SCUDETTO


Montella dla LGdS: "Gdyby Mihajlović został, może trenowałbym teraz drużynę w pucharach"

13 marca 2017, 02:13, Ginevra Wywiady
Montella dla LGdS:

W zeszłym tygodniu, jeszcze przed meczem z Juventusem, trener Milanu Vincenzo Montella udzielił interesującego wywiadu dziennikowi La Gazzetta dello Sport, którego treść prezentujemy poniżej:
 

Max Allegri spogląda na pana podejrzliwie: Milan przed czwartym w tym sezonie spotkaniem zdołał już dwa razy pokonać Juventus [wywiad przeprowadzono przed meczem – przyp. red]. Czy wciąż jest skazany na pożarcie?

„Na pewno już nas nie lekceważą, ale o tym, jak trudno pokonać Juve, świadczy ich passa w lidze. To będzie kluczowy mecz. Decydujące czynniki to podejście, właściwa interpretacja gry i waleczność, która z naszej strony musi być powyżej przeciętnej. Przeciwko Juventusowi zanotowaliśmy dwa najpiękniejsze momenty w tym sezonie: zwycięstwo w Dosze i w meczu ligowym. Tym razem wynik będzie jeszcze ważniejszy dla układu w tabeli”.

 

Cuadrado, którego wypromował pan we Florencji, na pewno jest panu wdzięczny, ale nie zagra z powodu dyskwalifikacji. Z pięciu gwiazd w ataku pozostały „tylko” cztery: Dybala, Higuain, Mandzukić, Pjanić. Czuje pan ulgę?

„Kiedy masz graczy ofensywnych, którzy w dodatku poświęcają się w obronie, to rywal ma jeszcze trudniejsze zadanie. Oni zwiększyli ilość ofensywnych graczy, ale zachowali ten sam balans. Allegri zaskoczył mnie brawurą i odwagą. Jeśli wziąć pod uwagę, że nie ma dodatkowych alternatyw, poza Pjacą, nowy system gry może się wydać trochę przesadzony. Bez Cuadrado mógłbym się spodziewać jednego napastnika mniej i podwojenia boku obrony na jednej ze stron”.

 

Montella kontra Juventus to długa historia potyczek. Czy w przyszłości zdecydowałby się pan ich trenować?

„Profesjonalista na początku kariery nie powinien niczego wykluczać, więc obiektywnie czemu nie? Może trenowanie Lazio byłoby trudniejsze, zważywszy, że w Rzymie mam dom po drugiej stronie miasta... Kiedy miałem 17 lat, mówiło się, że Juve jest mną zainteresowane. Byłem młodym, obiecującym graczem. Potem doznałem kontuzji i skończyło się na tym, że przestali się mną bardziej konkretnie interesować”.

 

Milan zrobił więcej: zainteresował się i zatrudnił. Czy zamierza pan się odwdzięczyć się długim zwycięskim cyklem?

„Chciałbym bardzo. Najważniejsza jest możliwość wspólnego rozwoju. Chciałbym pomóc drużynie wznieść się na wyższy poziom i znów wygrywać. Wszystko zależy od tego, czy mamy wspólne cele i czy jesteśmy otwarci na zmiany. To nie jest kwestia pozostania na rok, trzy, pięć, dziesięć, ani otwierania czy zamykania cykli. To tylko teoria. Jeśli jest wspólnota intencji, możesz ciągle startować od nowa. W Fiorentinie miałem kontrakt, ja i rodzina czuliśmy się świetnie, ale poczułem, że nadeszła chwila, aby się zatrzymać”.

 

W Milanie celem wszystkich jest powrót do Europy. Jeśli się uda, to sezon zostanie uznany za udany, w przeciwnym razie znów trzeba będzie wszystko przebudować. Zgadza się pan z tym streszczeniem?

„Nie, to zbytnie uproszczenie. Wokół wyników kręci się wiele, ale nie wszystko. Aby dokonać sprawiedliwej oceny, trzeba według mnie wziąć pod uwagę więcej czynników, które nie będą tylko sprowadzone do zajęcia przykładowo szóstego czy siódmego miejsca w lidze. Moja ocena już jest pozytywna, jestem zadowolony z rozwoju i zachowania drużyny”.

