Szósta porażka z rzędu w derbach Mediolanu...
W wieku 60 lat w wyniku zatrzymania akcji serca zmarł w środę Diego Maradona. Odejście jednego z najlepszych zawodników w historii piłki nożnej odbiło się na całym świecie szerokim echem. Dwa najbliższe mecze Milanu - w Lidze Europy z Lille oraz w Serie A z Fiorentiną - zostaną poprzedzone minutą ciszy ku czci Argentyńczyka.
Hołd zmarłemu oddało już mnóstwo postaci związanych z futbolem, w tym m.in. dyrektor Milanu, Paolo Maldini. Stosowny film zamieścił także cały AC Milan.
Może wielu z was ma inne zdanie, ale mnie śmieszą porównania Pele i Maradony do Ronaldo czy Messiego. Obecny football jest kilka poziomów wyżej i dla mnie współczesna dwójka to najlepsi gracze w historii.
Tymczasem rzeczywiście nie należy ich porównywać a co za tym idzie nie wydawać sądów o tym kto jest najlepszy w całej piłkarskiej historii.
Rzeczywiście poziom piłki zmienia się na przestrzeni dekad. Dlatego nie można np. mówić, że zwycięska Hiszpania była lepsza niż dawniejsza Brazylia, albo że szalona nie tak dawno temu Barcelona była lepsza niż Milan czy Real w ich najlepszych okresach. Messi osiągnął niesamowity poziom w czasach to umożliwiających, i to samo na miarę tamtych czasów osiągnął Maradona. Mistrzowie.
Albo nie zrozumiałeś, albo źle przeczytałeś. Śmieszą mnie te porównania, bo dwójka którą możemy oglądać obecnie to dla mnie inny level niż Pele czy Maradona.
Z drugiej strony Diego miał swój specyficzny charakter, wielką charyzmę za którą pokochała go wielka rzesza kibiców, w tym i ja z całą pewnością.
Szczególnie może właśnie za ten charakter bardziej go cenię gdyż jego wielkie talenty piłkarskie i mój wiek nie współgrały ze sobą. Zamiast tego doskonale pamiętam moje początki z piłką i jego osobę jako przewodnika, prekursora pierwszych przygód z tym ukochanym dziś sportem, a działo się to za sprawą kilku płyt DVD o tytule może nie za bardzo błyskotliwym ale za to bardzo oddającym to do czego zmierzam czyli "Historia Futbolu"
Dokument ten dzielił się na odpowiednią tematykę oraz region którego to dany temat dotyczył.
W jednym z tych odcinków pamiętam moment w którym Diego mówił o swoich kolegach w sposób arogancki co było bardzo intrygujące ale argumentowane prawdziwie. Diego już wtedy mówił o panach tj. Michel Platini czy Joseph Blatter że to jego koledzy z profesji, czy z boiska ale on nie chce ich zbytnio znać. Dlatego też opisywał np. Platiniego w taki sposób że to człowiek który kiedyś ubierał się w spodenki i koszulki piłkarskie zupełnie jak on, ale przybrał garnitur niczym atrybut w rodzaju wilczej skóry. Opisywał już wtedy jak wielka korupcja jest w organizacjach typu UEFA czy FIFA, że to siedlisko szczurów.
Diego mówił to 20 lat temu, a sprawa korupcji w tych organizacjach w których poleciały pierwsze głowy, ale zdecydowanie za mało, rozwiązanie znalazła dopiero podajże w 2014 roku i to tylko dlatego że Anglia z Rosją były w natężonym konflikcie politycznym, przed zbliżającym się mundialem w Rosji.
Diego ceni się za to że był sobą i był szczery, kiedy Pele był maskotką mediów i przydupasem, Maradona wylewał na nich kolejne kubły wody zza ogrodzenia swojego domu.
To była ta różnica w postrzeganiu pewnych przykładów dla życia, i jaką jednak lepiej być jednostką. Tą która jest zakłamanym pupilkiem, czy prawdziwym typowym heelem który ma gdzieś opinie innych i mówi to co jest prawdziwe, ale mniej dogodne. Wszystko zależy od tego, jakie wartości najbardziej cenimy w życiu
Jeżeli chodzi o Diego i wspominanie o narkotykach? Proszę takie jednostki o wskazanie mi muzyki, szczególnie rockowej i tej uznawanej za najlepszą która nie miała nic wspólnego z narkotykami. Sam jestem osobą bardzo stroniącą od tego typu używek i wiem że muzyka rockowa to nie piłka nożna i dla kogoś może to być porównaniem trywialnym i nie trafnym, jednakże dla wielu takich jak ja Diego był niczym gwiazda rocka, którego legenda w tej pamięci nie zginie nigdy, a przeciętność i kicz nigdy nie będzie dobrym przykładem.
Wole artystów którzy umierają we własnych odchodach po cyklu narkotykowym i dają to wszystko od siebie co idzie prosto z serca, a nie pseudo dobre przykłady i wszechobecną obłudę
Spoczywaj w pokoju Boski Diego Maradona.
