SCUDETTO


Locatelli dla LGdS: "Z nami Milan ma dobry plan na kolejne dziesięć lat"

19 listopada 2016, 21:29, Ginevra Wywiady
Locatelli dla LGdS:

Manuel Locatelli udzielił wywiadu dziennikowi La Gazzetta dello Sport, w którym opowiedział między innymi o tym, jak udaje mu się zachować spokój przy coraz większym zainteresowaniu jego osobą, o swojej przyjaźni z Donnarummą, mieszkaniu w internacie oraz celach na przyszłość. Oto jego słowa: 

 

Manuel, teraz, gdy tyle się dzieje wokół ciebie, jak udaje ci się nadal twardo stąpać po ziemi?

"To dzięki mojej rodzinie. To oni sprawiają, że mam w sobie pokorę. Mój tato pracuje w banku, mama jest gospodynią domową i kluczową postacią w rodzinie. Mój brat gra w Inveruno, w Serie D. W dzieciństwie byliśmy nierozłączni. Jeśli w drużynie podwórkowej nie mogłem grać razem z nim, to nie grałem wcale. Jest jeszcze moja siostra, która jest absolwentką rusycystyki. Wysyła mi tak miłe wiadomości, że się wzruszam. I wciąż mi powtarza, że mam twardo stąpać po ziemi".

 

To trudne, prawda?

"Musze powiedzieć, że nadal czuję się jak inni chłopcy w moim wieku z Galbiate - miejscowości, gdzie się wychowałem. Jeśli już teraz zacząłbym myśleć o pieniądzach i kontraktach, to zaszedłbym donikąd".

 

Umiarkowanie mogłoby być twoim mottem?

"W wielu aspektach mojego życia tak właśnie jest. Na przykład media społecznościowe. Wystarczy tylko przypomnieć sobie, co przytrafiło się Montolivo. Ja uważam, jak się z nimi obchodzę. Staram się nigdy nie przesadzać, bo mogą także zaszkodzić".

 

Czy takie rady dajesz młodszym, którzy mieszkają razem z tobą w internacie? 

"Ależ oczywiście. Proszą mnie o zdjęcia i o radę. Zawsze mówię, że jeśli ktoś jest zdolny, prędzej czy później dostanie swoją szansę. Internat jest fantastycznie usytuowany, bo z widokiem na San Siro. Zatem wystarczy, że wyjrzą przez okno, aby zobaczyć miejsce, gdzie być może pewnego dnia także będą mieli szansę wystąpić. Bo San Siro to stadion marzeń".

 

W twoim wypadku marzenia stały się rzeczywistością.

"Kiedy wchodzę na stadion Meazza, jeszcze nie potrafię sobie dokładnie uzmysłowić, co się dzieje. Podczas jazdy na mecz, kiedy staję się poddenerwowany, staram się uspokoić skupiając swoje myśli na rodzinie, na chwilach, kiedy grałem z bratem w parku. Czasami pooglądam jakieś stare zdjęcia".

 

Ale nie wypadałoby już się wyprowadzić z tego internatu? Nie pociąga cię myśl, że mógłbyś mieć dom tylko dla siebie?

"Prawdę mówiąc jest mi tam bardzo dobrze. Mam doskonałe relacje z wychowawcami. Mam swój własny pokój, wszyscy koledzy są blisko. Powiedzmy, że jeśli w końcu zrobię prawo jazdy, może zdecyduję się na ten wielki krok [zawstydzony uśmiech - red]. No tak, jeszcze go nie mam, trochę tutaj zamarudziłem".

 

Najważniejsze, aby nic podobnego nie przydarzyło ci się na boisku. W czym musisz się najbardziej poprawić?

"Muszę popracować nad przygotowaniem fizycznym oraz nad przytrzymaniem i poszanowaniem piłki. W Primaverze jest łatwiej, w pierwszej drużynie to zupełnie inna historia. Mój cel to pokazać, że nadaję się do gry w Milanie".

 

Kiedy oglądasz powtórki, to zdarza ci się myśleć inaczej?

"Powiedzmy, że czasem zdarza mi się oglądać jeszcze raz moje dwa gole, bo nadal nie mogę w to uwierzyć. I mam przy tym dreszcze".

 

Gdybyś był trenerem siebie samego, miałbyś tę samą odwagę, co Montella, by na siebie postawić?

"Trener widział, że radziłem sobie na treningach. Nie chcę być zarozumiały, ale też bym zaryzykował. I w każdym razie wprowadzał mnie do gry bardzo ostrożnie. Najpierw kilka razy wszedłem z ławki, potem kontuzja Montolivo przyspieszyła cały proces. Ważne, że wszystko odbywało się stopniowo".

 

Kiedy wchodziłeś na boisko w trakcie meczu, Montolivo musiał zmieniać pozycję. Nie czułeś się trochę nieswojo?

"Nie, bo taka po prostu była wtedy dynamika gry. Nie jestem osobą, która odnosiłaby się do kogoś z nabożną czcią. Riccardo jest dla mnie przewodnikiem, przykładem, jednym ze wzorów, tak jak Pirlo".