 

Liga Mistrzów to cel, który należy już odłożyć na bok?

„Trudno będzie odrobić tyle pozycji, ale zawsze trzeba być ambitnym. Gdyby tak na Juventus Stadium...”

 

Wcześniej jeszcze nadejdzie inny werdykt: Montella przedłuży kontrakt z chińskim Milanem?

„To zależy od klub. Każdy robi to, co do niego należy. Tego pytania jeszcze mi nie zadano. Gdyby tak się stało, chciałbym dać odpowiedź wiedząc wcześniej, jakie są cele drużyny, jak oceniana jest siła kadry zespołu i jakie są wymagania wobec mnie”.

 

Gdyby został Berlusconi - z niezachwianą wiarą w swoje idee - czułby się pan zagrożony?

„Tak szczerze, to sądzę, że prezes mnie ceni. I już mówiłem, że zawsze będę wdzięczny, iż uczynił mnie trenerem drużyny, której kibicuję. On zna się na piłce, rozmowa z nim to przyjemność, słucham jego sugestii, choć czasem nie idą w parze z moją wizją. Zdarza się, że nie trzeba mieć pełnej kontroli nad wszystkim, aby wygrywać. Jeśli ją masz, a potem nie osiągasz celu, to trafia ona w ciebie jak bumerang. Może on chciałby Suso jako drugiego napastnika, albo De Sciglio na środku, ale ogólnie to mamy wiele wspólnych idei. Wiem, gdzie moje miejsce i nie chodzę do Berlusconiego. Codziennie kontaktuję się z Gallianim, który jest świetnym dyrektorem i na którego żaden trener nigdy nie narzekał. Przypuszczam więc, że to nie przypadek”.

 

Ostatni telefon od Silvio?

„Kiedyś dzwonił do mnie częściej, teraz rzadziej. Ale mój szacunek się nie zmienił, choć w ostatnich tygodniach nie rozmawialiśmy”.

 

Z Chińczykami mógłby pan liczyć na topowych graczy. Marzy pan o Fabregasie?

„Technicznie jest bardzo dobry, ale gdybym miał 150 mln, to kupiłbym jeszcze raz moich graczy, którym wszystko zawdzięczam. Każdy był na swój sposób pożyteczny i jest to dla mnie powód do satysfakcji. Czasami musieliśmy się obywać bez kontuzjowanych pięciu graczy reprezentacji Włoch, ale ich zastępcy zawsze dawali sobie radę. Dla mnie oni są najlepsi na świecie, a poza tym... musimy dokończyć ligę”.

 

Z Berlusconim projekt młodego włoskiego zespołu miałby swoją kontynuację?

„Najważniejsze to znać oczekiwania i razem przeanalizować, co oferuje rynek. Można zrobić wiele dobrego także nie mając wielkiego budżetu, pozyskując wszechstronnych i pasujących do drużyny piłkarzy”.

 

Tymczasem wciąż trwa oczekiwanie. Jakby pan nazwał tę całą historię z closingiem?

„Opening. Ale żarty na bok. W klubie wszystko działa, więc nie mamy żadnego alibi. Każdy pracuje z oddaniem dla drużyny: zarząd, sekretariat, biuro prasowe, magazyn, ogrodnicy, kuchnia. Nie ma żadnego elementu, który mógłby się nie podobać albo szwankować”.

 

Tego się pan spodziewał?

„Organizacja jest tak doskonała, jak zawsze sobie wyobrażałem. Daje się odczuć mentalność kogoś, kto ma wielką historię i zawsze myśli o wielkich rzeczach, abstrahując od ostatnich mało prestiżowych wyników. Znalazłem tutaj rodzinę, w której jest wiele dobrych dusz gotowych cię wesprzeć. Starałem się spojrzeć na wszystko nieco z dystansu, żeby pojąć strukturę i sposób myślenia ludzi w klubie. Najbardziej krytyczny punkt dotyczył odbudowania u piłkarzy wiary w siebie. Choć trzeba przyznać, że Mihajlović zrobił świetną robotę. Gdyby został, może trenowałbym teraz drużynę grającą w europejskich pucharach”.

