Trener Vincenzo Montella wypowiedział się podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Milanello przed niedzielnym meczem z Romą. Oto jego słowa:
"Jutrzejszy mecz? Zależy mi, aby pozdrowić z tego miejsca Eusebio Di Francesco, który jest moim serdecznym przyjacielem, życzę mu powodzenia, ale od poniedziałku [śmiech]. Czuję, że nadchodzi przełom, wydaje mi się, że drużyna się odblokowała i stara się odsunąć od siebie wszelki niepokój. Trzeci gol strzelony w meczu z Rijeką był demonstracją poświęcenia i woli walki do końca. Jesteśmy drużyną, która jest dumna i odważna - tego właśnie potrzebowaliśmy, tego brakowało. Gdyby Gigio obronił karnego, to doświadczenie - ważne z punktu widzenia naszego rozwoju - nie stałoby się naszym udziałem".
"Roma? Przegrali tylko jeden mecz, więc co tu dużo mówić. Mają super atak. My chcielibyśmy, aby była to potyczka bezpośrednich rywali w walce o czołowe pozycje. Od dawna tak nie było. W zeszłym sezonie przykładowo wyprzedzali nas o ponad 20 punktów. Teraz chcemy, by była to prawdziwa rywalizacja, także ku uciesze naszych kibiców".
"Reakcja drużyny? To był największy pozytyw w tym wszystkim. Potrzebowaliśmy takiego momentu pokazu siły, dumy i odwagi, by wierzyć do samego końca. To jest mam nadzieję zapowiedź definitywnego przełomu".
"Zmiana ustawienia? Na razie idziemy dalej z 3-5-2. Dokonamy tylko drobnych korekt, ale to jest ustawienie, które daje nam najwięcej pewności. Taką obraliśmy linię i tak zostaje".
"Krytyka? Wydaje mi się, że trochę popada się w przesadę i wyolbrzymia. Owszem, jesteśmy Milanem, ale na początku sezonu dokonaliśmy rewolucji. Kiedy buduje się dom, zaczyna się od fundamentów, którymi są w naszym przypadku piłkarze. Potem trzeba jednak dokonać całej reszty: wznieść mury z mentalności i wyposażyć w piękną grę. Dopiero potem można włączyć telewizor i skupić się na rozrywce. To prawda, że musimy awansować do Ligi Mistrzów, ale najpierw trzeba wypracować zwycięską mentalność, która powstanie równolegle ze zgraniem drużyny, oraz kontynuować jako jeden, zjednoczony zespół. Ta cała krytyka spływa na naszych piłkarzy, których muszę uspokoić, aby grali ze swobodną i beztroską".
"Mirabelli? Mamy naprawdę wspaniałe relacje, zarówno profesjonalne, jak i personalne. Do tego spędzam z nim więcej czasu, niż z własną żoną [śmiech]. Naprawdę doskonale się dogadujemy, wspiera mnie bez narzucania się. Naprawdę żyję tutaj jak pączek w maśle. Nie wiem, skąd wzięły się te wszystkie historie kłótni i wewnętrznych kryzysów, to wszystko jakieś wymysły".
"Nowy trener od przygotowania fizycznego? Teraz o tym nie myślę. Teraz jestem skupiony na meczu, zajmę się tym tematem w trakcie przerwy reprezentacyjnej".
"Trudności? Oczekiwania są większe, niż w zeszłym sezonie, ale nadal liczymy się w walce o nasze cele. Kiedy dochodzi do rewolucji, trzeba dokonać natychmiastowych wyborów. Czasem trzeba poświęcać rozwój dla rezultatu. Żadna całkiem nowa drużyna nie wygrywała od razu - mówię tutaj o dwóch pierwszych miesiącach. To wszystko mnie nie martwi, ale trochę popada się w przesadę. Ja staram się nie dać w to wciągnąć i zachować równowagę".
"Forma Bonucciego? To nie jest żaden problem i nigdy nie będzie. On wie, co musi poprawić i sam to przyznał. On jest i zawsze będzie bardzo ważnym elementem tego zespołu, jedynym, który wie, jak wygrywać i zna smak zwycięstwa. Czy bierze na siebie zbyt dużo odpowiedzialności? To bardzo inteligentne spostrzeżenie, sam się nad tym zastanawiałem i zgłębiłem ten temat. Czy żałujemy sprowadzenia Bonucciego? Absolutnie nie i nie rozumiem, jak można się nad tym w ogóle zastanawiać. Wszyscy cieszymy się, że Leonardo jest z nami i w niego wierzymy. Krytyka? Tutaj też wydaje mi się, że popada się w przesadę. Ale on jest silny i umie sobie z tym radzić. Nie należy mu przypisywać winy przy każdym straconym golu, jak próbuje to robić prasa. Przykładowo, przy pierwszym straconym golu z Rijeką nie powinien być osamotniony... Relacje wewnątrz drużyny są bardzo dobre, opaska kapitana niczego nie zmieniła. Przeciwnie - w trudnościach Leonardo wspiera wszystkich podwójnie. Cała reszta - powtarzam - to przesada, która mnie nie martwi".