 

Co dokładnie mówi ci Montella?

"Żebym grał to, co potrafię, żebym grał prosto, jak na treningu. I żebym zachował spokój".

 

Gallianiemu raz wyrwało się porównanie z Riverą, a Berlusconi nazwał cię nowym Pirlo.

"Te porównania bardzo mi schlebiają. Prezes Berlusconi bardzo mnie zaskoczył. Kiedy jeszcze byłem w Primaverze, zatrzymał się obok mnie i powiedział: <Opowiadali mi, że jesteś bardzo dobry...>. Na początku to było wszystko jak sen, ale teraz, kiedy zaczyna do mnie docierać, co się dzieje, wiem, że popełniałem też błędy. Z Juve na przykład. Wszyscy mówili o moim golu, ale straciłem też kilka niepotrzebnych piłek. To są rzeczy, które jeszcze raz analizuję, aby wiedzieć, gdzie muszę się poprawić".

 

Ventura właśnie powołał cię na najbliższy staż.

"Jestem szczęśliwy, ale wszystko po kolei. Gram w reprezentacji Under-19 i tak jest bardzo dobrze. Nie oczekuję niczego od trenera Ventury, myślę o tym, co teraz i staram się twardo stąpać po ziemi".

 

Urodziłeś się 8 stycznia 1998 roku - w tym samym dniu, kiedy Milan ograł Inter 5-0 w Pucharze Włoch.

"Mam nadzieję, że to dobry znak. Interowi strzeliłem już gola, kiedy grałem w drużynie Giovanissimi. Przyjęcie na klatę i strzał zza pola karnego".

 

Kogo zabrałbyś Interowi?

"Icardiego, bo jest bardzo skuteczny. Obecny Inter bardzo trudno rozpracować, bo właśnie zmienił trenera. Ale w rzeczywistości kwestia jest tylko jedna: to my musimy kontrolować ten mecz. A Montella jest bardzo dobry w przygotowaniu takich potyczek".

 

Jednym z haseł tych derbów jest "Włoski Milan przeciwko zagranicznemu Interowi". Podoba ci się?

"Projekt młodego, włoskiego Milanu jest bardzo fajny i trzeba podziękować Berlusconiemu oraz Gallianiemu. Sekretem naszego sektora młodzieżowego są konkretne osoby. Dwaj wymienieni są najwyższą władzą w klubie, potem są tak ważne osobistości jak Filippo Galli i De Vecchi - trener, który wiele mnie nauczył".

 

Ty, Donnarumma, Calabria, Romagnoli, De Sciglio - co mówią ci te wszystkie nazwiska razem?

"Że z nami Milan ma dobry plan na kolejne dziesięć lat. Rodzi się coś ważnego".

 

Jakie inne nazwiska warto mieć na oku w Primaverze?

"Postawiłbym na Vido, Cutrone, Zanellato i El Hilaliego".

 

Ty i Donnarumma macie dużo wspólnego.

"Poznaliśmy się w drużynie Allievi, jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi. On jest fenomenem. Razem pracujemy i ciągle żartujemy i prawdą jest, że mamy wiele wspólnego. Ale nie muzykę. Kiedy on zaczyna puszczać swoje neapolitańskie przeboje, ja zakładam słuchawki".

 

No cóż, czasem trzeba się poświęcić. Ale powiedz nam o tych prawdziwych poświęceniach, które często wspominasz.

"Kiedy byłem w szkole średniej, życie było skomplikowane. Jadłem w samochodzie przed treningiem, a wieczorem uczyłem się w autobusie, kiedy wracałem do domu. Jeśli nie masz zdolności do nauki, to jest bardzo ciężko. W każdym razie wystarczy mi moja trójka, z którą skończyłem rachunkowość [śmiech - red.]".

 

Kim byś został, gdybyś nie był piłkarzem?

"Moją pasją są filmy kryminalne, więc zostałbym prywatnym detektywem".

 

Ah tak? A teraz jako piłkarz, jakie masz cele?

"Osobiście, chciałbym kontynuować tak, jak do tej pory, a drużynowo - wrócić do Europy". 



2 komentarze
Musisz być zalogowany, aby komentować
skoropian
20 listopada 2016, 12:03
Mam nadzieję, ze Donnarumma myśli podobnie i też ma plan na conajmniej 10 kolejnych lat w Wielkim Milanie.
0
Olli666
Olli666
19 listopada 2016, 13:15
Czytając tą wypowiedz to można stwierdzić że Lacatelli jest prawdziwym Rossonieri. Takich piłkarzy w obecnej piłce potrzeba coraz więcej i nie mówię tu tylko o Milanie ale też o całej piłce. W obecnych czasach nie ma legend, zawodnicy którzy sa topowymi piłkarzami przychodzą i odchodzą z poszczególnych klubów . Mam nadzieje że doczekam jeszcze czasów kiedy dobrzy pikllkarze grali całe życie w jednych barwach .
1

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się