Nie tak to miało wyglądać... Milan zremisował 3:3 z Cagliari. Bardzo słaba gra defensywy Rossonerich i szalony wynik – tak można podsumować grę podopiecznych Paulo Fonseki.
Między zabytkowymi lokomotywami Muzeum Nauki i Techniki w Mediolanie, które Hakan Çalhanoglu obserwuje z prawdziwą ciekawością ("Ale ja nie byłem dobrym uczniem, wolałem grać w piłkę") razem z żoną Sinem, tak jak on Turczynką urodzoną w Manheim ("Kiedy dowiedziałam się, że wywiad będzie w muzeum, chciałam mu towarzyszyć"), od razu można się domyślić, jakie będzie następne zdanie. "No właśnie, ja chcę złapać pociąg do Ligi Mistrzów". Kibice Milanu w tym sezonie oglądali na boisku dwa wcielenia Hakana: powolną, słabą i mało błyskotliwą karykaturę z pierwszych miesięcy sezonu oraz mistrza, który na lewej flance szybko biega i szybko myśli, który strzelił Arsenalowi pięknego gola, a potem kolejnego Chievo, dla którego nawet zmienił sposób celebracji. Zupełne przeciwieństwo rodaka z Romy, Undera, który salutuje na cześć Erdogana ("O tym wolałbym nie rozmawiać") - pisze dziennik Il Corriere della Sera we wprowadzeniu do wywiadu z Hakanem Çalhanoglu.
Hakan, najpierw celebrowałeś gola gestem założonych rąk. Teraz jak zamierzasz to robić?
"Po golu z Chievo pocałowałem koszulkę Milanu. Od teraz tak właśnie będę robił. To był mój pierwszy pocałunek, ani razu mi się to nie zdarzyło podczas gry w Niemczech - ani w Hamburgu, ani w Leverkusen". (Sinem się uśmiecha - o taki pocałunek nie jest zazdrosna.)
Gotowy aby powtórzyć to z Juve?
"Miejmy nadzieję. Moja pewność siebie cały czas rośnie, czuję się dobrze zarówno na boisku, jak i poza nim. W poprzednich miesiącach graliśmy dobre mecze, ale teraz nadchodzą najważniejsze spotkania - najpierw Juve, a zaraz potem Inter. Musimy wygrać i nie jest ważne, czy to ja będę strzelcem gola".
Może udałoby się z rzutu wolnego. Przybyłeś tutaj z etykietką wielkiego specjalisty od stałych fragmentów gry, jednak do tej pory w Milanie jeszcze nie strzeliłeś w ten sposób gola. Dlaczego?
"To też jest kwestia presji. 'Rzut wolny' to chyba pierwsze słowo, którego nauczyłem się po włosku. Wszyscy mówili mi: 'Hakan, strzelisz'. A ja znam swoje statystyki. W Niemczech strzeliłem kolo 15 goli, rywale starali się unikać fauli, inaczej ja im strzelałem".
Juventus Stadium wydaje się dla Milanu zaczarowanym miejscem, jednym z tych, które budzi strach.
"Ale ja grałem już na Camp Nou i sądzę, że pełne San Siro robi mniej więcej to samo wrażenie. W każdym razie, my musimy zagrać jak drużyna. Jeśli nam się uda, możemy wygrać nawet z Juve".
Co wiesz i czego się obawiasz odnośnie do Juventusu?
"To ważna drużyna, która grała w ostatnich latach dwa finały Ligi Mistrzów i posiada świetnych napastników. Będziemy musieli uważać na Higuaina, Pjanicia i Dybalę".
Czy nadchodzący mecz z Realem będzie miał na nich jakiś wpływ?
"Nie sądzę, to profesjonaliści. Ale my musimy myśleć o sobie. Z Gattuso nauczyliśmy się grać jak drużyna i pokazywać nasze zalety".
No właśnie, a wcześniej czemu nie wychodziło?
"Często się nad tym zastanawialiśmy: dlaczego? Byli nowi piłkarze, nowe twarze, nowe charaktery. Potrzeba czasu, aby wszystkich zintegrować i sprawić, by się zaprzyjaźnili. Na przykład ja teraz wiem, jak grają Suso i Bonaventura, znam ich, rozumiem ich sposób poruszania się po boisku".
Milan - zdaje się - radzi sobie dużo lepiej bez Montelli, ale także Montella - zdaje się - radzi sobie dużo lepiej bez Milanu.
