SIMONE INZAGHI: "Nic nie umniejszając Milanowi, który rozegrał dwa świetnie spotkania, w przekroju dwóch meczów zasłużyliśmy na grę w finale. Ale piłka taka jest, gratuluję moim chłopakom, którzy dali z siebie wszystko. Jedyny ból to brak zdobytej bramki: zasłużyliśmy na nią. Rozegraliśmy swój mecz przez 120 minut, ale nie strzeliliśmy gola. Niestety, kiedy nie strzelasz, nie idziesz dalej. Odpadamy z głową w górze, ponieważ do końca zostało jeszcze wiele i musimy kontynuować w ten sposób. Jest trochę rozczarowania, ale trzeba zostawić ten półfinał za plecami. Napotkaliśmy na swej drodze wspaniałego bramkarza, Donnarummę, który w obu meczach nie dopuścił do wielu bramek. Wykonaliśmy jedenaście rzutów rożnych i powinniśmy byli lepiej zagospodarować pole karne. Nie byliśmy dobrzy w finalizacji akcji. Spotkaliśmy się z Milanem w formie, ale w przeciągu 180 minut zasłużyliśmy na finał".
Może i Lazio przeważało w środku pola, ale to Milan miał groźniejsze sytuacje bramkowe. Gdyby nie Calabria, Hakan, Romagnoli, a na końcu fajtłapa Kalinić, to byłoby pozamiatane dużo wcześniej.
Milan, z lepszym napastnikiem w składzie, nie męczyłby się przez 120 minut, moim zdaniem.
U Rzymian nie było tak klarownych okazji na bramkę. No ale rozumiem taką wypowiedź jako narzędzie do motywacji zawodników, którzy muszą uwierzyć, że nie dali ciała, bo to byłoby zabójcze przed sobotnim meczem z Juve.