Riccardo Montolivo udzielił wywiadu dziennikowi Il Corriere della Sera. Gracz Milanu wypowiedział się między innymi na temat zmian w zespole po przyjściu nowych właścicieli, przekazania opaski kapitana, byłych trenerów oraz ataków w mediach społecznościowych. Oto jego słowa:
Riccardo, na czym polega problem Milanu? Od odejścia Allegriego (2014) zmieniło się sześciu trenerów, zmienił się właściciel, przybyło wielu nowych graczy, ale wyniki nadal są rozczarowujące. Gdzie to się zaczęło?
"To się zaczęło w ostatnich latach ery Berlusconiego. Sądzę, że porównania z wielkim Milanem z przeszłości, nawet tej nie tak odległej, trochę przytłoczyło poprzednie drużyny. Kadry były kompletnie inne, inwestycje ograniczone, ale oczekiwania pozostały tak samo wysokie. To nie dotyczy jednak obecnego sezonu".
Zmierzmy się i z tym tematem. Największy problem to stworzenie zespołu?
"Dobre zgrania na boisku wymaga czasu, ale według mnie problemem jest to, że nikt nie oczekiwała aż tak wielu trudności. Jeśli ktoś jest przygotowany na to, że musi się zmierzyć z przeciwnościami, łatwiej potrafi stawić im czoła. My natomiast spodziewaliśmy się, że pójdzie trochę bardziej z górki. W pewnym momencie poczuliśmy, że zaczynamy tracić grunt pod nogami. Straciliśmy wiarę w siebie".
Czy to wina także zbytniego entuzjazmu po kampanii transferowej? Dlaczego nowi gracz dali drużynie mniej, niż oczekiwano?
"Wszyscy daliśmy mniej, niż jesteśmy w stanie. Nie zamierzam dzielić ekipy na starych i nowych. To jest temat, który roztrząsa prasa, ale im szybciej przestaniemy myśleć tymi kategoriami, tym lepiej dla wszystkich. Wszyscy mamy obowiązek pracować nad sobą, myśleć o tym, co sami możemy dać drużynie, a nie co drużyna może dać nam".
Naprawdę nie było nigdy w was "starych" podejrzenia, że klub chce lansować nowe nabytki i to wpływa na wybory trenera?
"Klub dokonał wyboru nowych oraz starych, pozostawiając tych, którzy mają być częścią tej drużyny. To jasne, że inwestycje trzeba też chronić, ale ja oraz pozostali zawsze byliśmy bardzo spokojni o to, że każdy dostanie swoją szansę. Mówię szczerze: w szatni od początku panowała jedność i zdrowa atmosfera, bo przebywają w niej porządni ludzie. Sądzę, że nowe nabytki nie zostały wybrane tylko na podstawie zalet piłkarskich, ale także ludzkich".
Czujesz satysfakcję, że znów pełnisz ważną rolę w Milanie i nawet dostajesz brawa od publiczności, która wcześniej często na ciebie gwizdała?
"Cieszę się z tego, ale nie myślę o tym zbyt wiele. Wiem, że trudne chwile jeszcze się pojawią, ale nie zamierzam ustawać w pracy. Brawa były dla mnie powodem do satysfakcji, bo lato było bardzo trudne. Potem kilka meczów przesiedziałem na ławce, co wcześniej mi się nie zdarzało. Sądzę, że trudności pozwoliły mi dojrzeć, musiałem popracować nad sobą, nie szukać wymówek".
Co się działo, gdy zakomunikowano ci, że musisz oddać opaskę kapitana Bonucciemu?
"Klub wyraził się bardzo jasno. Chciał, by nowym kapitanem został nowy nabytek, aby otworzyć nowy rozdział. Z Leonardo znamy się z reprezentacji, jesteśmy ze sobą bardzo szczerzy. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, porozmawialiśmy, ale nie było żadnych problemów. Jak dla mnie dzień później była to już zamknięta kwestia".
Ale zgadzasz się z teorią, że bez opaski kapitana grasz z większą swobodą?
"To spostrzeżenie, które pierwszy wyraził Montella. Każdy może myśleć sobie, co chce. Ja się z tym nie zgadzam. Sądzę, że brak opaski sprawił, że zniknęła część uprzedzeń wobec mnie. Ludzie spojrzeli na mnie inaczej".
Zatem Bonucci też cierpi z powodu presji opaski kapitana?
"Od kapitana wymaga się o wiele więcej. W naszym wypadku trzeba jeszcze zmierzyć się z ciężarem historii. Sądzę jednak, że Bonucci posiada cechy, które sprawiają, że nadaje się na kapitana".