"Tak czasem bywa w piłce. Trenerzy przychodzą i odchodzą, każdy ma swoje metody, swoją filozofię, swój system gry, być może zmieniają się tylko detale i jakiś gracz lepiej lub gorzej się w tym odnajduje. To jak z nauczycielami. Niektórzy mają inny sposób tłumaczenia, dzięki któremu lepiej rozumiesz temat".
Teraz twoja pozycja na boisku jest tą właściwą?
"No cóż, na lewej stronie grałem już w Leverkusen i dobrze się tam czuję, potrafię się dobrze porozumieć z Rodriguezem i Jackiem".
To nie jedyna zasługa Gattuso, jak się zdaje. Jak bardzo był dla ciebie ważny?
"W tej chwili zmusza nas, byśmy dawali z siebie 101% na każdym treningu i to nam się podoba. Drużyna zaczęła też dobrze grać. Jeśli o mnie chodzi, to bardzo mi pomógł, rozmawiał ze mną i dał mi odczuć, że we mnie wierzy".
Jakie rady ci dał?
"Mówił mi, że mam za dużo na głowie i że mam się od tego uwolnić oraz myśleć tylko o grze. Mentalnie na pewno mnie podbudował. Ale nie tylko on - cały jego sztab stworzył w Milanello świetną atmosferę. Lubimy przychodzić na treningi. Także moi koledzy oraz Mirabelli i Fassone bardzo mi pomogli w trudnych momentach. W tych dobrych zawsze jest wokół wielu ludzi..."
Co sprawiało ci największą trudność?
"Nigdy nie grałem poza granicami Niemiec, nie rozumiałem języka, trudno mi było się porozumieć. Pierwszy miesiąc był bardzo ciężki. Mieszkaliśmy w hotelu, nie mieliśmy domu".
Teraz zadomowiłeś się także w Mediolanie?
"Teraz już tak, wszystko idzie o wiele lepiej, mieszkamy blisko Casa Milan, tak że jeśli jest jakiś problem, to w minutę jestem w biurze! (śmiech). Mediolan mi się podoba: zwiedziliśmy Duomo, które jest piękne, poza tym wokół jest mnóstwo sklepów, moja żona ma wiele okazji, żeby zrobić zakupy. Włosi są podobni do Turków: bardzo ciepli i sympatyczni".
Co robisz w czasie wolnym?
"Ja lubię spędzać czas w domu, moją żona dobrze gotuje. I spędzam wiele czasu z moim psem, Dumanem, wyżłem weimarskim. On ma dar poprawiania humoru. Jeśli zdarzy się porażka, wracam do domu, a on potrafi mnie rozweselić".
Z kim z zespołu najbardziej się przyjaźnisz?
"Z Rodriguezem, który mówi po niemiecku. Borini pomagał mi z włoskim i spędziłem wiele czasu w tym samym hotelu z Contim. Właśnie wysłałem mu wiadomość, życząc mu powodzenia".
Urodziłeś się w Niemczech, ale wybrałeś grę dla Turcji, twojego rodzinnego kraju. Dlaczego?
"Wybór nie był łatwy. Jestem wdzięczny Niemcom, bo tam się urodziłem i tam nauczyłem się grać w piłkę. Ale gra dla własnego kraju to co innego. Turcja to mój dom i moja rodzina".
W kwestii numeru 10 - niedawno spotkałeś Dejana Savicevicia. Dał ci jakąś radę?
"Powiedział mi 'strzelaj, strzelaj'. Jego gra była niesamowita, to był fenomen".
Czego nauczyła cię porażka z Arsenalem?
"Że sędzia może wpłynąć na losy meczu. Ale również tego, że nie można przegrywać 1-3, bo w księgach zostaje tylko wynik, wiec nie można nigdy odpuszczać". To na pewno spodoba się Gattuso.
Dla mnie Calhanoglu odblokował się właśnie po zakończonej sprawie sądowej, w której jego była partnerka oskarżyła go (bezpodstawnie oczywiście) o zmuszenie do usunięcia ciąży.
Takie wydarzenie siada na psychice, bo grozi ci potencjalne więzienie i to nie pozwala się skupić. Ciężko się dziwić.
Dlatego życzę Hakanowi wyłącznie czystej głowy, bo umiejętności ma niesamowite. Przed zawieszeniem przecież biły się o niego topowe kluby!