Jeśli weźmiemy pod uwagę dług Interu czy Romy u Goldman Sachs, do których zwracali się po finansowanie, oprocentowanie wynosiło 6.5%. Nasze oczywiście jest wyższe, ale nie jest to nic przerażającego. Dla Chińczyków dwucyfrowe oprocentowanie kredytu jest czymś całkowicie normalnym. W najgorszym wypadku - bo wielu fanów i udziałowców mnie o to pytało - w październiku 2018 Milan może stać się własnością Elliotta. To jest naprawdę najgorszy możliwy scenariusz, ale zapewniam, że przyszłość klub nie jest zamglona. Na 99% procent będziemy kontynuowali z panem Li i mamy nadzieję, że nasz plan okaże się sukcesem. W najgorszym wypadku - możecie być spokojni, bo Elliott to nie desperaci. To jeden z największych funduszy inwestycyjnych na świecie, który może zatrzymać klub, albo go odsprzedać. Kosztowałby ich tylko 300 mln, co jest bardzo niską ceną i wtedy mogliby dalej robić interes, co jest ich pracą".

Wydatki Milanu wzbudzają wielkie emocje, a klub wciąż musi odpierać zarzuty dotyczące braku wiarygodności. Fassone wyjaśnia, jak Milan zamierza sobie poradzić, gdyby plan awansu do Ligi Mistrzów się nie powiódł: "Jak możecie sobie wyobrazić, mam plan A i plan B. Zaprezentowałem UEFA bardziej konserwatywny plan, który zakłada progres nawet w przypadku, gdyby klub nadal nie awansował do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. W takim wypadku moje inwestycje na rynku nie byłby wysokie i być może trzeba będzie rozważyć sprzedaż jednego z topowych graczy. Ale mamy też scenariusz, który mówi: 'Marco, co się stanie, jeśli klub nie awansuje do Ligi Mistrzów?' Inwestorzy i ja chcemy tam być, ale jesteśmy przygotowani, gdyby nam się nie udało i zapewnimy klubowi bezpieczeństwo".

Jak Milan zamierza wyjść na prostą finansowo? "Zanim nowym biznes się rozkręci - mówi Fassone - potrzebujesz kilku lat, kiedy tylko tracisz pieniądze. W tym roku i w następnym przewidujemy dalsze straty w bilansie klubu, którymi zajmuje się pan Li. Podniósł kapitał zakładowy i inwestuje swoje środki. Fani doceniają właściciela, który nie jest tak bardzo widoczny, ale wydaje pieniądze. Nie zapominajmy, że to jest druga największa inwestycja w europejskim futbolu po przejęciu Manchesteru United. Właściciele mają nadzieję, że w ciągu dwóch albo maksymalnie trzech lat klub podwoi swoją wartość. Ale by tak się stało, musimy dobrze się prezentować na boisku i poza nim".

Pan Li na co dzień z daleka obserwuje swoje nowe dzieło, inaczej niż to miało miejsc za czasów poprzednich właścicieli. Fassone wyjaśnia: "Dla nas we Włoszech, dla naszej kultury to wielka różnica. Przykładowo: zwyczajem było, że właściciele i prezes byli obecni fizycznie w klubie: obserwowali mecze, sesje treningowe, udzielali wywiadów. Dla fanów we Włoszech to jak ubezpieczenie, że prezes jest obecny w klubie i wie, co może dla niego zrobić. Obecność prezesa, który nie jest aż tak widoczny, nie udziela wywiadów, a jego biografia nie jest powszechnie znana, może stanowić dla fanów przeszkodę. Ale z tego co widzę, sytuacja jest inna. Fani na całym świecie naprawdę wspierają klub i nowy zarząd. Na przykład: w zeszłą niedzielę w Crotone pan Han Li był na meczu i widziałem wielu fanów, którzy chcieli sobie zrobić z nim zdjęcie. Na początku kilku podejrzliwych ludzi pytało: 'Kim są ci Chińczycy?' Ale teraz jest inaczej. Więcej o nich wiadomo i wszyscy widzą, że wiele zainwestowali w ten klub. To nie jest właściciel, który przychodzi tylko po to, aby spekulować, jak to miało miejsce w przypadku innych klubów we Włoszech. To właściciel, który chce znów uczynić klub wielkim i inwestuje swoje własne pieniądze".

