Filippo Inzaghi, były piłkarz oraz trener Milanu, tymi słowami wypowiedział się na temat swojego byłego klubu dla Corriere dello Sport: "Nowy Milan mnie ekscytuje. Mercato było wspaniałe. Pięknie jest ponownie zobaczyć San Siro wezbrane pasją i entuzjazmem, takie jak w pierwszych dwóch meczach eliminacji do Ligi Europy. Pięknie jest ponownie zobaczyć kibiców wspierających zespół, kibicujących mu i przesyłających ciepło konieczne do powrotu na szczyt. Nowy zarząd przeprowadził niesamowite mercato, a flagowym tego przykładem jest Bonucci. Lider, dowódca, mistrz, który ma charyzmę, klasę i determinację. Ludzie powracają do oddychania powietrzem zwycięstwa i tylko ci, którzy grali i wygrywali w tym klubie wiedzą, co to znaczy. Ten sezon zapowiada się jako bardziej wyrównany niż poprzedni".
Wraz z jego przejściem do Milanu, zacząłem kibicować tej drużynie. Bodajże to był 2001 rok. Trochę dobrego nam się w tym czasie przytrafiło. Szczególnie dobrze pamiętam Ateny i dwie bramki Pippo w finale. Coś pięknego. Tak samo jak piękna była jego radość, po każdej strzelonej bramce. Jak szaleniec, jakby wygrał drugie życie, ale to był Nasz szaleniec. Takiego kogoś nam potrzeba na szpicy. Oby tak wiele zrobił dla włoskiej piłki Cutrone, tego mu życzę. Wydaje mi się, albo piszę od rzeczy, ale nic... mam prawo :)
Forza Pippo!
Życzę Pippo jak największych sukcesów, niech spełnia się w roli, w jakiej jest szczęśliwy. Może jeszcze kiedyś jego i Milanu drogi się połączą.
Savicevic88, ja w dzieciństwie miałem całą ścianę w swoim pokoju wyklejoną plakatami, głównie, Kaki i Szewy oraz całej drużyny, ale miałem też na oddzielnej ścianie ogromny plakat Super Pippo, chyba z LM 2002/2003, grającego w drugim komplecie (białym) strojów Milanu ;) Nawet mam zdjęcia przy tych plakatach, wykonane w 2006 roku, kiedy miałem 14 lat ;) Fajnie tak powspominać te piękne czasy... Mam nadzieję, że niedługo do nich nawiążemy!
Co do koszulek, to moją pierwszą (z bazaru) była w 2003 roku koszulka... Davidsa w Juve ;) Mam też starą koszulkę Milanu z lat 90., jeszcze z Lotto, którą dostałem od kolegi, którego ojciec w tamtym czasie jeździł do Włoch.