GENNARO GATTUSO: "Drużyna? Wczoraj mówiłem, że drużyna wydawała mi się spokojniejsza i bardziej beztroska po wygranej z Bologną. Dzisiaj to się potwierdziło. Mecz? Musimy się poprawić w ostatnich 20 minutach. Dziś zgasiliśmy światło i robiliśmy wszystko, żeby stracić gola. Ten aspekt trzeba poprawić. Pomyślicie, że jestem chory, ale to młoda ekipa i takie rzeczy trzeba korygować od razu. Puchar Włoch i śpiew kibiców? Wszyscy chcieliby ten puchar. Musimy zagrać perfekcyjny mecz. Mierzymy się z drużną, która od wielu lat jest na szczycie, ma coś więcej od nas, ale jako piłkarz sam wiele razy wygrywałem z ekipami, od których teoretycznie byliśmy słabsi. Musimy przystąpić do tego spotkania z wielką uwagą i szacunkiem dla rywala. Trzeba dobrze się przygotować, a potem zobaczymy, jak to się potoczy. Na pewno powalczymy. Mecze z niżej notowanymi drużynami? W takich meczach, jak ten dzisiejszy, za mojej kadencji zawsze się męczyliśmy. Na początku nie sądziłem, że złamiemy barierę 60 punktów, ale po drodze zgubiliśmy ich bardzo dużo z niżej notowanymi ekipami. Nasza drużyna ma jakość, dziś było to widać. Trochę nam jeszcze brakuje, aby rywalizować z najlepszymi. Nasza średnia wieku to 23-24 lata. Można z tego wyciągnąć coś dobrego. Praca trenera? W moim zawodzie nie widzę wiele rozrywki, jest tylko wielka presja. Ja dobrze się bawię tylko na treningach, z gwizdkiem. To, co lubię najbardziej, to trenować chłopaków. Calhanoglu? To nietypowa 'dziesiątka', łączy w sobie jakość i skuteczność, takie 'dziesiątki' to skarb we współczesnej piłce nożnej. To wartość dodana tej drużyny. Ma jeszcze wielki potencjał, żeby się rozwinąć fizycznie i mentalnie. Cutrone? Też ma wielki potencjał i wielką pasję. Ma swoje cechy charakterystyczne, ale czasami brakuje mu czystości w zagraniach. Ze względu na wiek i pasję może się jeszcze bardzo rozwinąć. Musi chcieć i mieć zapał, aby wciąż się uczyć. W pewnym momencie się zatrzymał, myślał tylko o niewykorzystanych sytuacjach i o tym, że nie grał w pierwszym składzie. W jego wieku priorytetem powinna być praca na treningu, która zawsze przynosi owoce. Uraz Suso? Tylko lekko oberwał po udzie. Na finał zabraknie tylko Biglii? Fakt, że mamy tylko dwóch kontuzjowanych graczy, według mnie zakrawa na cud ze względu na okoliczności, w jakich przyszło nam pracować. Zmieniliśmy plan przygotowania fizycznego, obciążenia treningowe, styl gry. Mieliśmy też trochę szczęścia, abstrahując już od zdolności mojego sztabu oraz sztabu medycznego. Gol Abate? Uściskałem go, bo wiele mi daje jako gracz. Zna mnie najlepiej ze wszystkich. Wie, co będzie się działo, kiedy zmienia się wyraz mojej twarzy. To wielki profesjonalista i trenuje z ogromnym zaangażowaniem. Pomaga mi też w szatni. Spotkanie z prezesem? Nie widziałem go, uciekłem od razu z szatni. Mój angielski nie jest nadzwyczajny, a jego kalabryjski również, więc trudno nam się komunikować [śmiech]. A tak serio, to jeśli czegoś potrzebuję, to rozmawiam z Fassone i Mirabellim, którzy są w stałym kontakcie z prezesem. Finał jako piłkarz i jako trener? To przepaść. Kiedy byłem piłkarzem, to była to zabawa. Teraz to dramat. Nie da się spać, czuję ogromny ciężar. Ale teraz cieszmy się tym zwycięstwem, a od jutra myślimy o Juve".