Pamiętaj, że wielu kibiców (nawet Milanu) płacze i dostaje ataku szału jak Zlatan powie coś odrobinę mocniejszego od innych. "Ojeju dlaczego on tak mówi", gdy np. tak jak dzisiaj powiedział że on nie jest od całowania ludzi po rączkach na boisku tylko zap*****, więc w dupie ma gdy jakiś szwedzki kolega płacze w mediach, bo Zlatan go okrzyczał. Gdy np. odpowie Sacchiemu "za dużo gadasz" po tym jak ten rzuci jakże oryginalną wypowiedź "Zlatan za dużo wymaga od innych", to nagle każdy moralizuje "o rany boskie, powinien się nauczyć kultury i szacunku!". Gdy powiedział "kto to Rangnick" to histeria, jak może nie wiedzieć i nie chwalić wielkiego Ralfa?! Gdy w przerysowanym stylu (celowo) zacznie mówić, że jest Bogiem, to już w ogóle ogromny ból dupy. W takich chwilach uwielbiam czytać posty ludzi ze wschodu w stylu: "No man, the only God is Allah" xD
Przykłady można mnożyć.
Inny przykład to Maldini, który stanął swego czasu w obronie swojej oraz kolegów godności i do dziś ma wielu ludzi przeciwko sobie, którzy nie przepuszczą żadnej okazji by wylać swoje żale na niego.
W książce Ibry właśnie któryś fragment fajnie ten problem podsumował. Mianowicie, że ludzie mają problem z mocnymi osobistościami i robią wszystko by im wkładać kłody pod nogi, by ich zrzucić ze szczytu. Jednych to faktycznie w pewnym momencie podcina, innych motywuje jeszcze bardziej. Mowa była o społeczeństwie szwedzkim w tamtym fragmencie, ale spokojnie można to rozszerzyć na resztę świata.
Nie dotknął mnie nigdy kult Maradony, nie wychowałem się na jego grze, ale czytając Twój post wiem, że byłbym w stanie bardziej się utożsamiać z jego legendą niż takimi wątpliwej jakości osobistościami jak Buffon czy C. Ronaldo.
Jak coś, nie bierzcie tego za groźbę, Diego strzelał pięknie do niektórych bramkarzy, pozdrawiam :)
Jak rozumiem - wrzutka do mnie.
Odniosłeś jednak Diego do innego mocnego charakteru, czyli Zlatana i cytujesz jego książkę. Problem jest daleko bardziej złożony niż te dwie osoby jako takie, masz rację pisząc o społeczeństwach, różnych czasach itd.
Niemniej, Zlatana nachlanego i naćpanego chyba nikt nie złapał (ja przynajmniej nie kojarzę - raz gdzieś chyba przyznał, że go Trezeguet schlał po mistrzostwie w Juve), tak więc chyba bardzie należałoby tę stronę Maradony odnosić do, nie przymierzając, Bendtnera, który swoje złote myśli a'la Maradona sprzedawał i dalej sprzedaje (a i prowadzi się podobnie), a nie Zlatana, który jest megaprofesjonalistą.
Zmierzam do tego, ze porównywanie kontrowersyjnych zachowań czy wypowiedzi postaci typu Diego i Zlatan, a tym bardziej podawanie przykładu Paolo z ultrasami Milanu jako współczesnej kontrowersji w świecie futbolu jest trochę chybione.
I patrz, Zlatan profesjonalista, wzór pracowitego człowieka, a szambo jakie leci na niego i kwestionowanie jego wielkości niemal identyczne. Na szczęście w jego przypadku im więcej, tym bardziej go to motywuje, co przekłada się na sukcesy Milanu.
Jeszcze jedna refleksja mnie naszła. Gdyby każdy wymienił 5 swoich idoli (sportowych, muzycznych, filmowych itd), to jestem pewien że co najmniej jeden z nich byłby mniej lub bardziej kontrowersyjny lub/i miał coś za uszami.
Przypomina mi się tekst kawałka Avenged Sevenfold o ich zmarłym przyjacielu perkusiście:
"Czasem nasi święci są grzesznikami,
Zacierają granice i wskazują nam drogę."
Dla mnie idolem to mógł być Van Basten czy Maldini z wczesnych lat - jak sam miałem ich 10 czy 12 - ale po części również dlatego, że do Maradony nie mieli podjazdu (w sensie pozytywnym) - co do wybryków poza boiskiem. Z tego co pamiętam, to wyskoki Marco kończyły się na przelotach do Amsterdamu na dyskoteki prywatnym samolotem - o wyskokach Maldiniego nic nie słyszałem. Idolami byli za etos pracy i jednak życiową elegancję.
A mi jest po ludzku głupio, gdy w niedzielę pod nosem nuciłem przyśpiewkę na Napoli, gdzie pada w refrenie Diego merda.
Wiem, że Ronaldo czy Messi wykręcają lepsze liczby i mają więcej trofeów, ale w mojej ocenie nigdy nie byli i nie będą tak traktowani i podziwiani jak chociażby Maradona.
Brzydki, brudny antyfutbol argentyński, Sergio Goycochea na linii, modlenie się do Maradony i czekanie do karnych - i na końcu ulga całego świata poza Argentyną i Neapolem, jak Brehme trafił z wapna.
Najlepszy, niezapomniany mundial nowej ery.
historia.
Żegnaj Diego :(