Corriere della Sera przedstawia ciekawe doniesienia odnośnie zimowego mercato Milanu. Otóż według tego dziennika, Sino-Europe Sports zaproponowało, że przeznaczy na nadchodzące okienko transferowe 50 mln euro, ale z zastrzeżeniem, że wszystkie decyzje będzie podejmował już przyszły dyrektor generalny klubu, Marco Fassone. Na taki obrót spraw nie przystał jednak Fininvest, który w trakcie wciąż niezamkniętnej transakcji nie chciał dać chińskim inwestorom pełni władzy odnośnie kształtu drużyny. Wobec takiego obrotu spraw, nadchodzące mercato będzie miało analogiczny przebieg do letniego - suma wydatków nie może przekroczyć sumy przychodów.
Jak kiedyś stwierdził Seneka - "Nie ma na tronie miejsca dla dwóch".
To tak jakby dać komuś samochód, zanim za niego zapłaci.
Szkoda braku funduszów na transfery, ale z ekonomicznego punktu widzenia podjął słuszną decyzję. Czyli jeszcze posiada trochę rozsądku.
Nie ma najmniejszych szans żebyśmy powtórzyli jesienną rundę w przyszłym roku z takim składem, dlatego że nie starczy naszym piłkarzom po prostu sił i ja to otwarcie i z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć już teraz.
Nie mam pojęcia kto taką decyzję podjął i dlaczego, ale jeżeli to miało coś wspólnego z wielką myślą Berlusconiego pt. "Włoski Milan" to gratuluje naszemu wiecznie umiłowanemu prezydentowi z całego serca, właśnie kolejny raz pogrzebał szanse na powrót Milanu do czołówki. Znowu przez całe Mercato będziemy zasypywani "Żeby kogoś kupić najpierw będziemy musieli sprzedać" oraz "Mamy mocną, młodą drużynę która nie potrzebuje wzmocnień", a jak przyjdzie co do czego to okaże się że jednak last minute udało się kupić Pavolettiego z Genoi.
Oczywiście wieczny prezydent ma rację 4-3-1-2 i do przodu, kij że nie mamy ani piłkarzy do grania taką formacją, ani ławki rezerwowych, to jest klucz do sukcesu.
To co się dzieję od 2 lat w tym klubie w związku z jego sprzedażą, budową stadionu, czy też wprowadzaniem córeczki prezesa do biznesu o którym nie ma bladego pojęcia, jest totalną amatorszczyzną nie spotykaną w żadnym innym wielkim klubie w Europie.
Nie rozumiem, tego serio. Nawet jeśli Ci piłkarze kupieni przez Fassone by się nie sprawdzili, to przecież Fininvest nie wyda na te akcje ani eurocenta. A może się to okazać strzałem w 10-tkę i zwiększeniem szans na europejskie puchary na przyszły sezon. Nielogiczna paranoja.