Wśród przedstawicieli Milanu, którzy wczoraj zostali wysłuchani przez Trybunałem w Lozannie, był również Franck Tuil, człowiek funduszu Elliott. Jego obecność docenił w rozmowie z dziennikarzami Marco Fassone zauważając, iż wzmocniła ona argumentację klubu. O wystąpieniu samego Tuila pisze dzisiejsze Il Giornale, odnotowując, iż miał on zapewnić sędziów Trybunału o woli funduszu Elliott do pozostania w klubie co najmniej przez trzy lata, doprowadzenia go do stabilizacji finansowej oraz dążenia do przywrócenia rossonerim dawnej świetności.
Gazeta wyborcza pisze o nich tak - "Fundusze grupy Elliott obchodzą w tym roku 40. urodziny. I są rekordowo aktywne - stoją w tle rekordowych transakcji, o których rozpisuje się finansowa prasa. Nazwa firmy brzmi niewinnie, ale na samą myśl o tej instytucji szefowie wielu spółek dostają zimnych potów."
"Gdy fundusze , Elliott , zadmą w myśliwski róg, na rynku finansowym rozpoczyna się wielkie polowanie. Pogoń za dłużnikiem może trwać nawet latami, ale szans na to, że cel umknie, nie ma. W Polsce ofiarą , Elliotta , padł między innymi Elektrim"
"W Indiach wieśniacy nie wypowiadają nawet imienia tygrysa, by nie sprowadzić na siebie nieszczęścia. W Polsce na pytanie o działalność funduszy Elliott najczęstszą reakcją jest lęk, że taką wypowiedzią można sobie zaszkodzić w interesach – dziś albo za dziesięć lat. O kulisach wygranych batalii Elliotta krążą w kręgach finansowych legendy. W Polsce w kilka lat fundusze zbudowały sobie opinię przeciwnika, któremu lepiej zejść z drogi."