Wygrana na koniec sezonu.
AC MILAN – AC MONZA 2:0
To był zdecydowanie czarny wtorek, zupełna porażka – takie stwierdzenia padają w podsumowaniu LGdS. Włochy straciły Milan i Atalantą, prawdopodobnie stracą też możliwość posiadania pięciu drużyn w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Trudno będzie rywalizować z Hiszpanią, głównym rywalem, po tak katastrofalnym wieczorze. Żal jest ogromny, bo Feyenoord i Club Brugge na pewno nie są lepszymi zespołami od Milanu i Atalanty. Można powiedzieć szczerze: ich poziom techniczny jest niższy, zwłaszcza Holendrów, którzy między innymi stracili Santiago Gimeneza (który przeszedł na drugą stronę barykady), a ponadto są obecnie zdziesiątkowani przez kontuzje. Jednak przeciwnicy w tych play-offach potrafili wykorzystać słabości, które Milan i Atalanta uwidoczniły w dwumeczach: nieodpowiedzialne zachowanie Theo Hernándeza przekreśliło szansę na pokonanie Feyenoordu, który był zdominowany przez Rossonerich do momentu, gdy Francuz został wyrzucony z boiska. Niepewność w defensywie przekreśliła szanse drużyny z Bergamo, która w Brugii przegrała z powodu skandalicznego błędu sędziego, ale w sumie w obu meczach Belgowie często sprawiali im duże trudności.
Łatwiej o współczucie Atalancie, która wciąż utrzymuje się w czołówce tabeli i dodatkowo zmaga się z licznymi kontuzjami. Inaczej wygląda sytuacja odnośnie Milanu: w Serie A traci piętnaście punktów do lidera, a podczas styczniowego mercato pozyskał do swojego składu znaczną liczbę ważnych graczy, od Gimeneza po João Félixa i Walkera. Jak to możliwe, że taką drużynę z rozgrywek wyrzuciła połowa Feyenoordu? Obowiązki Conceição również nie są bez znaczenia: ultraofensywna formacja, którą zastosował na początku, sprawdziła się, ale zarządzanie zmianami (w szczególności zmianą Gimeneza) wprawia w zakłopotanie. Faktem jest, że w Lidze Mistrzów pozostały tylko Inter i – jeśli dziś wieczorem nie napłyną żadne złe wieści z Eindhoven – Juventus. Jeśli przypomnimy sobie optymistyczne myśli, jakie towarzyszyły wszystkich, gdy wylosowano pary play-off, rozczarowanie jest ogromne!
Nie zdarza się często, żeby kwalifikacje zostały wyrzucone w błoto, tak jak stało się to z Milanem, który był i pozostaje wyraźnie, wyraźnie lepszy od Feyenoordu. Wiedzieli o tym wszyscy i potwierdził to mecz aż do 51. minuty. Theo Hernández zasłużył na wyrzucenie z boiska za dwa niewiarygodne błędy: jaskrawy i bezsensowny faul kosztował go pierwszą żółtą kartkę, a wyraźna symulacja doprowadziła do drugiej. Jeśli do tego dodamy błąd Maignana w pierwszym meczu, to zrozumiemy, dlaczego Milan został wyeliminowany w większej mierze przez samych siebie, niż przez Feyenoord. A rażący błąd Gabbii przesądził o porażce w ostatnim meczu fazy ligowej w Zagrzebiu. Gdyby drużyna Conceição wygrała ten mecz, co mogła i powinna była zrobić, nie przeszłaby do play-offów, lecz od razu do 1/8 finału. Podsumowując: zrujnowana Liga Mistrzów! I co najmniej piętnaście milionów euro wyrzuconych w błoto (brak kwalifikacji do 1/8 finału i kwoty za rozegranie dwóch meczów).