 

Jak chciałby pan zostać zapamiętany?

„Stop. Nie lubię przypisywać sobie zasług ani być chwalony Nie daję sobie ocen, od innych wystarczy mi dostateczny, czyli maksimum, na co mogłem liczyć w szkole”.

 

Gdyby Milan wyprzedził Inter, ocena byłaby wyższa?

„Zameldować się choćby jeden punkt nad Interem, który dokonał wielkich inwestycji, to byłaby przyjemność. Ale nie oceniam siebie w odniesieniu do innych, tylko w kontekście tego, ile sam jestem w stanie osiągnąć z moją drużyną. Życzyłbym sobie co najwyżej, aby derby jak najszybciej znów były rozgrywane między drużynami na szczycie tabeli. Mamy więcej rywali w drodze do europejskich pucharów. Atalanta też będzie walczyć do końca”.

 

A propos ocen: co drużyna myśli na pana temat?

„Mogliby nawet powiedzieć, że nie znam się zbytnio na piłce, ale nigdy że jestem hipokrytą albo fałszywym człowiekiem. To byłoby dla mnie przykre. Zawsze jestem uczciwy, nawet jeśli zdarzy mi się powiedzieć jakieś kłamstwo, rozumiane jako kłamstwo w dobrej wierze. Czasami można skłamać nie będąc przy tym oszustem”.

 

Z Bakką wyjaśniliście sobie wszystkie nieporozumienia?

„Trzeba by jego zapytać. Zwykle kiedy schodził rozzłoszczony, to miał pretensje głównie do siebie samego. Poza tym zabrał nas wszystkich na kolację...”

 

Ten sam rytuał powtórzyliście po meczu z Fiorentiną na pana zaproszenie i niedawno na koszt dyrektora sportowego Rocco Maiorino.

„Jako piłkarz nie lubiłem wspólnych kolacji z drużyną. Miałem dość kolegów, których widywałem codziennie... Poza tym każdy ma swoją rodzinę czy przyjaciół. Ale jeśli nie jest to przymus, jak w naszym wypadku, to jest sympatycznie”.

 

Kto z dwójki Donnarumma – Locatelli bardziej pana zaskoczył?

„Gigio jest najbardziej dojrzały. Locatelli jak dotąd spisywał się doskonale, zważywszy na wiek i rolę na boisku. Lekki spadek formy jest zupełnie naturalny. Najważniejsze, żeby to nie zachwiało jego wiary we własne umiejętności. Produktywność czasem się zwiększa, nawet gdy nikt nie wychwala cię za każde zagranie. Manuel potrafi zachować równowagę, w przyszłości mógłby też zagrać jakoś środkowy w trójce obrońców. Calabria też włoży swój wkład. Wszystkie zwycięskie drużyny w historii mogły liczyć na grupę piłkarzy wywodzących się z sektora młodzieżowego. Może także z tego powodu kibice zawsze nas wspierali. Wśród innych młodych widzę Romagnoliego, który robi postępy w swoim 'zawodzie'. Pasalić może stać się nowoczesnym pomocnikiem. Deulofeu zaimponował szybkością, z jaką wpasował się w mechanizmy drużyny, a nie zapominajmy jeszcze o Suso”.

 

Zabrakło tylko Nianga?

„Tak jak Balotelli ma ogromny potencjał. Jego cechy nadają się może bardziej do ligi angielskiej. Starał się bardzo, choć czasami to było za mało. Być może wróci silniejszy”.

 

Trener Montella wystawiłby napastnika Montellę?

„Nie wiem, czy dawałbym mu grać cały czas. Gdybym mógł wybrać 'dziewiątkę”, chciałbym... Van Bastena. Poza tym jako zmiennik dokonywałem wielkich rzeczy”.

 

Trener Montella był mistrzem pięknej gry we Florencji, a dziś prowadzi Milan, który potrafi wygrywać sercem i charakterem. Która z tych dwóch opcji jest bliższa rzeczywistości?

