Trener Gennaro Gattuso wziął udział w konferencji prasowej zorganizowanej w Milanello na dzień przed meczem ligowym z Atalantą Bergamo. Oto co miał do powiedzenia:
„Zgrupowanie? Spędziliśmy wspólnie więcej czasu. Zawodników odwiedziły ich rodziny. Zjedliśmy razem kolację. Pracowaliśmy, spędziliśmy na boisku więcej czasu niż zwykle. Problemem tej drużyny nie jest to, jak trenuje. Nam potrzeba trochę więcej zaciętości oraz tego, aby niektórzy dali z siebie trochę więcej. Mamy w drużynie doświadczonych graczy, którzy powinni dawać reszcie wskazówki, skorygować ustawienie. Przy pierwszych trudnościach nasza drużyna znika z boiska. Ten scenariusz cały czas się powtarza”.
„Atalanta? To drużyna, która czuje wiatr w żaglach, zawsze idzie do przodu, w trakcie meczu rośnie z każdą minutą. Grają w Lidze Europejskiej. Gdy się patrzy na nich i gdy się patrzy na nas, widać że pod względem szybkości i waleczności bardzo się różnimy”.
„Verona – Milan? Byłem niezadowolony, bo za każdym razem, gdy oddajemy inicjatywę rywalowi, ma się wrażenie, że lada chwila możemy stracić gola. Gdy drużyna się rozprasza, wychodzą na jaw wszystkie nasze wady”.
„Co trzeba potrenować? Trzeba pracować nad mentalnością. Praca i kondycja nie wystarczą, musimy się poprawić. Mam wrażenie, że moja drużyna w niektórych sytuacja nie wyczuwa czającego się niebezpieczeństwa. Przy drugim golu Verony boczni obrońcy zostali bardzo wysoko, ale to moja wina. Ten aspekt trzeba poprawić, w przeciwnym razie ryzykujemy kolejne wpadki, a ja ponoszę za to całą odpowiedzialność”.
„Powody zgrupowania? To była konieczność po tym, jak zdobyliśmy jeden punkt z Benevento i przegraliśmy 0-3 w Weronie. Prasa napisała mnóstwo nieprawdziwych rzeczy, żaden z graczy się nie buntował. Gdyby ktoś taki się znalazł, od razu byście się dowiedzieli. W dzisiejszych czasach powrót do dawnych zwyczajów jest jeszcze fajniejszy”.
„Moje wahania? Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, byłem w siedzibie klubu, by porozmawiać o zgrupowaniu. Dla mnie to ogromna okazja. Kiedy ją przyjmowałem, wiedziałem, że będzie ciężko. Wiedziałem, że czeka nam mnóstwo pracy. Moja odpowiedzialność jest ogromna. Mamy 300-400 mln kibiców na całym świecie. Zgrupowanie nie jest karą”.
„Berlusconi? To nic nowego. Rozmawiałem z nim przez godzinę, kiedy zostałem trenerem. Nawet mój syn wie, że prezes kocha grę dwoma napastnikami i trequartistą, ale w tej chwili muszę wziąć pod uwagę charakterystykę graczy, których mam do dyspozycji”.
„Role w ataku? W ostatnich meczach widzieliśmy Suso, który cofa się za jednego z napastników. Stoi za tym nasza praca. Trzeba krok po kroku dotrzeć do umysłów zawodników. Milan nie zawsze grał z dwoma napastnikami. Często grał z dwoma trequartistami i też wygrał to i owo. W DNA Milanu była natomiast gra czterema obrońcami. W ataku były różne zmiany. Nie chcę jednak polemizować ze względu na szacunek dla byłego prezesa”.
„Bonucci? Słyszeliście, co powiedziałem tydzień temu? Jest zawsze pierwszy, jeśli trzeba stawić czoła problemom, nigdy się nie cofa przed niczym, jest przykładem dla wszystkich pozostałych, rozmawiam z nim codziennie. Od nikogo nie usłyszałem, że wkrótce się już nie zobaczymy. Jak dotąd Leo to jeden z tych, którzy robią wszystko, aby rozwiązać problemy, biorą na siebie odpowiedzialność. To gracz, który ma posłuch u innych, jest bardzo ważny. Nie widzę nic dziwnego w tym, że gracz Milanu spotyka się z dawnymi kolegami. Po porażce takie sytuacje są głośno komentowane, ale dla mnie to nic nadzwyczajnego”.
