Szósta porażka z rzędu w derbach Mediolanu...
Oto treść wywiadu, którego Sandro Tonali udzielił włoskiemu dziennikowi Il Corriere della Sera:
"Prawda jest taka, że nie potrafię dokładnie wyjaśnić, co się stało, ale coś się zmieniło w mojej głowie". Stało się to, że Sandrino, który przybył z prowincji, z bagażem oczekiwań przerastających chłopaka mającego na koncie ledwie garść meczów w Serie A, ustąpił definitywnie miejsca Tonalemu - młodemu mężczyźnie, który w ostatnich trzech miesiącach wziął Milan na swoje barki z zaskakującą siłą charakteru. Szybkość, moc, technika - teraz jest świadomy swojego talentu. Język ciała też się zmienił - stał się bardziej swobodny, pewniejszy. Ale to głowa jest inna. Aby móc zostać w swojej ukochanej drużynie, przystał na obniżkę pensji. Teraz wie, czego chce. I wie dokładnie, gdzie chce zajść - w niedzielę derby, w maju scudetto, jesienią 2022 mundial w Katarze z reprezentacją Włoch.
Przystępujecie do derbów z przewagą 7 punktów nad Interem. Wyobrażałeś sobie taką sytuację?
Szczerze mówiąc to nie. Ale my myślimy tylko o nas samych. Stabilizacja robi różnicę. Wystartowaliśmy tak dobrze jak przed rokiem, z jasną wizją, dzięki pracy trenera Piolego i wsparciu klubu. To właściwa droga.
Ocena dla Milanu za ten początek sezonu to 10/10 jak liczba zwycięstw w lidze?
To zbyt wysoka nota. Również dlatego że w Lidze Mistrzów nie poszło nam dobrze. W lidze zasługujemy na 9 ze względu na styl i zgranie, które pokazujemy w każdym meczu. 10 pojawi się tylko wtedy, jeśli wygramy scudetto.
Ty pierwszy zacząłeś mówić o scudetto.
Wszyscy wierzymy w scudetto i tak powinno być. Jeśli w 11 spotkaniach, nie dwóch, pokazaliśmy, że trzeba się z nami liczyć, to znaczy, że jesteśmy wielką drużyną. Mamy więc obowiązek wierzyć.
Skąd ta różnica między Serie A i Ligą Mistrzów?
To zupełnie różne rozgrywki na każdym poziomie. Dobre występy czasami się zdarzały, ale wyniki już nie. Nie szukam wymówki, ale gdyby sędziowie podejmowali czasem inne decyzje i gdybyśmy wykorzystali niektóre szanse, nasza pozycja byłaby inna.
Jesteście faworytami do zdobycia scudetto - tak czy nie?
Nie. Rozgrywki są bardzo długie i trudno powiedzieć, czy naprawdę jest jakiś faworyt. My kontynuujemy to, co zaczęliśmy w zeszłym sezonie. I nie chcemy się zatrzymywać.
Teraz wygrywacie też starcia z bezpośrednimi rywalami.
Zrozumieliśmy, że są to mecze, które trzeba wygrywać i tyle, tak jak miało to miejsce w historii Milanu. Poprawiliśmy się także w starciach z drużynami z dolnej części tabeli i to był kluczowy krok.
Twój najlepszy mecz?
Trzeba zawsze myśleć o kolejnym, nigdy o tym co było. Tylko w ten sposób można się rozwijać.
Spodziewałeś się tak mocnego Napoli? I Juventusu w kryzysie?
Napoli dużo już pokazało w zeszłym sezonie, choć nie udało im się awansować do Ligi Mistrzów. Juventus tak nisko w tabeli to jest zaskoczenie, ale pozostają bardzo silnym rywalem.
Dziś jesteś innym zawodnikiem niż jeszcze kilka miesięcy temu. Co się stało?
Nie znam odpowiedzi, czasami następuje zmiana i tyle. Czasami dzięki głowie następuje jakiś przeskok, zmienia się sposób treningu, gry, życia. Może dochodzi też fakt, że latem Milan mnie wykupił, dzięki czemu poczułem większy luz. Ale jest wiele szczegółów, detali, które pomagają dokonać przełomu. Wsparcie kolegów było bardzo cenne, jak również rodzina i Giulia, moja dziewczyna.
Żadnego coacha czy psychologa zatem?
Nie, nie potrzebuję ich.
Pioli powiedział: "Pierwszego dnia zgrupowania zrozumiałem, że Sandro się zmienił".
Trener był i nadal jest kluczową postacią. Rozumiał moje problemy, pomagał mi korygować błędy. To wspaniały człowiek.
A Ibrahimović?
Zmienia twój sposób myślenia, bo zawsze wie, co zrobić i powiedzieć. Pomaga ci zrobić skok jakościowy. Kiedy go zobaczyłem w szatni pierwszy raz, poczułem się znowu jak dziecko. Nie mogłem przestać się wpatrywać. To niesamowite, że jesteśmy teraz kolegami z drużyny.
Czy Zlatan może być kluczem do zwycięstwa w derbach?
To klucz do wszystkiego. Nieważne ile ma lat. W każdej chwili może się zerwać i zmienić przebieg spotkania.
Typują was na faworytów w derbach - to dobrze czy źle?
