W konferencji prasowej przed czwartkowym meczem Ligi Europy z Rijeką udział wziął Leonardo Bonucci. Oto co miał do powiedzenia kapitan rossonerich:
"Ostatnie dni? To był intensywny czas. To normalne, gdy reprezentuje się barwy tak ważnego klubu. W Genui wydarzyło się coś, co nie powinno się wydarzyć. Ja jestem odpowiednio zmotywowany, aby pracować nad poprawą mojej formy fizycznej i mentalnej, a także być częścią tej drużyny i ważnym piłkarzem".
"Ustawienie? Dla mnie nie stanowi ono problemu. W mojej karierze grałem już w różnych konfiguracjach. Wielu powtarza stereotyp, że w Juventusie prezentowałem się najlepiej w trójce, ale w Europie graliśmy czwórką, na Euro 2012 graliśmy czwórką, w Bari grałem czwórką. Ja jestem do pełnej dyspozycji trenera niezależnie od ustawienia. 3-5-2 nie zostało wprowadzone ze względu na mnie. Ja mogę grać i dobrze sobie radzić niezależnie od ustawienia. Teraz też muszę pokazać więcej jako gracz i lider tej drużyny".
"Nastawienie w ważnych meczach? Ja zawsze jestem zmotywowany. Jesteśmy nową drużyną i to normalne, że mogliśmy się potknąć w meczu z niewygodnym przeciwnikiem. Gra co trzy dni to co innego, niż gra raz w tygodniu. Klucz to nastawienie mentalne. W ciągu 7 lat gry w Juve zawsze byłem gotów stawiać sobie samemu wyzwania, by nigdy nie tracić koncentracji. Zespół musi się nauczyć, że gra co trzy dni wymaga skupienia na odzyskaniu sił i na przygotowaniu do kolejnego spotkania. To, co wydarzyło się w Genui, to był dla nas wszystkich ważna lekcja".
"Moja postawa? Nie jestem zadowolony, bo popełniłem różna błędy w precyzji zagrań, interwencjach. Tak jak mówiłem, chcę dać odpowiedź na boisku na całą krytykę, która została skierowana wobec mnie. Dla mnie zawsze była ona kolejnym bodźcem, który motywował mnie do poprawy gry. To samo ma miejsce również, odkąd przybyłem do Milanu, i tak będzie i dzisiaj".
"Zespół? Przechodzimy trudne momenty, które powinny wywołać w nas chęć przekraczania własnych ograniczeń. Taki przekaz odebrała drużyna przed poprzednim meczem Ligi Europy i widać to było w Wiedniu. W Genui znów przydarzyła nam się wpadka, ale w Europie dobrze nam idzie. Trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski z krytyki, bo chcemy stworzyć zwycięską mentalność i musimy maksymalnie skupić się na treningu".
"Problemy? Kiedy wybierałem Milan, panował wielki entuzjazm, ale ja wiedziałem, że będzie też druga strona tego medalu. Obecność zarządu w Milanello to był sygnał dla całego otoczenia. W tym roku nie ma żartów. Milan musi być Milanem i wszystkie przeszkody trzeba pokonać. Nie ma czasu oglądać się za siebie i musimy wprowadzić Milan do Ligi Mistrzów oraz walczyć o czołowe pozycje w Serie A".
"Bycie kozłem ofiarnym sytuacji? Wiedziałem, jakie mam "prawa i obowiązki", kiedy dołączyłem do tego klubu. Nie czuję się kozłem ofiarnym tej sytuacji. Wiem, że poddano w wątpliwość moje umiejętności, ale to tylko rozpala we mnie i w innych ten ogień, który jest potrzebny, aby nie szukać wymówek, lecz dawać z siebie 100 %".
"Sportowa złość i jedność drużyny? Jest we mnie sportowa złość we właściwych proporcjach, która pozwoli mi zebrać wszystkie siły mentalne, by walczyć w tak ważnym meczu, jak ten jutrzejszy. To, co powiedzieliśmy sobie w szatni, zostaje między nami. To musi znaleźć przełożenie na to, co pokażemy na boisku i na poprawę naszej gry. A może się temu przysłużyć także konkurencja na treningu. To właśnie był klucz do zwycięstwa Juventusu w ostatnich latach - grupa, która dawała z siebie wszystko na treningu i w trakcie meczu. Jestem pewien, że wiele się nauczyłem od wielkich mistrzów i teraz muszę pomóc przekazać to moim nowym kolegom. Zespół powstanie w krótkim czasie i przyjdą wielkie wyniki".
"Potencjał drużyny? W życiu nic nie przychodzi bez wysiłku. Wyniki możesz osiągnąć tylko pracując nad sobą każdego dnia. Mamy w zespole ważnych graczy i ważne osoby, które chcą osiągnąć sukces. Jeśli połączymy dobrze te wszystkie składniki, będziemy w stanie doprowadzić Milan do założonych celów. Trzeba każdego dnia dawać z siebie maksimum".
"Czy Milan musi awansować do Ligi Mistrzów? Absolutnie tak".
Nie mozna niczego odpuszczac. Chyba nie o to chodzi w sporcie. Jezeli druzyna tak by do tego podeszla to nigdy nie wyrobiliby w sobie tej mentalnosci zwyciezcy.
Ponadto jezeli awansujemy do LM to dobrze aby druzyna posiadala doswiadczdnie zdobyte w LE. Dlatego...nie ma odpuszczania.
Jeśli faktycznie Montella odpuściłby jakikolwiek front, to powinno się go wywieźć na taczkach. Jeśli poważnie chcą odbudować ten klub, to niech zaczną od wdrożenia dawnej woli walki i mentalności zwycięzców, a nie bumelki.