„Mam nadzieję, że ja też zrobiłem postępy, że się w pewien sposób rozwinąłem i dostosowałem do charakteru drużyny. Jeśli wynik nie jest najważniejszy, moja gra polega na tym, by jak najdłużej utrzymywać się przy piłce. We Florencji naszym celem było przyciągnięcie ludzi z powrotem na stadion, więc nie mogliśmy zaproponować nic innego, jak tylko efektowny styl. W dodatku osiągnęliśmy też niesamowite wyniki. Ten rok na pewno nie jest dla mnie najtrudniejszy. Jeśli już, to był nim ten w Sampdorii – bez przerwy przegrywaliśmy...”

 

W pana systemie treningowym pojawiły się pewne „udziwnienia”: od jogi po dietę.

„Nie wierzę już w metody, jakie stosowano, gdy sam byłem piłkarzem. Żeby było jasne – nie mam na myśli nic przełomowego. W kwestii techniki i taktyki już nic więcej nie wymyślimy, więc trzeba się skupić na czynnikach takich, jak odnowa biologiczna czy psychika. Joga, odżywianie, sen to są kluczowe aspekty. Mental coach? Trener jest nim na okrągło dla swoich piłkarzy, więc kończy się tym, że sam takiego potrzebuje. Przyznaję się: korzystam z usług więcej niż jednego. W Milanello spędzam 7-8 godzin, odkryłem jak ważne jest, aby umieć się odciąć i nie żyć z obsesją piłki. Chyba faktycznie pracuję mniej niż dawniej”.


 

Czy zamierza pan swoje metody zaszczepić za granicą?

„Nie stanowiłoby to dla mnie problemu, myślę, że byłoby to pouczające doświadczenie. Niektóre ligi i niektóre miasta podobają mi się bardziej niż inne. Na przykład Londyn... Wśród trenerów, których miałem, najlepszy był Spalletti. Mógł dać mi więcej szans na grę, ale za to otworzył mi umysł”.

 

Pochwala pan również to, jak rozegrał sprawę Tottiego?

„Gdybym był doradcą Tottiego, to 'zmusiłbym' go do zakończenia kariery, zeszły sezon byłby idealny. Ale rozumiem też chęć kontynuowania i dzielenia się emocjami”.

 

Jakie emocje panu towarzyszą?

„Moje dzieci – jestem w pierwszej kolejności dumnym ojcem, a potem cała reszta. Mój syn Alessio właśnie skończył 18 lat, porzucił piłkę na rzecz studiów. Nie wiem, w kogo się wdał... Zdał egzamin na uniwersytet Bocconi, zarządzenie w przedsiębiorstwie. Jeśli zostałem trenerem, to za jego namową”. 