Sytuacja Theo Hernándeza zasługuje na osobną refleksję. Mamy do czynienia z piłkarzem, który ma wszystko, czego potrzeba, aby zostać mistrzem: dobrą sylwetkę, siłę i technikę. Podziwialiśmy go w sezonie, który przyniósł Milanowi mistrzostwo Włoch, w którym był jednym z głównych autorów triumfu Rossonerich. No i co się z nim stało? Gdzie podział się piłkarz, który kiedyś ekscytował i fascynował San Siro? Wielokrotnie zdawało się, że cierpi z powodu problemów fizycznych, innym razem zdradzała go jego natura. Oczywiście, nigdy nie był łatwą postacią, ale do niedawna jest entuzjazm – nazwijmy to tak – na boisko stawał się atutem, bronią, prawie nigdy nie był problemem. Dziś Theo wydaje się nie potrafić nad sobą zapanować. I to wszystko pasuje. Do tego stopnia, że nawet Milan, który będzie szukał nabywcy pod koniec sezonu (kontrakt zawodnika wygasa w 2026 roku, perspektywy na przedłużenie są minimalne), ryzykuje, że nie będzie miał łatwego życia. Kto będzie skłonny zainwestować dużą kwotę w zawodnika, który jest zagadką?
Jak wygląda aktualna sytuacja w rankingu UEFA? (dwie najlepsze federacje otrzymają dodatkowe miejsce w Lidze Mistrzów)
ANGLIA: 20 892 (7 zespołów)
HISZPANIA: 18 035 (6 zespołów)
WŁOCHY: 17 812 (5 zespołów)
PORTUGALIA: 15 850 (4 zespoły)
NIEMCY: 15 734 (5 zespołów)
Bo mnie się wydaje, że w meczach z Feyenoordem, to bramki padały z akcji jego stroną.
Wczoraj nie nadążał za tym młodym i dynamicznym Bueną, kilka razy został w blokach, i pozwolił na dośrodkowanie.
W pierwszym meczu też dawał się ogrywać Paixao, który robił tam wiatr na stronie Walkera stamtąd padła bramka.
Ostatnia bramkę jaką straciliśmy na włoskiej ziemi była stracona bramka z Romą w PW, która również padła po jego niefortunnie interwencji z prawej strony.
Potem wszedl Jimenez i inaczej to wyglądało.
Ale nagonka tylko na Theo.
największy problem jest jednak inny - jest nim zarządzajacy Milanem !!!
koleś kupujący klub na krechę i nie dotrzymujący terminu spłaty, ratujący się przedłużeniem... koleś chcący zbudować nowy stadion, ale na to pieniądze musiałby mu chyba pożyczyć "hałaśliwy sąsiad"... koleś, którego ambicją jest top4 i związane z tym pieniądze... koleś, ktory nie pojawia się na urodzinach klubu...
a teraz weźmy takiego Florentino Pereza - zakochany w klubie na zabój, dałby się za niego pokroić !!! jego klub ma być nie najbogatszy, a NAJLEPSZY NA ŚWIECIE !!! ma wygrywać ligę hiszpańską, puchar Hiszpanii, superpuchar Hiszpanii, Ligę Mistrzów, superpuchar Europy, puchar Interkontynentalny i klubowe Mistrzostwo Świata !!! dla niego nie ma podziału na lepsze i gorsze trofea, klub ma triumfować w każdych rozgrywkach, w których tylko startuje !!! taki zarządzający to jest gość !!!
i jeszcze raz popatrzmy na tą miernotę, reprezentującą nasz ukochany klub... szkoda strzępić ryja...
W każdym meczu ktoś popełnia błąd, większy lub mniejszy. Liczy się reakcja. Liczy się to, jak zespół zaprezentuje się jako całość w ciągu 90+ minut.
W Zagrzebiu równie dobrze można winowajcą uczynić Musaha za jego czerwoną kartkę. Ale rozsądniej jest zapytać, dlaczego nie potrafiliśmy im stawić czoła jako zespół, nie potrafiąc strzelić drugiej bramki?
Podobnie jak meczach z Feyenoordem, Cagliari (dwukrotnie), Genoą, Juventusem grającym bez napastnika, męczarniach z Veroną, Parmą, Como albo Slovanem Bratysława.
Brak motywacji? Wczoraj Marcin Rosłoń na antenie powiedział, że jeden Leao za sezon pobiera więcej hajsu niż cały pierwszy skład Feyenoordu. To jak ich trzeba jeszcze zmotywować? Może w drugą stronę - Trzeba uciąć pensję za każdy katastrofalny mecz? A takich jest większość.
To jest ich zawód, jedyna odpowiedzialność i obowiązek. Jak człowiek źle się spisuje w pracy i nie wykonuje swoich obowiązków w 100% to ponosi konsekwencje. Pora uświadomić to wszystkim primadonnom w Milanello.
Mój drogi Milanie, tym zniknienim swoim.
Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:
Jedną rurzowom głowom tak wiele ubyło.
autor nieznany xD