Oto pierwszy wywiad Nikoli Kalinicia dla Milan TV: "Jestem bardzo zadowolony, że mogłem dołączyć do Milanu. Czekałem dwa miesiące i w końcu się udało. Teraz w klubie zaczyna się nowy cykl i mam nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Mogę tylko zapewnić, że dam z siebie wszystko na boisku, aby odnieść sukces. Montella? Rozmawialiśmy tylko 5 minut i powiedział, że w końcu dołączyłem do zespołu. Obrona? Oczywiście jestem gotowy, by poświęcać się także w defensywie. Gole przeciwko wielkim drużynom? Muszę kontynuować w Milanie tak, jak robiłem to w zeszłym roku w Fiorentinie. Hattrick przeciwko Interowi? To był mój pierwszy mecz na San Siro i wspaniale było strzelić Interowi trzy gole. Presja debiutu na San Siro? Nie czuję presji, jestem tylko skoncentrowany na grze. Numer 7? Mój numer to 9, ale ma go Andre Silva, dlatego wybrałem 7, gdyż był wciąż wolny. Sheva był wielkim piłkarzem. Ja muszę pokazać jeszcze wiele. Cele? Dla mnie liczy się, by grać dla drużyny i pomagać jej odnosić zwycięstwa".
A ci co nadal na niego najeżdżają niech się pukną w głowę najlepiej z rozpędu. Od dziś jest naszym piłkarzem, więc i częścią naszej społeczności, dlatego życzenie mu ławki, rezerw czy niewypalenia byleby sprawdziły się przedtransferowe wróżby byleby powiedzieć za rok "A NIE MÓWIŁEM?!?!!11" jest co najmniej nie na miejscu.
Forza Nikola!
On u mnie i tak jest spalony. Żebym zmienił o nim zdanie musi strzelić co najmniej tyle bramek ile Bacca w pierwszym sezonie.