21 komentarzy
Musisz być zalogowany, aby komentować
Fushnikov
Fushnikov
14 marca 2017, 08:53
Oby tylko njong nie wrócił. Ale po tym jak się spisuje to chyba wróci :x
1
ACstach
ACstach
14 marca 2017, 12:28
Ale czy ja wiem, czy tak dobrze się spisuje? Jeden mecz miał dobry.
0
grzesiekpl88
grzesiekpl88
14 marca 2017, 13:24
ACstach
Jemu chodziło chyba o to, że się słabo spisuje i dlatego go odeślą do nas ;)
1
ACstach
ACstach
14 marca 2017, 15:41
A to przepraszam, chyba rzeczywiście źle zrozumiałem;)
1
Diavo
Diavo
13 marca 2017, 22:47
Lazio 3:1 Torino,szansa na LE się oddala..
Edytowano dnia: 13 marca 2017, 22:47
0
lesiuacm
lesiuacm
13 marca 2017, 22:03
Lubiłem Mihe gdy trenowal Milan, także teraz życzę mu wiele dobrego. Gdyby nie Berlu i jego wymysł z Brocchim, gralibyśmy w pucharach na 99%, no ale cóż.. Montella musi zostać na przyszły sezon, możemy grać wtedy już tylko lepiej pod jego wodzą.
0
matten
14 marca 2017, 10:38
Dobrze, że tylko na 99%, a nie na 100%. Naprawdę nie pamiętacie już po jakiej fatalnej passie porażek odchodził Mihajlović? Pan Berlusconi wprowadzając na ławkę nowego człowieka liczył, że podziała efekt nowej miotły i jakoś uda się dociągnąć ten wózek do końca sezonu zajmując miejsce premiowane grą w pucharach. Zgadzam się, że żółtodziób Brocchi nie był trafnym wyborem i trzeba było postawić na Tassottiego, ale niektórzy przestawiają tę sytuację jakby przez kaprys "starego dziada" wyleciał geniusz trenerski, który miał za sobą całe pasmo sukcesów, a tak przecież nie było. Często narzeka się tu na hejterów Mihajlovića, ale jak widzę Serb ma znacznie więcej bezkrytycznych admiratorów niźli oponentów.
1
Chaos8585
Chaos8585
13 marca 2017, 18:22
Uszy do góry Vincenzo. 7 miejsce z tak słabymi zawodnikami to żaden wstyd. Może jeśli. Chińczycy zrobią dobre transfery to drużyna za rok powalczy o LE. O LM w następnych 3 sezonach nie ma co myśleć. Milan jest lata świetlne za Juve, Romą i Napoli. Bez szans na podium w tej dekadzie.
0
Ulisses
Ulisses
13 marca 2017, 18:53
Ciężko kłócić się z tezą, iż aktualni zawodnicy Milanu są przeciętni (poza paroma wyjątkami), natomiast łatwo skontrować tezę, iż w tej dekadzie Milan nie może liczyć na podium - Juventus również znajdował się w makabrycznej zapaści jeszcze kilka sezonów temu, a wystarczył mu dobry trener, który przypomniał co poniektórym graczom jak grać na wysokim poziomie i właściwie poustawiał drużynę, kilka udanych transferów (Vidal, Vucinic, Giaccherini, Pirlo, Lichtsteiner, Caceres w mniejszym stopniu Boriello) oraz delikatny kryzys (kontuzje) Milanu - to wystarczyło, żeby nagle z pozycji 7 z poprzedniego sezonu, wskoczyć na miejsce pierwsze.

Twierdzenie, iż taka historia może się już nigdy w Serie A nie powtórzyć wydaje mi się daleka od prawdy. Zwłaszcza, iż teoretycznie Milan zyska potężnego sponsora, który byłby w stanie zakupić nawet lepszych graczy niż ówczesny Juventus. Inna kwestia, że w tym momencie to pisanie patykiem po wodzie.
1
Chaos8585
Chaos8585
13 marca 2017, 19:13
Nie zapominaj o FFP. Nowi właściciele nie wydadzą pierdyliarda ojro na transfery podczas jednego okienka. Zauważ na jakim etapie rozwoju są Juve, Roma i Napoli. I te kluby głównie uzupełniają skład, a Milan musi zacząć budować drużynę.
0
matten
14 marca 2017, 10:49
Dogonienie Juventusu zajmie nam pewnie z dziesięć lat i nie chodzi tu wyłącznie o kwestie stricte sportowe, ale również o wizję rozwoju klubu i profesjonalizm w zarządzaniu marką ACM. Napoli i Roma na tym etapie są również dużo mocniejsze od nas, ale przy rozsądnych transferach pewnie będzie szansa, aby z nimi powalczyć w najbliższych sezonach.
W moim mniemaniu kluczem do sukcesu w nadchodzących rozgrywkach będzie oczyszczenie kadry z zawodników, którzy nie wnoszą żadnej wartości dodanej (Honda, Poli itd.) i ściągnięcie w ich miejsce "solidnych" piłkarzy, którzy będą w stanie realnie powalczyć o pierwszy skład. Pierwsza jedenastka w moim mniemaniu wcale nie jest taka zła, co było widać w pierwszej połowie sezonu, kiedy byliśmy w stanie zakręcić się koło podium, niestety krótka ławka rezerwowych znacznie utrudniła nam walkę o puchary. Mam nadzieję, że po przyjściu nowych inwestorów skończy się też łatanie dziur w składzie półśrodkami - czyt. wypożyczenia na niekorzystnych warunkach.
0
ACstach
ACstach
14 marca 2017, 12:30
Trzeba też zaznaczyć, że własny stadion robi swoje.
0
tober12
tober12
13 marca 2017, 16:11
Zrób tak abyś teraz Ty ja doprowadził do pucharów jesteśmy W stanie tego dokonać lecz potrzeba ognia
0
MetalMachine
Moderator MetalMachine
13 marca 2017, 10:24
Mihajlovic i Montella zrobili dużo dobrego dla Milanu. Mimo porażki z Juventusem, z dumą oglądało się grę rossonerich.
4
Majkel69
Majkel69
13 marca 2017, 10:14
Cieszę się, że Montella potwierdził to co ja sam od zwolnienia Sinisy powtarzałem. Zwolniono go po słabszym okresie, ale teraz też miewaliśmy słabsze okresy a nie przespaliśmy zimy transferowo aż tak... Były mecze z dołem tabeli gdzie mógł uciułać sporo punktów, ale nie dano mu tej szansy, Berlu celowo wywalił go po ostatnim silnym rywalu by dać szansę broszce z samym dołem tabeli walczyć a wszystko by móc powiedzieć "patrzcie ma większą średnią punktów niż Mihajlovic i dał nam puchary - właściwy człowiek na właściwym miejscu". Szczęście w nieszczęściu, że nawet to go przerosło dzięki czemu ten sezon nie jest stracony. Sinisa odchodził mając drużynę w finale pucharu i na miejscu pucharowym w lidze. Brocziemu udało się spaść na łeb na szyję w meczach ze słabeuszami.