„Różnice między treningiem a meczem? Decyzja o zgrupowaniu zapadała, bo chcieliśmy wszyscy - piłkarze i ja - dać sygnał otoczeniu. Skompromitowaliśmy się. Zostaliśmy tutaj w Milanello, popracowaliśmy trochę więcej. Widzę duże zaangażowanie. Czasem więc sam nie rozumiem w czym problem. Widzę treningi na wysokich obrotach, chłopcy się starają, zostają na boisku 30-40 minut dłużej, ale to wciąż za mało. Na boisku sprawimy wrażenie, jakbyśmy chcieli tylko odfajkować zadanie. Pracę, którą wykonujemy na treningu, musimy jak najszybciej wcielić w życie w trakcie meczu. Trudno jest wyjaśnić to komuś z zewnątrz, ale ja obserwuję to z bliska. W Weronie sprawiliśmy wrażenie, że możemy doprowadzić do remisu, ale jesteśmy zbyt wątli i sami w wielu sytuacjach tę wątłość obnażamy".
„Milan – Atalanta? Atalanta nie unika pojedynków jeden na jeden na całym obszarze boiska, musimy uważać, by nie tracić piłek w ataku, inaczej narażamy się na niebezpieczeństwo. Musimy grać bardziej w tempo i dokonywać lepszych wyborów. Oczekuję, że zagramy z nastawieniem, jak w pierwszych 20 minutach meczu z Veroną. Nie możemy dać przeciwnikowi przejąć inicjatywy, musimy stawić mu czoła, to będzie bardzo fizyczny mecz. Oni są bardzo silni, mają jakość i potrafią grać w piłkę. Trzeba będzie zagrać mecz pełen poświęcenia, aby zwyciężyć”.
„Jak długo potrwa zgrupowanie? Zaczynaliśmy z myślą, że zgrupowanie potrwa do meczu z Atalantą”.
„San Siro? W tej chwili to my musimy przede wszystkim pokazać na co nas stać, nie możemy popełnić błędu pod kątem nastawienia, musimy dobrze zacząć i nie dać się zdominować rywalowi. Musimy sami zachęcić kibiców, by byli po naszej stronie. Mam nadzieję, że nie będzie kontestacji, a jeśli zagramy beznadziejnie, to że wyrażą swoje niezadowolenie po ostatnim gwizdku”.
„Trudności drużyny? Statystyki wyglądają dobrze, ale musimy pokazać, że gramy jak jedna drużyna. Jeśli chodzi o konstruowanie gry, to wychodzi nam to płynnie. Problem tkwi w momencie przejścia z ataku do obrony. Mamy z tym problem. Musimy popracować nad tym, jak zapobiegać utracie gola, skracać pole – na to bardzo naciskam, jak i na kwestię czytania gry. Nie jestem za tym, żeby obaj boczni obrońcy wychodzili jednocześnie do ataku. W Weronie to się działo wiele razy. To nie przypadek, że kiedy musimy się mierzyć z zawodnikami, którzy potrafią szybko biegać z piłką przy nodze, zostajemy w tyle i tracimy dystans. Jesteśmy naiwni, ciągle wpadamy w tę samą pułapkę. W tym aspekcie musimy się poprawić”.
„Gracze? Zwycięstwo w Weronie mogło odmienić nasz sezon, miałem dobre przeczucia, widziałem, że drużyna zagrzewa się w szatni do boju – tego wcześniej nie widziałem w innych meczach. Widziałem, że chłopcy wierzą w zwycięstwo. Potem jednak wynik okazał się fatalny. Widzę jednak, że graczom zależy, żeby poprawić umiejętności własne i całej drużyny. Widzę, że myślą nad tym, co się dzieje. Trzeba wziąć odpowiedzialność i jechać dalej. W piłce nożnej błędy się zdarzają. Nasi piłkarze zbyt łatwo się po nich deprymują”.
„Zmiennik Suso? Ja wysyłam ludzi, żeby wchodzili na drzewa i obserwowali z ukrycia, jak grają rywale. Nie powiem wam, kto zagra w miejsce Suso”.
„Dystans pokonywany w trakcie meczu? Najpierw byliśmy na przedostatnim miejscu, teraz jesteśmy na trzecim od końca. Nie jestem Ojcem Pio”.
„Tabela? Musimy koncentrować na każdym kolejnym meczu, nie możemy analizować tabeli, ale skupiać się tylko na przygotowaniach do następnego meczu”.
„Obecność zarządu? Kiedy rozmawiam z Fassone, Mirabellim i Hanem Li, zastanawiamy się, co możemy zrobić, aby ta drużyna pokazała pełnię możliwości. To nieprawda, że klub się nie interesuje. Rozmawiamy o statystykach, analizujemy zapis video, dyskutujemy o wielu rzeczach, nie tylko o tym, co sami myślimy”.
