Też z początku go nie lubiłem ale z czasem pokochałem .
Mecz z Deportivo pamiętam, ale nie wiem czemu najbardziej utkwił w pamięci mi ten gol :
http://tiny.pl/gmdcf 1:33
I oczywiście ten moment
https://www.youtube.com/watch?v=toyKT0vqqWE
Wyłem wtedy jak Crudelli, a brat fan Barcy śmiał się że Inzaghi w porównaniu do Messiego jest nikim, a ja mu odpowiedziałem że zazdrości bo w Barcy nigdy nie będzie takiego piłkarza jak Pippo.
0
Abyss (ostatnio aktywny: Więcej niż 2 miesięcy temu, 2025-04-20)
25 września 2015, 14:44
Nie będę oceniał Pippo jako trenera, ponieważ to niesprawiedliwe. Już zresztą wystawiłem mu po odejściu ocenę. Powiem tylko tyle, że w roli szkoleniowca się nie sprawdził i koniec.
Powyżej jest za to news o pięknym momencie w karierze Inzaghi'ego. Nie ulega wątpliwości, że Pippo to LEGENDA Milanu. Swoboda z jaką zdobywał bramki i spryt w polu karnym to de facto klasa światowa. Nie było i dotąd nie ma piłkarza na naszym globie, którego piłka w tak widoczny sposób szukała na boisku. Przyciągał futbolówkę niczym magnes, dlatego zdobywał tak spektakularne gole.
Przez wiele lat kariery Pippo byłem świadkiem niesamowitej historii. Pokochałem Inzaghi'ego i chcę podkreślić, że jest tylko kilku zawodników może 2 góra 3, których darzę podobnym uczuciem :)
Dzięki za wszystko Pippo! Najlepszy z najlepszych!
0
Maximilanista (ostatnio aktywny: Rok temu, 2024-05-25)
25 września 2015, 11:43
* il Matteo.
Przepraszam za błąd w nicku i za dubel.
0
Maximilanista (ostatnio aktywny: Rok temu, 2024-05-25)
25 września 2015, 11:42
IL Mateo.
Dla mnie momentem rozpoczęcia mojej miłości do Milanu był półfinał Pucharu Mistrzów w 1989 roku. Rywalem był Real Madryt. Ja od początku sezonu 88/89 kibicowałem Milanowi, bo trafili doń Holendrzy, których pokochałem podczas Euro 88 (miałem 11 lat). Jednakże fanem pełną gębą zostałem podczas wspomnianego dwumeczu. Na Santiago Bernabeu był remis, a godpodarze grali w tych zawodach jednak lepiej. To zresztą mistrz Hiszpanii był wówczas faworytem tej konfrontacji. Do rewanżu zasiadałem z ogromnymi obawami, raczej przygotowany na porażkę. A tymczasem Milan zdemolował hiszpańskiego giganta 5:0, dominując nad nim w każdym elemencie gry. To była miazga. Nie spałem potem z tych emocji całą noc, ale świeżutki i pełen energii jak nigdy pognałem rano do szkoły. Tam czekali na mnie koledzy, w większości kibice Realu, Juventusu i Bayernu...Puszyłem się jak paw.
Tak, jestem kibicem z dość długim stażem, ale od zawsze twierdzę, że licytacja na to, ile się kibicuje danej drużynie jest bezsensowna. Nie jesteś lepszym kibicem od tego, który wspiera Twój zespół dwa, trzy czy siedem lat krócej od Ciebie; nie jesteś gorszy, gdy ktoś ma staż kibicowski dziewięć lat czy miesięcy dłuższy niż Ty. Liczy się to, czy jesteś wierny tylko jednym barwom, i czy będzie tak w przyszłości, niezmiennie. Czy będziesz ze ??swoimi?? na dobre i na złe....
Tak ja to widzę.
A różnica tkwi jedynie w perspektywie. Siłą rzeczy ten, który kibicuje dłużej często ma ją szerszą, widzi więcej niuansów. No ale to nie jest reguła. Jak w życiu. Ten z większym doświadczeniem życiowym porusza się pewniej ? o ile umie wyciągać wnioski. Ale nie jest lepszy od drugiego, bo urodził się wcześniej.
Wielki piłkarz, wielki trener. Nadal pobiera pensję od Milanu i jest w pełnej gotowości, wystarczy sygnał i Pippo wraca na ławkę trenerską.
0
25 września 2015, 11:11
Maximilanista
Widzę, że jesteś już bardzo doświadczonym Milanistą i pamiętasz jeszcze wczesne lata 90. z Sacchim i Capello na ławce. Ja piłką zacząłem się interesować dopiero od EURO2000, kiedy skończyłem 8 lat ;) Pamiętam , że na początku lubiłem Juventus, a Milanu nie bardzo. Dopiero od meczu z Schalke w LM, dnia 6.12.2005 moje serce zaczęło tłoczyć czerwono-czarną krew :)
0
Maximilanista (ostatnio aktywny: Rok temu, 2024-05-25)
25 września 2015, 11:01
Moje odczucia i wspomnienia odnośnie Inzaghiego są dużo bardziej skomplikowane niż większości moich przedmówców.
