Nie tak to miało wyglądać... Milan zremisował 3:3 z Cagliari. Bardzo słaba gra defensywy Rossonerich i szalony wynik – tak można podsumować grę podopiecznych Paulo Fonseki.
Ojciec Gianluigiego Donnarummy, pan Alfonso Donnarumma opowiedział dziennikowi La Stampa o początkach kariery syna oraz podzielił się kilkoma anegdotami. Opowieść rozpoczęła jednak mama, Marinella: "Gigio to nasze trzecie dziecko. Najpierw urodził się Antonio, potem Nunzia, no i Gigio. Nie mieliśmy takiego planu, ale od razu bardzo się ucieszyliśmy. 4,7 kg wagi i 57 cm długości. O jeden centymetr więcej niż Antonio. Byliśmy już nauczeni doświadczeniem. Kiedy urodził się Antonio, lekarz powiedział do mnie: Urodziła pani węgorza. Musieliśmy wyrzucić całą wyprawkę. Kiedy na świat przyszedł Gigio, byliśmy już przygotowani - wszystko idealnie i na miarę".
Panie Alfonso, jaki był Gigio jako dziecko?
"Nie pamiętam zbyt wiele. Moje dzieci szybko rosły, zwłaszcza jeśli chodzi o wzrost".
Jak wyglądał pierwszy dzień szkoły?
"Nie chciał zostawić mamy i płakał. Zawsze dobrze sobie radził, ale tęsknił za mamą. Chodził do szkoły prowadzonej przez zakonnice razem ze swoją siostrą. Uciekał, przychodził do Nunzii i mówił: Zadzwoń do mamy".
Kiedy zaczął grać w piłkę?
"Na piasku gdy miał 4,5 roku. Wszędzie chodził za bratem, nie chciał go zostawić".
Potem zaczęły się pierwsze turnieje, prawda?
"Na początku to też była tragedia. Jak sobie teraz to przypominam, to chce mi się śmiać. To było w okolicach Bożego Narodzenia, przy boisku cały czas ktoś odpalał fajerwerki, a Gianluigi przestraszony uciekał z bramki. Biegałem za nim i przekonywałem do powrotu: Jak będziesz bronił, jeśli nie ma cię w bramce?"
Kto pierwszy powiedział Panu, że ma Pan w domu fenomen?
"Wujek Enrico Alfano, którego niestety nie ma już z nami i nie miał okazji zobaczyć w akcji ani Antonio, ani Gigio. Trener Scuola Calcio Napoli, Ernesto Ferrara złościł się na mnie: Alfonso, niech Pan jeździ wolniej, chyba Pan nie wie, ile jest wart Pana syn, to wybraniec losu".
Chciały go też Juve i Inter, ale jako 14-latek wybrał Milan.
"Chciał być blisko brata, który grał w sektorze młodzieżowym i dlatego, że w dzieciństwie to były jego ulubione barwy. Ja też zawsze kibicowałem Milanowi, swój pierwszy motor pomalowałem na czerwono i czarno. Moja żona natomiast kibicuje Napoli".
Potem, pewnego sobotniego wieczoru w październiku niespodziewanie dzwoni telefon.
"Rok i cztery miesiące temu Gigio dzwoni do nas i mówi: Tato, mamo, jutro gram, przyjedźcie mnie zobaczyć. Myśleliśmy, że żartuje. Jako 16-latek w Serie A przeciwko Sassuolo. Nic z tego nie rozumieliśmy, tylko tyle, że potrzebowaliśmy biletów, aby wyruszyć".
Jak przeżyliście ten debiut?
"Byliśmy szczęśliwi i wzruszeni do łez. To była niezapomniana chwila".
Gigio sława uderzyła do głowy?
"Absolutnie nie, jest taki, jak dawniej".
Dziś kończy 18 lata. Czego mu życzyć?
"Aby cieszył się tym pięknym wiekiem, żeby osiągnął zamierzone cele, no i wiele zdrowia. My staramy się jak najbardziej go wspierać. Często przyjeżdżamy do Mediolanu, dzięki czemu nie czuje się sam. Może i jest już pełnoletni, ale dla nas zawsze będzie dzieckiem".
A jak wracacie do domu, to co czujecie?
"Wspominamy, jak nasze dzieci grały w piłkę w salonie i prawdę mówiąc jest to dla nas najtrudniejszy moment. Wtedy zdajemy sobie sprawę, że są dorosłe i już z nami nie mieszkają..."
- po pierwsze nie do Juventusu
- po drugie za duuuużą kasę czyli co najmniej 70 milionów euro
Mam nadzieję, że on zostanie i to będzie kolejna legenda naszego ukochanego klubu !
Mianowicie pan Raiola :)