Sampdoria - Milan 0:1 (Przed meczem sam broszek mówił, że w tym meczu jeszcze zagra drużyna Sinisy, efekty jego pracy zobaczymy od kolejnego)
Milan - Carpi 0:0
Verona - Milan 2:1
Milan - Frosione 3:3
Bologna - Milan 0:1
Milan - Roma 1:3
15,20,18,19,14,3 - miejsca naszych rywali na koniec sezonu. Zagraliśmy w tym czasie z 3 spadkowiczami! Ok - o Romie pisząc wstęp nie pamiętałem, był jeden klasowy rywal w 6 spotkaniach. Mimo to średnie miejsce naszych rywali? 14,833333333333..... czyli powiedzmy 15 - średnio z tej z braku lepszego słowa "klasy rywalem" grał broszek i co? 2 wygrane, 2 remisy, 2 porażki i bilans bramek 7-8... A przecież Sinisa potrafił Romie urwać punkty na wyjeździe... Nie mówię, że działał cuda, ale miał wyniki. Puchar pewnie był skazany na porażkę, ale liga - tak jak w tym sezonie powinna być nasza. Bo rywale do ogrania a nie musieliśmy nawet gonić - wystarczyło bronić przewagi nad Sassulo. Sinisa mimo wiecznych pretensji Berlusconiego i siedzenia na minie zwanej "trzeba go wy*ebać pod jakimkolwiek pretekstem i zatrudnić brocziego" uzbierał średnio 1,53 punktu - 49 pkt w 32 meczach. Broszek 8 w 6 co 1.33 średnio. A przecież Sinisa grał po 2 mecze z Juve, Napoli, Interem, Fiorentiną, Sassulo (z którym wybitnie nie szło nam odkąd chyba wróciło do ekstraklasy nas potrafiło upokarzać - do tego to jest ich pierwszy tak słaby sezon odkąd pamiętam - zwykle walczyli i to całkiem skutecznie o puchary - w zeszłym sezonie, dzięki broszce, naszym kosztem), Lazio... A także raz z Romą. Za to z prawie całą dolną szóstką tabeli zagrał tylko mecz^^

