Rocco Commisso, pochodzący z Kalabrii amerykański biznesmen, wypowiedział się dla La Gazzetta dello Sport m.in na temat negocjacji w sprawie przejęcia Milanu, ale także na inne tematy związane z drużyną i Włochami: "Gattuso? Ten chłopak nazwiskiem Gattuso bardzo mi się podoba. Kiedy sam występowałem na boisku Columbii, byłem taki jak on. Cóż, z pewnością nie miałem takich zdolności, ale byłem bardzo fizycznym graczem, a poza tym obaj jesteśmy z Kalabrii. Przyszłość? Słyszałem, że mógłbym stać się jedynym włoskim emigrantem, właścicielem klubu Serie A, jeśli do tego dojdzie. Chciałbym, aby włoska piłka odniosła sukces. Nie chciałbym oglądać reprezentacji poza Mistrzostwami Świata. Muszę być jednak ostrożny w kwestii tego, co mówię, bo negocjacje w dużej mierze są tajne. Ja chciałbym zamknąć tę sprawę, ale jeszcze nie doszliśmy do porozumienia. Byliśmy blisko podpisania umowy wstępnej. Czy jestem dobrej myśli? Nie mam kontroli nad rezultatem. Mogę powiedzieć, że, spośród wszystkich wymienionych zainteresowanych, jestem jedynym Włochem, jedynym emigrantem, mam pieniądze, grałem w piłkę, znam dobrze ten sport, byłem fanem Juventusu, ale Juve dobrze sobie radzi i z pewnością nie potrzebuje mojej pomocy. Byłoby świetnie, gdyby udało się wnieść swój wkład do świata piłki poprzez doświadczenie amerykańskiego biznesmena, tak jak to uczyniłem na Columbia University. Jak wszyscy już wiedzą, zaczynałem od zera, uczyłem się z dobrym skutkiem i stworzyłem wielką firmę. Brak spłaty 32 mln przez pana Li utrudnia sprawę? Prawdopodobnie tak. Nie wiemy, jaką drogą pójdą pan Li i pan Singer. Trudno przewidzieć, jak zakończy się ta sprawa. Dopóki ktoś nie oznajmi, że jest inaczej, myślę, iż Milan jest nadal w ręku pana Li. Prawdopodobnie będzie musiał przejść przez drogę sądową. Ale do tego czasu to on jest właścicielem. Czy będę z nim negocjował? Nie wiem. Musimy najpierw dojść do tego, kto negocjuje w jego imieniu. Czy znam Paula Singera? Nie, ale moi doradcy go znają, a on dobrze wie, kim jestem. Ale nie składam obietnic. Nigdy nie złożyłem żadnej obietnicy, której nie mógłbym dotrzymać. Co bym zrobił jako właściciel klub? Musiałbym włożyć wiele wysiłku. Nie pojawię się we Włoszech z przekonaniem, że pozjadałem wszystkie rozumy i wiem więcej, niż ludzie którzy pracują tam od dawna. Będę musiał się dużo nauczyć, ale szybko przyswajam wiedzę".