"China Milan" zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim także fundusze jakie niosą ze sobą przyszli właścicieli. Od wczoraj we włoskich mediach to właśnie pieniądze, które mają zostać wpompowane w wzmocnienie drużyny, są wiodącym tematem. Padają kwoty, jakie do dyspozycji Mirabellego mają zostać oddane latem - nawet do 150 milionów euro. La Repubblica idzie jednakże jeszcze dalej i pisze nie tyle o pieniądzach, a o celach na jakie mają zostać przeznaczone. Marzeniem Chińczyków, jak podaje dziennik, jest sprowadzenie na San Siro Pierre-Emericka Aubameyanga oraz Stefana de Vrija. Fanem umiejętności Gabończyka jest przyszły dyrektor sportowy Rossonerich, Massimiliano Mirabelli, ale jeśli chce on zobaczyć napastnika w czerwono-czarnej koszulce musi przede wszystkim liczyć się w wydatkiem 60-70 milionów euro (koszt samej karty) oraz pokonać konkurencję. Sam 27-latek w jednym z niedawnych wywiadów przyznał, że przyjemnością byłby dla niego powrót na stare śmieci. Natomiast Holender to człowiek mający wzmocnić defensywnę mediolańczyków, ale jego ewentualny transfer wcale nie będzie łatwiejszy do przeprowadzenie. Choć stoperowi w lecie zostanie zaledwie rok kontrakt, to Mirabelli będzie musiał zmierzyć się z zawsze wymagającym Claudio Lotito, który oczekuje za swojego zawodnika co najmniej 35 milionów euro. Do tego dochodzi kwestia przekonania samego de Vrija, bowiem jego wolą jest gra w Premier League. Teoretycznie łatwiejsza do przeprowadzenia jest transakcja na linii Mediolan - Villarreal i przeprowadzka na San Siro Mateo Musacchio.
Z wypowiedzi Zielonego aż bije ironia ;)
Kupienie Aubameyanga byłoby fajną sprawą, ale nie kosztem pomocy. Jeśli już szukamy napastników w Niemczech, to Chicharito byłby dobrą opcją i dużo tańszą.