To tyle słuchajcie. Hejterów Sinisy nie przekonam. Ale cała reszta pewnie i tak wie i mam nadzieję, że teraz utwierdzi się w przekonaniu, że Serb dużo dobrego zdziałał mając przecież zbudowany za grube miliony, ale na szybko i bez logiki ("wiem czego mu czeba" pomyślał galiani " zacznę od 4 napastników a potem się zobaczy na co jeszcze starczy"). Gdy przyszedł Montella ten trzon który za Sinisy się poznawał już był zgrany. Pozdrawiam
8
FaNaTyK
FaNaTyK
13 marca 2017, 21:32
Wszyscy wiemy że jak Milan zdobędzie Lige Mistrzów za 5 lat to to będzie zasługa Sinisy"ZDOBYWCY"Mihajlovica. Bo on dał trzon.. ciekawe czego. Syfu w klubie to na pewno.
0
Majkel69
Majkel69
13 marca 2017, 22:52
wszyscy wiemy, ze nikt się nigdy na sprawie nie zna tak dobrze jak hejter
1
Gol
Gol
14 marca 2017, 14:35
Majkel69 - Nie wiem co niby Montella potwierdził na temat Sinsy, bo jeżeli chodzi Ci o nagłówek, to nie widzę tutaj żadnych pochwał czy podziękowań kierowanych do Mihajlovicia.

Mihajlovic mógłby trenować drużynę w pucharach, ale nie widzę powodów żeby twierdzić że nie skończyłby sezonu na tym samym miejscu co Brocchi i nie jestem żadnych "hejterem" Serba tylko zwyczajnie pamiętam że z "potęgami końca tabeli" nie szło mu nigdy i jest to lekko śmieszne z Twojej strony że robisz z tego jakiś główny punkt obrony kiedy Sinsa w analogicznym momencie rundy jesiennej zdołał ugrać ledwie jeden punkt więcej (!).

Jestem skłonny powiedzieć że Brocchi miał nawet trudniej gdyż:
1) - Musiał wyprowadzić drużynę z kryzysu, co mu się ostatecznie nie udało i trudno go za to obwiniać gdyż nie miał 100 mln Euro i 2x okresu przygotowawczego na wprowadzenia swoich poprawek, a jedynie cotygodniowe przerwy od spotkań.
2) - Drużyny walczące o utrzymanie w końcowych spotkaniach naprawdę potrafią wykrzesać z siebie dodatkową motywację, a Milan rozbity psychicznie i nie dający rady fizycznie był bardzo łatwym celem, tylko kolejny raz - Za co winić tutaj Brocchiego ?
Miał on w jakiś magiczny sposób zregenerować naszym piłkarzom siły bo poprzedni selekcjoner myślał że mordercze treningi wytrzymałościowe przyniosą skutek na koniec sezonu ?
3) - Był to jego trenerski debiut, w tak ciężkim momencie sezonu, z wyczerpaną i rozbitą drużyną, no i pewnie to że prowadzi legendarny Włoski klub z milionami kibiców na całym świecie również jakoś szczególnie mu nie pomagało.

Chętnie się dowiem o jakim "trzonie" piszesz gdyż: Montella zmienił formację, a głównymi zawodnikami obecnego Milanu są piłkarze na których Mihajlovic nie stawiał/nie miał ich do dyspozycji jak: Paletta, Suso, De Sciglio, czy Deulofeu mamy praktycznie całą nową linię pomocy z Locatellim, Pasaliciem i Sosą od biedy możemy tutaj dodać Bertolacciego który cały poprzedni sezon leczył kontuzję.

Jeszcze na końcu próbujesz zwalić winę na Gallianiego za okienko kiedy to toczyło się one we ścisłej współpracy z Serbem i to on mówił jakich zawodników potrzebuję, a jakich nie.

Ba nawet wszyscy darmowi piłkarze którzy przybywali do Milanu w poszukiwaniu formy jak - Boateng czy Balotelli, również musieli zostać zaakceptowani przez obecnego szkoleniowca Torino.

Ogólnie zwolennicy naszego byłego trenera mają dziwną skłonność do przekręcania faktów na jego korzyść, np. -

Kto odpowiada wedle fanów za sprowadzenia Romagnoliego do Milanu ? - Mihajlovic.

Kto odpowiada wedle fanów za sprowadzenie Luiza Adriano ? - Galliani.

Kto odpowiada za sukces sezonu 16/17 ? - pośrednio Mihajlovic.

Kto odpowiada za niepowodzenie sezonu 15/16 ? - wyłącznie Brocchi.

Mihajlovic został zwolniony niezasłużenie po porażce z Juventusem - Tak.

Mihajlovic ostatnie zwycięstwo zanotował 27 lutego i było to jego ostatni zwycięstwo w barwach Milanu w lidze, mimo iż trenerem pozostawał aż do 12 kwietnia - Nie... A nie chwila...