Na Milanie na pewno będzie w tym sezonie ciążyła duża presja: "Ostatecznie to była nasza własna decyzja - mówi Fassone - Mogliśmy zdecydować, że ściągniemy 3-4 graczy w tym roku i tyle samo w następnym, co oznaczałoby prawdopodobnie lepszą integrację zespołu, ale z dyrektorem sportowym zdecydowaliśmy, że robimy wielką rewolucję w tym roku. Wiemy, że to może zająć sezon, albo więcej, by cały zespół się zgrał, ale tym sposobem w przyszłym roku będziemy w sytuacji, że wystarczy wymienić dwóch albo trzech graczy, którzy nie zachwycili. To naszym zdaniem skalkulowane ryzyko".



11 komentarzy
Musisz być zalogowany, aby komentować
głos_rozsądku
głos_rozsądku
27 sierpnia 2017, 18:54
A przecież można działać bez długów. Ale nie, trzeba kombinować. Nigdy się nie nauczą.
0
cinassek
cinassek
27 sierpnia 2017, 19:22
Mógłbyś kupić jakiś klub i nauczyć tych dziadów biznesu, rekinie
4
Cesash
Cesash
28 sierpnia 2017, 08:46
Jeszcze żebyś w ogóle miał pojęcie o tym co piszesz.
0
Zaphod
Zaphod
27 sierpnia 2017, 17:06
No dobra, mamy finanse na widelcu, przedstawione czarne na białym. Teraz wszystko w rękach (właściwie to nogach) piłkarzy, od nich w dużym stopniu zależy powodzenie tego projektu. Póki co wierzę, ze dadzą radę.
4
głos_rozsądku
głos_rozsądku
27 sierpnia 2017, 18:52
Nic nie masz czarno na białym, bo nic nie widziałeś i nie masz pojęcia.
0
Bufor85
Bufor85
27 sierpnia 2017, 20:01
Ich siła jest w nogach i umiejętnościach. Jedyne co może nam popsuć, to kontuzje.
0
marcinmaly82
marcinmaly82
27 sierpnia 2017, 16:19
Ja wierzę w ten projekt "nowego Milanu "
1
Cervusius
Cervusius
27 sierpnia 2017, 16:13
Boże jaki on jest szczery, on odpływa od mydlenia Berlusconiego o lata świetlne.
3
Gianni Rivera
Gianni Rivera
27 sierpnia 2017, 16:13
No cóż, skoro Fassone przewiduje, że spłacą dług na pół roku przed czasem, to się nie ma czym stresować.
Zresztą, jak powiedział, Elliott to nie idioci. Nie dorabia się milionów (a może i miliardów) na byciu debilem. Nawet, gdyby Milan przeszedł w ich ręce, to będą chcieli na swojej własności zarobić. Strata nie byłaby dla nich zbyt dobra.
Więc obie perspektywy nie są negatywne dla Milanu, choć wierzę w plan Chińczyków. Jak pokazali ze swoją gospodarką, potrafią osiągać wyznaczone cele. A Liga Mistrzów zdecydowanie jest w zasięgu ręki.
2
GrzegorzZ
GrzegorzZ
27 sierpnia 2017, 18:46
Nie do końca, bo stratę mozna pokryć sprzedając wszystkich bardziej wartościowych zawodników, a potem pozbyć się wydmuszki w postaci marki Milan i tyle, kupiec sie znajdzie na promocje,Elliott odzyska tyle ile się uda, a my poczekamy dekadę na odbudowę. Ekonomia i brutalna rzeczywistość. Jakby Wisła kilka/ kilkanaście lat temu nie wyprzedala wszystkiego co miało wartosc to może teraz byśmy mieli klasowe drużynę w LM ( jako Polacy) a tak, z reszta, co tu pisać. Inwestor nie koniecznie musi chcieć czekać na zysk.
1
GrzegorzZ
GrzegorzZ
27 sierpnia 2017, 18:51
Ale oczywiście wierzę w ten plan, wierzę, ze zawodnicy, którzy przychodzą również w niego wierzę i zrobię wszystko aby sie udało. LM to ich obowiązek, ME w tym sezonie to minimum cwierc/ półfinał jesli nie finał. Budżet musi się spinac. Dodam jeszcze, ze ta przejrzystość tez jest dobra, bo kibic, który wydaje swoje pieniądze na gadżety, bilety itp wie, ze robi to w jakimś celu, to motywuje. Nie to co z Berlu w ostatnich latach.
0

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się