Primavera Milanu, która w trzech ostatnich meczach ligowych odniosła trzy zwycięstwa, zmierzyła się dzisiaj na wyjeździe z wiceliderem tabeli - Atalantą Bergamo. Mecz nie rozpoczął się najlepiej dla podopiecznych Gennaro Gattuso. Już po 10 minutach przegrywali 0-1 za sprawą samobójczego trafienia Andresa Llamasa. Włoch chciał przeciąć zagranie w pole karne, lecz niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki. To jednak nie podłamało młodych Milanistów i dążyli do wyrównania, czego dowodem były okazje m.in. Sinaniego, kiedy znalazł się w sytuacji sam na sam z Carnesecchim, czy strzał Pobegi. Starania te przyniosły efekty w końcówce pierwszej połowy. Wówczas bardzo aktywny Tiago Dias uderzył zza pola karnego, a piłka wpadła do bramki. Gospodarze również stwarzali sytuacje, głównie prawą stroną boiska, ale często brakowało im zimnej krwi przy wykończeniu akcji. W drugą odsłonę lepiej weszli podopieczni Gattuso. Nie pozwalali oni na zbyt wiele Atalancie, poprzez szybki doskok do przeciwnika i sporą liczbę odbiorów, ponadto w 57' minucie bliscy byli wyjścia na prowadzenie, ale pragnący się zrehabilitować Llamas uderzył minimalnie obok bramki. Niestety, im mecz dłużej trwał, tym przewagę zaczęli zyskiwać gospodarze. Milaniści opadli z sił, co zaczęli wykorzystywać rywale. Na szczęście razili oni nieskutecznością bądź w bramce doskonale spisywał się Alessandro Guarnone. Najbliżej wyjścia prowadzenie Atalanta była w 76' oraz 85' minucie. Za pierwszym razem Elia trafił w słupek, a w drugim przypadku strzał głową Barrowa zatrzymał się na poprzeczce. Mimo naporu wynik nie uległ zmianie. Przemysław Bargiel cały mecz spędził na ławce rezerwowych.
MILAN (3-4-3): Guarnone; Bellodi, El Hilali, Llamas; Bellanova, Brescianini (78' Murati), Pobega, Campeol; Dias, Sinani (62' Tsadjout), Forte (78' Capanni)