W derbach nie ma faworytów. Jest zbyt duże napięcie, wielka presja. Postaramy się zagrać tak, aby zachować nasz styl, który jest naszą siłą.
Kogo najbardziej się obawiasz w Interze?
To świetna drużyna, będzie ciężko. Ale my jesteśmy Milanem.
Sami zatem wymienimy nazwisko - jak będzie wyglądało starcie Barelli z Tonalim?
To mój przyjaciel i świetny piłkarz. Bardzo go podziwiam.
Mogliście zostać kolegami. Inter długo się o ciebie starał w lecie 2020...
Słyszałem, ale nic nie wiedziałem. W Milanie jestem bardzo szczęśliwy. To dla mnie spełnienie marzeń grać w drużynie, której kibicowałem jako dziecko i którą chodziłem oglądać na stadion z moim tatą.
Co jeśli Milan otrzyma za ciebie wysoką ofertę? Na przykład z Premier League? Donnarumma też był wielkim kibicem, a jednak odszedł.
Wiem, co musiałem zrobić, aby móc występować w tych barwach i nigdy nie popełniłbym tego błędu, by stąd odejść. Wiem, że to trudne, zwłaszcza w dzisiejszej piłce, ale moim marzeniem jest zostać symbolem Milanu. Będzie potrzebne wielkie poświęcenie i zaangażowanie, trzeba być naprawdę wielkim piłkarzem w każdym sensie - w Milanello, w szatni, na boisku, na San Siro, w domu. Ale taki mam cel. I zrobię wszystko, by go zrealizować.
W niedzielę derby, w maju scudetto. A reprezentacja? Czy mundial w Katarze może być mundialem Tonalego?
To mój cel.
Opowiadałeś, że puzzle 3D pomagają ci się skoncentrować. Jakie są twoje inne pasje?
Kocham Mediolan, choć wieczory najczęściej spędzam w domu. Mam dopiero 21 lat i może w porównaniu do moich rówieśników rzadko imprezuję, ale tak trzeba. Lubię być na bieżąco, wiedzieć, co się dzieje na świecie, na przykład w kwestii ochrony środowiska, ekologii - tematów, które w końcu zaczyna się traktować serio.
Wróćmy do tematu scudetto - co jeśli faktycznie uda wam się wygrać?
Wytatuowałem sobie mojego tatę, mamę, babcie, psa. Wszytko na czym mi najbardziej zależy. A na scudetto bardzo mi zależy, więc...
To świetna drużyna, będzie ciężko. Ale my jesteśmy Milanem. Amen.
One only suffers, others celebrate
Servant in heaven, king in hell
Można mieć talent mniejszy niż CR7 czy Messi ale sercem też można zrobić karierę
I tak powiem " Ale Sandro to ty szanuj" bo kosa w łeb.
Jak ja bym chciał żebyś stał się legendą naszego Milanu!
A co do tatuaży to psa wytatuował a dziewczyny już nie? xd
Wsadzisz do bagażnika swoją kobietę i psa po czym ruszysz w szaloną wyprawę po największych wertepach. Po kilku godzinach otworzysz bagażnik i kto bardziej się ucieszy na Twój widok?
No właśnie ;)
Przepraszam szanownego autora, nie przewidziałem takiej cofki kloaki :P
Szpileczka do sprzedawczyka bardzo jasna. Dzięki Mickowi nikt już nie pamięta o do$$ i bardzo dobrze.
Wiadomo jak dzisiaj mówi, że chce być legendą to wszyscy się martwią żeby nie został chciwą merdą. Bo takich kilku już było co tak mówili ale...
Żaden z nich nie był tak oddany żeby zmniejszać swoje wymagania $$ aby tylko tu grać. Wręcz przeciwnie z każdym rokiem coraz więcej cyrków było o podwyżki. Żaden z nich nie chodził z ojcem na mecze.
Wierzę w Ciebie Sandro. Wierzę że zostaniesz legendą na miarę rodu Maldinich. Za 30 lat będziemy mówić o rodzie legend Maldinich i o rodzie legend Tonallich mających czerwono-czarna krew i diavolo w sercu.
Wierzę w to.
Takich ludzi nam potrzeba.Potrzeba nam tych co chcą tu grać a nie tylko tu się wybić.
Edit. Jestem skłonny uwierzyć w to, że wykupienie zmieniło mu proces ten-tegowania w głowie. W końcu stał się pełnoprawnym zawodnikiem klubu o którym śniło mu się po nocach. I zaczęło mu się chcieć jeszcze bardziej.
Tylko zostawił po sobie taki smród że go nikt w Mediolanie nie chce nawet w repce widzieć. I nikt go szanować nie będzie bo smarkasz nie był w stanie wyjąkać słowa na temat swojej przyszłości.
Jakby powiedział dogorywam ten sezon i odejdę to nikt nie miałby pretensji.
Wiele razy to było poruszane jak odszedł. I nie da się tej szmaty bronić że poszedł zdobywać trofea bo co on może wygrać z p$g? co najwyżej ligę fr ( co pokazała liga fr że nie są oni nie do pokonania i może puchar fr. bo na bank nie LM.)
Ale poszedł "zdobywać trofea" a bez niego MIlan zdobędzie scudetto i już majty będą mokre że bez niego.
Forza Sandro.
Forza Tonali!