"Atak Romy? Musimy poprawić naszą grę defensywną, jutro czeka nas kolejny ważny test. Jeśli wszyscy gracze będą skoncentrowani przez całe spotkanie, to powinni znaleźć sposób, aby zatrzymać Dzeko".
"Presja w Mediolanie i Rzymie? Swoja drogą, będzie trochę dziwne grać z Romą i nie widzieć na boisku Francesco Tottiego... W każdym klubie jest inaczej, jeśli chodzi o presję i nie wiem, kto na tym zyskuje, a kto traci, patrząc na Rzym i Mediolan w tej chwili. Dla mnie to zawsze oznacza wiele emocji, bo Rzym będzie zawsze moim domem i nie jest to nigdy zwykły mecz, lecz spotkanie pełne emocji i wspomnień".
"Nowy plan przygotowań? Gramy co trzy dni, więc możemy trenować na boisku. Dużo więcej nie potrzebujemy, nie ma lepszego treningu, niż mecz".
"Słowa Fassone po meczu z Sampdorią? Idą w parze z tym, o czym mówimy sami między sobą. Ja dokonałem własnej analizy i znalazłem swoje odpowiedzi. Wypowiedź Fassone jest właściwa dla jego roli i odpowiedzialności".
"Atak? Szczycę się tym, że mam tak wielu napastników na wysokim poziomie. Forma Suso musi jeszcze pójść do góry, podczas gdy pozostała trójka daje sobie świetnie radę i można na nich polegać".
"Andre Silva? Zrobił kolejny duży krok na swojej drodze. On nie jest egoistą, być może próbuje indywidualnych akcji, bo to dla niego frajda, ale w tym elemencie musi jeszcze się rozwinąć. Może zrobić jeszcze ogromne postępy. Czy jest gotowy do gry w Serie A? To, co mnie uderza, to fakt, że mimo wielu goli, wszyscy ciągle oczekują czegoś więcej. To oznacza, jak wielki ten gracz ma potencjał, ale nie wiem w jakim stopniu jest już gotowy na rozgrywki Serie A, w porównaniu do rozgrywek międzynarodowych, gdzie radzi sobie doskonale. Uwaga jednak - mecz z Romą to bardziej potyczka na miarę rozgrywek międzynarodowych... Technika Andre? Przyjął raz piłkę w bardzo trudnej sytuacji, będąc praktycznie pod kątem prostym do futbolówki. Kiedy będzie tak robił pod bramką rywala i potem strzelał gole, wszyscy będziemy szczęśliwsi [śmiech]".
"Stan zdrowia Calhanoglu? Dziś to ocenimy. To był tylko uderzenie, dziś poznamy odpowiedź, co do jego stanu".
"Montolivo i Calabria? Obaj są do dyspozycji, licząc z dniem dzisiejszym, będą mieli za sobą dwa treningi z drużyną".
"Ostanie spotkanie z Romą? Czy teraz dystans się zmniejszył? Jesteśmy całkowicie inną drużyną, jeśli chodzi o skład i potencjał. To dobry test, nie mogę się doczekać gry, bo jestem przekonany, że możemy pokazać, na co nas stać".
Nie oczekujmy cudów w tym sezonie, a przynajmniej nie w tej rundzie. Od stycznia można zacząć narzekać. Na razie styl słaby, ale w lidze średnia punktów wynosi 2. 38x2= 76. Gdybyśmy zdobyli tyle punktów na koniec sezonu, będzie swietnie. Trzeba wygrywać mecze u siebie i koniecznie wygrywać mecze wyjazdowe z drużynami z drugiej połowy tabeli, a będzie dobrze. W lidze europy wygrywamy wszystko na razie, a to też ważne. Ranking UEFA. Przez te rozgrywki jest najkrótsza droga do LM, a wiemy jak Milan zawsze grał w europejskich pucharach.
Jeśli Montella pokonal dwa razy Juventus takim składem jaki miał w zeszłym sezonie, to dlaczego teraz ma tego nie poukładać i znów grać skutecznie? I właśnie. Dwa razy pokonał Juventus, który w tamtym sezonie był piekielnie mocny. Coś potrafi. Potrzeba wiary i czasu, a nie ciągłego marudzenia.
Tylko niech tym razem wyśle SMSa do Rzymu przed meczem, że jesteśmy Milanem i powinni się bronić. Bo ostatnio Lazio o tym nie wiedziało i wiadomo jak się skończyło.
Montelle uważałem za trenera jednej formacji (czyt. 3-5-2) i liczyłem na poprawę w naszej grze po zastosowaniu nowego ustawienia, nawet jeśli Suso, który ciągnął drużynę w poprzednim sezonie, miał przez to ucierpieć. Wygląda na to, że się jednak przeliczyłem. Brak stylu, brak automatyzmów, brak pomysłu na grę. Zupełnie jak w poprzednim sezonie.
Wypowiedzi Montelli zawsze wydawały mi się mocno dyplomatyczne i niekiedy mdłe, ale teraz mam odczucie, że chce wszystkim zamydlić oczy podczas gdy robi dobrą minę do złej gry, w przenośni i dosłownie.