10 lat temu Milan wygrał Ligę Mistrzów pokonując w finale w Atenach Liverpool w stosunku 2:1. Tymi słowa w rozmowie z La Gazzetta dello Sport tamte wydarzenia wspomina ówczesny szkoleniowiec rossonerich, a obecnie trener Bayernu Monachium, Carlo Ancelotti: "Chciałem Liverpool w finale. Chciałem to ja i chcieli to chłopaki. To zbyt piękne dokonać zemsty dwa lata po Stambule. I zbyt piękne dotrzeć na szczyt Ligi Mistrzów po tym, jak nikt na początku sezonu nie postawiłby na nas nawet euro. To prawda, że to wygrana grupy ludzi. Prawdziwych facetów, ludzi, którzy pomogali sobie na boisku i poza nim, którzy walczyli wspólnie o cel. Nie byliśmy faworytami, może nie byliśmy nawet najsilniejsi, jednak podnieśliśmy puchar w górę i oznaczało to, że byliśmy zespołem. Graliśmy w Atenach w grupie, z AEK-iem. Udzieliłem komentarza, który wydał się zarozumiały: 'Przyjechaliśmy tu, by sprawdzić boisko na finał'. Tak myślałem. Ponieważ cel wszystkich, od prezesa po magazynierów, był taki: kolejna Liga Mistrzów. 3:0 z Manchesterem United w półfinale, wspaniałość. Perfekcyjny mecz. Wiedziałem, że ta wygrana da nam więcej pewności w kontekście Aten. Długo miałem skład w głowie, ale właśnie dzień przed finałem naszła mnie wątpliwość. Inzaghi był w kawałkach, nie strzelał goli nawet w gierkach podczas treningu. Gilardino natomiast był w gazie i strzelił z United. Pomyślałem trochę i potem zadecydowałem: Inzaghi. Dlaczego? To proste, postawiłem na nos Pippo i jego zdolność do bycia decydującym w takim meczu. Na szczęście się nie pomyliłem...".
Nie histeryzuj, przy fartownych losowaniach na konkretnych rywali możemy trafić dopiero w ćwierćfinale albo i półfinale. Jeżeli będziemy spokojnie punktować drużyny pokroju Gentu, Sparty Praga czy Lokomotivu Moskwa to szansa na dobry wynik jest bardzo wysoko. Potem wystarczy raz czy dwa się spiąć na jakiś Tottenham, O. Lyon czy Zenit i już niepostrzeżenie mamy finał.
Owszem nie ma się co napalać, ale nie uważam by był potrzebny cud by unieść ten puchar za zwycięstwo w finale ligi europejskiej. Dlaczego? Bo jest bardzo duża i realna szansa na solidne wzmocnienia. Może nie z najwyższej półki ale naprawdę solidne wzmocnienia. Chęci i wola walki będą kluczowe, jeśli faktycznie zapowiadane transfery dojdą do skutku. W lidze europy nie ma znów nie wiadomo jakiego poziomu. Myślę, że jesteśmy w stanie zajść tam wysoko (choć nadal podkreślam...tylko jeśli się solidnie wzmocnimy). Wiadomo, wpierw przejdźmy wszystkie grupy eliminacyjne, w których się znajdziemy a później będziemy spokojnie obserwować. No przynajmniej ja będę spokojnie i pokorą obserwował, tak jak cały sezon, który pomimo wielu trudności spowodowanych kontuzjami skończyliśmy ledwo na szóstym miejscu, choć czwarte było do ugrania i prawdopodobnie jest to wina kontuzji podstawowych zawodników oraz brakiem odpowiednich zmienników dla nich. Panowie, ze spokojem patrzmy w przyszłość bo rysuje się nieźle w porównaniu do lat poprzednich. Pamiętajcie o najważniejszym by być dumnym po wygranej a wiernym po porażce. I trochę empatii a nie lawin hejtu na następny sezon, a będzie przyjemniej się przeglądało forum podczas zmagań Naszej ukochanej drużyny!