W ubiegłym tygodniu mediolański dom aukcyjny Bolaffi wystawił na sprzedaż nie lada gratkę dla wszystkich zagorzałych fanów rossonerich. Otóż można było wziąć udział w licytacji aktu założycielskiego „Milan Football & Cricket Club”. Za sumę 93.750 euro pierwszy statut klubu trafił w ręce Giuseppe La Scali, jednego z drobnych akcjonariuszy Milanu. Adwokat La Scala, który posiada 100 akcji klubu (ich łączna wartość według LGdS wynosi około... 5 euro), znany jest z ostrej krytyki wobec aktualnych władz rossonerich. La Scala wyjaśnił, że zakup statutu to „gest zaangażowania ze strony kibiców pod nieobecność władz klubu na aukcji”. W istocie wszyscy spodziewali się, że Silvio Berlusconi będzie chciał, by tak cenna pamiątka trafiła w jego ręce, tymczasem na aukcji nie pojawił się żaden wysłannik prezesa. La Scala deklaruje, że gotów jest oddać swoje trofeum do muzeum Casa Milan: „To jego miejsce. Jeśli klub się zgodzi na moje warunki, wypożyczę status, aby wszyscy kibice mogli go podziwiać. Od 5-6 lat Milan jest zarządzany w sposób niezrozumiały. Nieobecność na aukcji i fakt, że nie byli zainteresowani prywatnym wykupieniem statutu, tylko to potwierdza. Dlatego my prawdziwi kibice musieliśmy się zainteresować sprawą”. Czyżby faktycznie obecne władze klubu w obliczu rychłego przejęcia przez nowych właścicieli straciły już zainteresowanie dla takich "drobnostek"?