„Czego potrzeba? Nie wystarczy zwycięstwo. Mieliśmy za sobą dwa i nic to nie dało. Bardziej doświadczeni gracze niech powiedzą słowo więcej, niech się bardziej zdenerwują, niech pokażą złość na twarzy. Ja sam będę jeszcze bardziej wkurzony. Jeśli nie będzie w nas tej złości i tej mentalności, wygrasz mecz, dwa, a potem znowu upadniesz. Nie możemy sobie pozwolić na myślenie tylko o naszym własnym ogródku. To może nie być widowiskowe, ale musimy być bardziej zgrani. Tego nam brakuje. Dziś to ja jestem problemem, bo jeszcze nie udało mi się przekazać tego drużynie. Ja sam mówię o tym zawodnikom, jestem szczery. Mogę się komuś podobać lub nie, ale tego nam potrzeba w tej chwili. Tę drużynę stać na wiele więcej i jestem o tym przekonany”.
„Starzy i nowi? Gracze, którzy są tutaj od kilku lat, powinni służyć doświadczeniem. Powinni pomagać w trudnych momentach tym, którzy przybyli niedawno. Przekazać również emocje, które wiążą się ze zdobywaniem trofeów. Tego dziś szukamy. Kiedy dawniej przychodzili nowi gracze, my byliśmy pierwsi do pomocy nowym. Mówiłem żonie, aby przygotowała dodatkowe nakrycie przy stole dla nowego kolegi. Kiedy nie ma wyników, a nowi nie potrafią zaprezentować pełni umiejętności, trzeba im pomóc, stworzyć im warunki zarówno w klubie, jak i w zespole, żeby mogli pokazać, na co ich stać. Nie wszyscy są tacy sami, nie z każdym rozmawia się w ten sam sposób. Jedni potrzebują kija, a inni marchewki”.
„Zmartwienia? Nie straciliśmy przez urazy nikogo z graczy, nie licząc Calhanoglu. Dostosowujemy obciążenia treningowe, tak by niczego nie ryzykować. Mam nadzieję, że nikt nie wypadnie z gry. Kondycyjnie się poprawiliśmy. Ta drużyna, kiedy biegnie 25-30 metrów, nie ma żadnych problemów. Kiedy jednak przeciwnik zmusza nas bardziej do biegania, popełniamy wiele błędów, mniej się pokazujemy do gry i podajmy niedokładnie”.
@matten - ironizuje, ale prawda jest taka że za zmarnowanie tego sezonu w 1oo% odpowiada Montella, i jego sztab, niech będzie zwolniony trener od przygotowania fiz. Ale można wymyślać milion wersji, wieszać psy na zarządzie za transfery (co jest abstrakcją jak się trzezwo ocenia realnia), na sztab, na brak przygotowania na wszystko za co do niedawna odpowaidał Montella, żeby nie czepiać sie fatalnych wyników i równie złe gry co jeszcze teraz, i z rundy na runde szło nam gorzej o 1,5 roku... pomimo najlepszych warunków jakie miał jakikolwiek trener w Europie. Montella brnął w niewiadomo do końca co... i w 100% do konca tego roku, a nawet do końca stycznia będzie to spóscizna włąsnie po nim, niestety. Przecietny trener od początku do końca, co też nie znaczy ze Gattuso będzie lepszy..
Gattuso niestety też jest średnim szkoleniowcem i narazie realizuje najgorszy scenariusz którego nomen omen dużo ludzi się spodziewało, czyli zajezdza zespół na treningach, oni zwyczajnie nie mają siły... i przy srednim zgraniu, po zylionie taktych Montelli nie potrafią się odnaleść, grac na poziomie serie A, robią dziecinne błędy których ci piłkarze w innych klubach nie robili. Obojętne czy Gattuso przegra z Interem, Atalantą i jeszcze Fiorentiną i tak jego zespół najwczesniej zobaczymy w pod koniec stycznia z Lazio, powiedzmy.. nie wczesniej. Tyle czasu to trwa, nie jeden dzien, nie pare treningów gdzie trener ewidentnie ich zajezdza żeby podbudowac kondycje, polecam przypomnienie sobie na football-lineups jak wyglądały początki Carlo w Milanie, na środku grał Donati, co mecz inna taktyka, wyniki nie były boskie, Pirlo grzał ławkę. 2/3 miesiące i pojawił się wielki Milan który pamiętamy. Rino przynajmniej szybciej mysli, i zauwaza swoje błędy, do końca sezonu jeszcze trochę czasu, choć dziś to było już kopanie leżących.. kibiców Milanu. W mojej ocenie, zbędne spotkanie w Milanello - czytaj dojezdzanie zespołu, oni muszą sie oderwać od tego cisnienia "nowego trenera i wyników", wtedy wyniki i gra same się poprawią. No i może w końcu ktoś, może Rino ogarnie że Borini i Kalinić jednak nie dają bramek.. . SILVA i HAKAN od pierwszych minut w 4-3-1-2, w mojej ocenie było by najlepsze.
Wesołych świąt i Forza Milan! zawsze, bez względu na to czy dostaniem 0-4 z Interem czy nie. :-/ ;-p