La Gazzetta dello Sport, przy okazji 20. urodzin Patricka Cutrone, przytoczyła kilka ciekawostek na temat młodego napastnika rossonerich, przeprowadzając też krótki wywiad z ojcem zawodnika, Pasquale. Patrick mieszka z rodzicami i bratem Christopherem w Parè, niedaleko Como, 20 kilometrów od Milanello. W swoim pokoju trzyma figurki byłych gwiazd Milanu, jak Inzaghi czy Nesta, oraz koszulki, które zakładał w karierze, m.in reprezentacji Włoch U-21, ale także trykot Roberta Lewandowskiego, który otrzymał po meczu towarzyskim z Bayernem zeszłego lata. Od komentarza na temat zdejmowania koszulki po strzeleniu gola zaczął swoją wypowiedź ojciec Patricka:
Jaka jest ostatnia rada, którą dał pan synowi?
"Aby z szacunku do rywala nie zdejmował koszulki po strzeleniu gola. Oczywiście, chodziło o derby i tym razem mu wybaczam. Tamtej nocy nikt z nas nie zmrużył oka. Poradziłem mu również, żeby zapomniał o meczu z Interem i wrócił do pracy".
Jeśli się nie mylimy, także w kwestii tatuaży był pan zdecydowany?
"Biada mu, jeśli zrobi sobie kolejny! Obiecał mi, że to koniec. Sądzę, że otrzymał dobrą radę od któregoś z ważnych graczy w szatni zespołu".
Jak to jest obserwować syna kończącego 20 lat?
"To kalejdoskop emocji, ale mimo że mieszka z nami, nie można o nim powiedzieć, że jest maminsynkiem. Jest bardzo samodzielny i niezależny".
Przyjdzie taki moment, że opuści dom...
"Nie będziemy z tego robić dramatu, bo już latem była taka możliwość, jeśli odszedłby na wypożyczenie. Czasami podejmujemy ten temat i kiedy mówię mu, że będzie musiał sam sobie gotować, odpowiada tylko 'aha...' i na tym się kończy".
Jakieś wspomnienia z przeszłości?
"Kiedy miał 4-5 lat, zmuszał babcię, żeby występowała w roli bramkarza w salonie i co najmniej 100 euro poszło na rozbite wazony, doniczki i stoliki. Już wtedy miał silny strzał. Potem zaczął grać z bratem, który jest trzy lata starszy od niego i jest bramkarzem [w AS Castello w Szwajcarii - red.]".
Teraz oglądanie go w grze to spektakl.
"Wykorzystał swoją szansę. Kluby jak Torino, Verona, Crotone i Bologna chciały go wypożyczyć i ja liczyłem na to, bo nie byłem przekonany do jego pozostanie w Milanie ze względu na dużą konkurencję. Gdyby wylądował na trybunach, byłaby to dla niego tortura".
Wydaje się, że Milan chce dać mu podwyżkę.
"Jeśli klub chce na niego postawić, to ja się cieszę, ale to nie jest rok jego rozwoju finansowego tylko sportowego".
Gattuso powiedział o nim, że biega jak opętany - podoba się panu to określenie?
"Tak, pasuje. My natomiast nazywaliśmy go Duracell, bo on wyczerpuje innych, ale sam zawsze ma energię. Pod względem charakteru jest podobny do swojego trenera i nic go nie zatrzyma. Uśmiecham się na myśl o słowach Gattuso, który powiedział, że Patrick zagrałby nawet w bramce, bo kiedyś w meczu drużyny Giovanissimi przeciwko Juventusowi bramkarz dostał czerwoną kartkę i, żeby nie zostać zmienionym, Patrick wszedł do bramki i nawet nieźle bronił".
Milan kiedyś sprzątnął go Interowi sprzed nosa. Czy czegoś żałujecie?
"Nie ma żadnego żalu, ani pretensji. Rossoneri byli bardziej zdecydowani".
Jego największa wada i zaleta?
"Jest dobry i skory do pomocy, także poza boiskiem. Jego wada w tej chwili jest taka, że jeszcze nie nauczył się cieszyć sukcesami, bo od razu myśli o następnym wyzwaniu. Jeśli gra, to jest wesoły, w przeciwnym razie się złości. Kiedy nie dostaje szansy, to się denerwuje, ale my tłumaczymy mu, że i tak robi już bardzo dużo".