"Ale przecież doprowadził nas do Finału PW i byliśmy na 6 miejscu gwarantującym grę w LE !"

Co z tego że na drodze Milanu do owego finału stała Perugia, Crotone, Sampdoria, Carpi i Alessandria, a przewaga 6 nad 7 miejscem od 27 lutego do 12 kwietnia skurczyła się do jednego punktu...
0
Majkel69
Majkel69
14 marca 2017, 18:59
najwyraźniej nie potrafisz czytać wierszami. Cytat z nagłówka jest pochwałą. Gdyby powiedział, że pozostanie Sinisy w pracy niczego by nie zmieniło to co innego, ale twierdząc, że gdyby go nie zwolniono może udałoby się wywalczyć puchary uważam za dowód uznania dla jego pracy. Ryzykowny zważywszy, że jest takie stwierdzenie nie na ręku Berlusconiemu.

Co do sezonu możemy się licytować do jutra, ty będziesz wytykał wydanie 100 milionów (przypominam, że nie były to najlepiej zainwestowane przez Galianiego pieniądze) ale to wydane 100 milionów grało do dziś i jakoś nie obyło się bez kryzysów. Sinisa miał w rundzie rewanżowej okres kilku tygodni słabszych wyników. Montella też. Sinisa nie dostał szansy z niego wyjść Montella tak. Skoro Serb tak szastał punktami na lewo i prawo cały czas na słabeuszach to skąd jego 6 miejsce w momencie zwolnienia? dopisywano mu jakieś przy zielonym stoliku? Jasne przewaga stopniała bo słabszy okres się trafił, w dodatku była tam kumulacja dość trudnych meczy - wyleciał po porażce z Juve a nie z Carpi. I jak nie jesteś hejterem jak próbujesz Sinisę przedstawić jako frajera który spaprał sezon, a miał we Włoszech dobrą renomę jeszcze nim do nas trafił i wcale jej nie stracił bo nie widzę żeby Torino śpieszyło się z pozbyciem się go... A bronisz brocziego, i szukasz dla niego wymówek chociaż odebrał nam puchary a teraz wyleciał z Brescii taka z niego gwiazda włoskiej myśli szkoleniowej.

Poza tym z jednej strony wypominasz mu, że gubił punkty na słabych drużynach i, że na słabych doszedł do finału. To widzę, że jak się jest nim to złe jest jak się ze słabszym uda i jak się nie uda nagle. Ale nie jesteś hejterem... wcale...
Historia pokazuje, że na rywalach z niższych lig też potęgom zdawało się w pucharach kompromitować i odpadać. Milan Mihajlovicia nie odpadł, ale dla hejtera nawet to jest złe.

I ostatnia sprawa - pewnie gdyby nie Sinisa do dziś nie usłyszałby nikt na świecie o Donnarumie. Bo mało trenerów mając w składzie gwiazdę doświadczoną na bramce da grać nieopierzonemu juniorowi w meczach o stawkę a nie tejże gwieździe. Sinisa zaufał Gigiemu, niewielu by to zrobiło na jego miejscu, ale dla hejterów nawet to było pewnie niczym, bo Gigi był tak wielki, że z kilometra czuć było jego talent i każdy kto go raz zobaczył w akcji dałby mu grać w pierwszym składzie zamiast każdego innego golkipera świata...
0
Legenda Shevchenko
Legenda Shevchenko
13 marca 2017, 09:50
Uwazam ze Montella ma racje z psychika, bo tam wlasnie rozgrywa sie caly mecz, i to co dzieje sie przed nim. Mocna psycha to u piłkarza rzecz święta, dobra technika to bardzo duzy plus, ale czesto pilkarze przegrywaja kariery w swojej głowie.
0
Diavo
Diavo
13 marca 2017, 04:14
By tak mądrze i ciekawie chociaż jeden polityk w kraju mówił to byłby w końcu dobry kandydat na listę wyborczą,sorry za wtrącenie z tą polityką hehe
0

Zaloguj się

Zapamiętaj mnie Zapomniałeś hasło?

Zarejestruj się