Jaka jest prawda na temat przygotowania fizycznego? Jak się czujecie? Co się zmieniło wraz z przybyciem Gattuso?
"Sądzę, że kondycja fizyczna miała wpływ na nasze wyniki, ale nie tak bardzo jak ta psychiczna i mentalna. Gattuso zmienił treningi, ich intensywność i długość się zwiększyły, ale wszystko zaczyna się w głowie".
Po porażce z Lazio zmieniliście system gry, przechodząc do trójki w obronie. Z perspektywy czasu - teraz kiedy Gattuso wrócił do 4-3-3 - można powiedzieć, że to była strata czasu?
"To wszystko były decyzję podejmowane w poszukiwaniu tożsamości drużyny, której nie potrafiliśmy odnaleźć. Sądzę, że zmiana ustawienia spowodowała większe problemy także dlatego, że całe przygotowania przepracowaliśmy w pewien sposób, a potem w połowie września znaleźliśmy się w obliczu całkowitej zmiany systemu gry. Znów straciliśmy czas, potem wiarę w siebie, cały czas musieliśmy nadganiać".
Co wniósł Gattuso? Tylko nie mów, że waleczność, bo trener odbiera to jako uproszczenie.
"Pasję, zaangażowanie, znajomość piłki, wielką dbałość o detale, gdy analizujemy nasze błędy w trakcie meczu. A przede wszystkim równowagę. Czy wygrywamy, czy przegrywamy, jego postawa się nie zmienia, co tak na marginesie było też największą zaletą Allegriego".
Jako że przypomniałeś Allegriego, powiedzmy słowo także o późniejszych trenerach. Seedorf?
"Motywator".
Inzaghi?
"Zakochany we własnej pracy".
Mihajlović?
"Wiele mu zawdzięczam, ze względu na to, co zrobił dla mnie zarówno we Florencji, jak i w Mediolanie".
Brocchi?
"Trenował zbyt krótko, by go dobrze poznać".
Montella?
"Przygotowany na boisku, potrafi nadać drużynie tożsamość, myślę, że mógły popracować nad empatią wobec piłkarzy".
18 to twój numer. Czego oczekujesz dla siebie w 2018 roku?
"Powiedziałbym, że wyjazdu na mundial, ale niestety..."
Przejdźmy więc na chwilę do tego smutnego tematu. Jak można się po tym podnieść?
"Sądzę, że nadszedł czas, aby dowartościować byłych piłkarzy. Myślę, że Damiano Tommasi jest właściwą osobą. Świat piłki zna dogłębnie".
Czego życzysz Milanowi?
"Żeby ustabilizował formę i odzyskał San Siro, które musi być znów naszym sprzymierzeńcem. Przegraliśmy zbyt wiele ważnych starć u siebie. Nie odstajemy znowu aż tak bardzo od naszych rywali".
Chciałbyś, żeby rok 2018 należał do którego spośród kolegów?
"Powiem: Cutrone. Teraz dopiero nadchodzi najtrudniejszy etap, kiedy wszyscy zaczynają mieć wobec ciebie oczekiwania. Nie możesz ustawać w pracy nad sobą, ale wiem, że jemu to nie grozi".
A rok Donnarummy jaki będzie?
"Sądzę, że uspokoił kibiców ostatnimi wypowiedziami".
Wygrana w derbach Pucharu Włoch mogła coś zmienić?
"Mogła mieć znaczenie pod kątem psychologicznym. To pierwszy ważny pojedynek, który udało nam się wygrać".
Teraz celem jest zajść jak najdalej w pucharach?
"W lidze już dużo tracimy, puchary są bardziej realistycznym celem".
VAR - za czy przeciw?
"Absolutnie za. Jest większa przejrzystość. Nie eliminuje wszystkich błędów, ale w dużym stopniu je ogranicza. Dla piłkarza to duży komfort".
W trakcie leczenia kontuzji, spotkałeś się z wielkim "hejtem" w internecie. Kiedy postanowiłeś zareagować?
"Kiedy leżałem w szpitalnym łóżku. To była próba przywrócenia normalności w świecie, któremu ona umyka. Ale niewiele się zmieniło. Tylko teraz nie ja jestem główną ofiarą".
Masz maleńką córeczkę. Czy ten świat cię przeraża?
"Z jednej strony cieszę się, że nie miałem dzieci wcześniej, bo byłyby one o wiele bardziej uwikłane w to, co mnie spotyka. Z drugiej obawiam się, jak będzie wyglądała przyszłość w tak bardzo wirtualnym świecie. Jednak kto wie... Może za dziesięć lat media społecznościowe będą już przeżytkiem..."