Zanim Pippo trafił na San Siro, był piłkarzem Juventusu, tworzył zabójczy atak z Del Piero. Ja Juventusu nie lubię. Nie cierpię. Od zawsze. Nie lubiłem też Inzaghiego. Jego z tamtej ekipy Lippiego darzyłem zresztą największą antypatią.Inzaghi mnie denerwował swoim zachowaniem na boisku. Wykłócał się z sędziami po niemal każdej niekorzystnej dla Juve decyzji; walił symulkę za symulką i czasem nadawał temu kabaretowe iście oblicze; notorycznie starał się (czasami skutecznie) wymuszać rzuty karne, przy minimalnym kontakcie obrońcy w ??jedenastce?? rywala padał na ziemię jak rażony gromem. Nie lubiłem go.
Pamietam, że na wieść o jego transferze do Milanu miałem uczucia jak najbardziej ambiwalentne. Z jednej strony miałem świadomość, że moja drużyna wzmacnia się bardzo dobrym zawodnikiem i że jakość dzięki temu skoczy. Z drugiej, czerwono ? czarne barwy miał przywdziewać jeden z najbardziej nielubianych przeze mnie piłkarzy świata.
Wiedziałem, że Pippo będzie musiał ciężko się napracować, by zmienić moje doń nastawienie. Czy zmienił? Z czasem tak. Nie tylko tym, że dojrzał i przestał pajacować, że okazał się realnym wzmocnieniem drużyny. Ale przede wszystkim za to, że w każdym meczu dawał z siebie 101%. W każdym meczu wypluwał płuca, w każdy mecz wkładał całe swe serce.Polubiłem go, ale z racji swojej przeszłości nigdy nie został moim ulubieńcem, kimś, kogo darzyłem takim uwielbieniem jak Van Bastena, Gullita, Rijkaarda, Baresiego, Maldiniego,Weaha, Szewczenkę, Nestę czy Kakę; ani takim szacunkiem jak Tasottiego, Costacurtę, Bobana, Desailly?ego, Cafu, Gattuso, Abbiatiego...
Niemniej jednak Filippo Inzaghi to był piłkarski fenomen. Nie miał ani zniewalającej techniki, ani wspaniałych warunków fizycznych, ani potężnego uderzenia. Ale piłka szukała go w polu karnym, a jak go na chwilę przestała szukać,to ją i tak wyniuchał jak rasowy ogar i wiedział, gdzie być za kilka chwil, by wepchnąć ją do siatki przeciwnika.
Natomiast jako trener zawiódł na całej linii. Został wepchnięty na głęboką wodę i się w niej utopił. Nie miałbym o to do niego żalu, gdyby nie marny styl,w jakim wiódł tę swoją przygodę na ławce ACM i w jakim ją skończył.. Dyspozycyjność (by nie nazwać tego lizusostwem) wobec Berlusconiego, brak charakteru w zarządzaniu grupą, asekuranctwo i unikanie ryzyka, ignorowanie młodzieży i brak wprowadzania jej do zespołu, zaklinanie rzeczywistości i unikanie odpowiedzialności za wyniki drużyny...No a potem...Te historie z nierozwiązanym kontraktem, ze służbowym samochodem, etc...Słabe to było...Gdyby tak po ludzku przyznał się, że nawalił, że nie był jeszcze gotów, zyskałby w moich oczach. A on zrobił coś dokładnie przeciwnego, z przeciwnym efektem.
Jak by nie patrzeć, rysa na pomniku widoczna i gruba. Aż żal o tym pisać...
Najpiękniejsze wspomnienia, mam z nim koszulkę i często wracam do filmiku 63 gole w europejskich pucharach, ten hat-trick oczywiście też tam jest :)
0
25 września 2015, 02:48
I takiego Inzaghiego będę na zawsze pamiętał i z sentymentem wspominał! Nie przekreśli tego jeden nieudany rok w roli trenera Milanu. Grezie mille Superpippo!
0
mistrzMALDINI (ostatnio aktywny: 1 dni temu, 2025-06-16)
25 września 2015, 01:55
Pamiętam jego ostatnią bramkę. Stałem przed ekranem monitora i klaskałem jak głupi... SuperPippo na zawsze w mym czerwono-czarnym sercu.
Dzięki takim jak on, Baggio, Del Piero człowiek zakochiwał się w tej lidze...
0
cinassek (ostatnio aktywny: More than a week ago, 2025-06-09)
24 września 2015, 22:10
Pamietajmy go jako piłkarza. Forza Pippo!
0
Mateusz1899 (ostatnio aktywny: Więcej niż 7 miesięcy temu, 2024-11-02)
24 września 2015, 22:06
Wielki piłkarz, marny trener - niestety tyle w tym temacie
Słabe wyniki można mu wybaczyć, bo dopiero zaczynał trenerkę, ale bycie kukiełką Berlusconiego, mydlenie oczu wypowiedziami i brak stawiania na młodzież w składzie już nie...