Po przerwaniu kapitalnej passy bez porażki w 2018 roku i ulegnięciu 0:2 Arsenalowi, drużyna Milanu musi oczyścić głowy bardzo szybko. Teraz bowiem na pierwszym planie ponownie są marzenia o niesamowitej pogoni za czołową czwórką w tabeli Serie A. By rossoneri ciągle mogli mocno w to wierzyć, muszą uporać się na wyjeździe z zawsze niewygodną Genoą, a dodatkowo poradzić sobie z niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi.
Weekend w stolicy Ligurii upływa pod znakiem porywistego wiatru do 60 kilometrów na godzinę, a ponadto spaść ma nawet 75 milimetrów deszczu. To wszystko sprawia, że murawa na Stadio Luigi Ferraris z pewnością będzie daleka od ideału, choć naturalnie pogoda dla obu drużyn będzie taka sama, zatem nie stanowi to żadnej wymówki.
Genoa zajmuje obecnie 13. miejsce w tabeli mając 30 punktów i legitymując się bilansem bramek 21:27. Podstawowym celem Liguryjczyków jest utrzymanie i są oni coraz bliżej realizacji tego postanowienia. Przewaga nad znajdującym się w strefie spadkowej Crotone wynosi już 9 „oczek”.
Trener Davide Ballardini nie będzie mógł skorzystać w niedzielę ze wszystkich swoich piłkarzy. Urazy leczą obrońca Armando Izzo oraz pomocnik Miguel Veloso, co wyklucza ich ze starcia z Milanem. Wszyscy pozostali zawodnicy są jednak do dyspozycji włoskiego szkoleniowca.
Za jedną z kluczowych postaci w zespole Gryfów z pewnością można uznać bramkarza Mattię Perina. Na regularne występy w środku pola może również liczyć wypożyczony z zespołu rossonerich Andrea Bertolacci. Dobrą formą wykazują się ponadto Goran Pandew oraz Diego Laxalt, którzy w ostatnim czasie zdobyli kilka ważnych bramek dla swojego zespołu.
Jako rezerwowi na niedzielę awizowani są dwaj inni zawodnicy z przeszłością w czerwono-czarnych barwach. Mowa o Adelu Taarabcie oraz Gianluce Lapaduli. Marokańczyk oraz Włoch walczą o skład Genoi, ale obecnie nie stanowią pierwszego wyboru dla trenera Ballardiniego.
Milan, mający na koncie 44 punkty, bilans bramek 37:30 i plasujący się na 7. miejscu w tabeli, traci aktualnie do zamykającego strefę awansu do Ligi Mistrzów rzymskiego Lazio 8 „oczek”. Ekipa z Wiecznego Miasta rozegrała jednak o jedno spotkanie więcej. Rossoneri są w pełni walki o dogonienie czołowych lokat, a ich jesienne straty nie pozwalają na posiadanie praktycznie jakiegokolwiek marginesu błędu.
Nad Morzem Liguryjskim, trener Gennaro Gattuso nie będzie mógł skorzystać ze swoich dwóch bocznych obrońców. Mowa o kontuzjowanym Ignazio Abate oraz o będącym już o krok od powrotu do pełnej sprawności Andrei Contim. Wszyscy inni są do dyspozycji szkoleniowca, który tym razem w swojej zwyczajowej jedenastce ma nanieść pewne zmiany.
W porównaniu z ostatnim spotkaniami, media awizują kilka roszad. Od pierwszych minut na szpicy powinniśmy ujrzeć Nikolę Kalinicia, zaś na prawej obronie zagra najprawdopodobniej Fabio Borini. W ten sposób na ławce rezerwowych zasiedliby Patrick Cutrone oraz Davide Calabria. Media informowały także o możliwości gry w pierwszym składzie przez Riccardo Montolivo, ale ostatecznie swoje miejsce utrzyma raczej Lucas Biglia.
Poprzedni pojedynek Il Diavolo i Gryfów to 22 października ubiegłego roku i bezbramkowy remis na San Siro. Potyczka ta została zapamiętana głównie z powodu czerwonej kartki, jaką ujrzał kapitan rossonerich, Leonardo Bonucci, za uderzenie rywala łokciem. Poprzednia wizyta mediolańczyków na terenie genueńskiego rywala to natomiast 25 października 2016 roku i niespodziewana, okazała wygrana gospodarzy aż 3:0.
Mecz 28. kolejki Serie A pomiędzy Genoą a Milanem rozpocznie się w niedzielę, 11 marca o godzinie 18:00 na Stadio Luigi Ferraris w Genui. Arbitrem głównym tej potyczki będzie Michael Fabbri z Rawenny. Transmisję na żywo przeprowadzi polska stacja telewizyjna Eleven Sports 2.
PRZEWIDYWANE SKŁADY:
GENOA CFC (3-5-2): Perin - Biraschi, Spolli, Zukanović - Rosi, Rigoni, Bertolacci, Hiljemark, Laxalt - Pandew, Gyłybinow.
AC MILAN (4-3-3): G. Donnarumma - Borini, Bonucci, Romagnoli, Rodriguez - Kessie, Biglia, Bonaventura - Suso, Kalinić, Calhanoglu.
Mecz został też przerwany w 13 minucie, kibice przygotowali oprawę z nazwiskiem i numerem Astoriego, a wszyscy zgromadzeni na stadionie zaczęli bić brawo. Piękny hołd.
Gdyby nie dużo farta i najlepszy bramkarz świata w bramce to w zeszłym roku jego autobus by się rozleciał pod naporem mocarnej Celty a w tym z Sevilli by wracał z 3-4 bramkami straty. To żaden geniusz, minimalista z dużą porcją farta.
Otrzymujesz ostrzeżenie za nazwanie piłkarzy Milanu szrotem (obraźliwe) i dublowanie komentarzy (3 pod rząd). Proszę się zapoznać z regulaminem. g88,
(ponoć Montolivo też jest brany pod uwagę)