Rywal Milanu w 1/8 finału Ligi Europy, Arsenal, przegrał w czwartek na własnym stadionie 0:3 z Manchesterem City w zaległym meczu 28. kolejki Premier League. Wszystkie bramki dla podopiecznych trenera Pepa Guardioli padły już w pierwszej połowie. Dodatkowo niedługo po przerwie rzut karny zmarnował Pierre-Emerick Aubameyang, który jednak nie jest uprawniony do występów w barwach Kanonierów w Lidze Europy. Tym samym londyńczycy przegrali z ekipą Obywateli w takim samym stosunku, jak w niedzielę na Wembley w finale Pucharu Ligi Angielskiej.
Na 10 kolejek przed końcem rozgrywek, Arsenal zajmuje 6. miejsce w tabeli Premier League, mając 45 punktów i tracąc 10 "oczek" do Tottenhamu Hotspur, który zamyka pierwszą czwórkę gwarantującą awans do Ligi Mistrzów. W niedzielę, 4 marca o godzinie 14:30, The Gunners zmierzą się na wyjeździe z Brighton.
Ba! On nawet na lidera swojej formacji często nie wygląda, a co dopiero na przywódcę całej drużyny.
Nie jestem pyszny i arogancki jak fani Kanonierów, więc nie napiszę "przejedziemy się po tych wackach", ale widzę coraz więcej REALNYCH argumentów za nieustępliwym kolektywem Gattuso.
Arsenal gubi się jak dzieci we mgle, kiedy stają naprzeciw zorganizowanej i żądnej krwi drużyny. Dlatego tracą masę punktów nawet z dołem tabeli.
Jeśli ten trend u nich będzie trwał, to spodziewam się kupy w majtach piłkarzy Wengera na widok nabuzowanych przez Gattuso wojowników. :)