Przebywający na wypożyczeniu w drużynie Sevilli, André Silva udzielił wywiadu dla A Bola, w którym odniósł się do ostatnich zarzutów trenera Andaluzyjczyków, Joaquína Caparrósa: "To jasne, że nie symuluję kontuzji. Mam czyste sumienie. Tego typu insynuacje bardzo mnie smucą. Nie akceptuje tego, że ktoś wytyka mnie palcem i wmawia, że nie chce mi się pracować. Moja przyszłość? Po zakończeniu wypożyczenia będę zawodnikiem Milanu".
Podczas swojego pobytu w Hiszpanii, Silva łącznie w 40 występach zdobył 11 bramek (9 w LaLiga, 2 w Copa del Rey).
L&M :
Ej Andre jesli możesz zrób coś żeby Cię Sevilla nie wykupiła bo potrzebujemy napastnika a z racji tego że nie zagramy w LM nie bedzie nas stać na kogoś nowego.
AS:
A Kalinić jeszcze jest u was?
LM:
Nie ma go, dostaniesz pare minut więcej.
AS :
Dobra, skocze do mojego lekarza po L4 do końca sezonu I może mnie nie wykupią.
A tak na serio to ciekawe kto sciemnia? Silva bo nie chce tam grać czy Caparròs Bo nie chcą go wykupić z jakiegoś powodu
,,Upadek włoskich klubów"
Zastanawiałem się, co może być przyczyną upadku włoskich klubów w europejskiej piłce. Doszedłem do wniosku, że jest to rozwój obecnego futbolu. Dlaczego? Już tłumaczę.
Mamy 2019 rok, a włoska myśl szkoleniowa nadal jest dobrą dekadę wstecz. Można to zauważyć po archaicznym futbolu, który prezentują do dziś największe, włoskie marki. Problem tkwi w braku załapania przez 90% włoskich szkoleniowców słowa "rewolucja", która jest niewątpliwie kluczem w mojej wypowiedzi. W latach pełnej dominacji włoskich klubów, stawiano na solidną defensywę, która wygrywała trofea. Piłka finezyjna, szybka, techniczna nie miała nic do powiedzenia przy bloku obronnym AC Milanu, Juventusu czy Interu Mediolan. Włosi myśleli, że wystarczy to, żeby zdominować europejski futbol, może i przez całe stulecie. Nic bardziej mylnego. Zagraniczni trenerzy szukali punktu zaczepienia, do którego muszą się odnieść, żeby zacząć wygrywać z włoskimi gigantami. Zaczął się rozwój techniczny piłkarzy (od środkowego obrońcy, po napastnika).
Środkowy obrońca w tych czasach wyróżnia się nie tylko siłą, ale i jest uznawany w wysoko grających zespołach za rozgrywającego. Przykładem może być David Luiz z Chelsea, czy John Stones z Manchesteru City. Porównując pary Luiz-Maldini i Stones-Chiellini człowiek przy samych nazwiskach zauważa różnicę, że mimo tego, że to ta sama pozycja - zupełnie dwa, różne światy. Kiedyś piłka nożna była bardziej siłowa i defensywa. "Przeciwnik może przejść, piłka nie" - idealny slogan dawniejszego futbolu. Obrońcy byli szkoleni pod względem siłowym i mentalnym (głównie). Teraz, środkowy obrońca, to taki bardziej defensywny pomocnik, ze świetnym, długim podaniem. Czy siłowy? Raczej nie (żeby nie było, nie wątpię w siłę dzisiejszych obrońców, ale jednak kiedyś był na to większy nacisk). Najlepsi, teraźniejsi trenerzy stawiają na techincznych gigantów (Klopp - Matip, Van Dijk; Guardiola - Stones/ Kompany - Laporte). Chyba nie muszę tłumaczyć, gdzie te zespoły są teraz. Pierwszy argument pewnie zabrzmiał, jakbym uważał, że linia obrony jest najważniejsza - nie jest. Według mnie, na trzy linie, każda jest ważna tak samo. Uważam jednak, że to właśnie defensywa zaliczyła największy skok jakościowy. Nie widzę zbytnio różnicy w grze linii pomocy, czy ataku jeśli chodzi o kiedyś i dziś.
Jose Mourinho również jest świetnym przykładem na fakt, że futbol się zmienił. W 2004 roku zdobył Ligę Mistrzów z FC Porto. W 2010 - potrójna korona z Interem Mediolan. Właśnie... Do tego momentu, niewątpliwie najlepszy trener. Gdzie jest teraz? Absolutnie się nie rozwinął ten człowiek. Jego nazwisko to synonim słowa "włoski futbol". On stawia na defensywę, więc wtedy, gdzie zespoły nie były tak rozwinięte technicznie - dawał radę. Teraz? Sami widzimy, jak skończył. Zwolnili go z Manchesteru United. W Premier League nie przejdzie taka gra. Tam chyba nie ma zespołu, który grałby defensywnie. Wesoły, otwarty, fizyczny futbol. Tylko ofensywnym i technicznym futbolem coś zdziałasz na arenie europejskiej. Dlaczego w obu finałach europejskich pucharów w tym sezonie zobaczymy cztery, ofensywnie grające zespoły? W półfinałach tych imprez, również takowe występowały. Gdzie są włoskie kluby?
Teraz się trochę pobawię sezonami.
Liga Mistrzów:
1992/1993-1997/1998 - nieprzerwanie w tych latach, jeden, włoski zespół występował w finale (trzy razy AC Milan, trzy razy Juventus),
2002/2003 - włoski finał Ligi Mistrzów (AC Milan - Juventus FC),
2009/2010 - Inter Mediolan zwycięzcą Ligi Mistrzów (przy okazji zdobywa potrójną koronę),
Puchar UEFA:
1987/1988-1998-1999 - minimum jeden, włoski zespół w finale (wyjątkiem sezon 1995/1996),
2009/2010 - to był ostatni, chlubny sezon włoskiego calcio. Owszem, w późniejszych latach Juventus dwukrotnie występował w finale Ligi Mistrzów. Z jakim skutkiem? Zespół, z najlepszą defensywą na świecie w obu finałach wpuszcza 7 bramek, strzelając zaledwie 2. To prawda, że może linia defensywna Juventusu przebija linię defensywną Barcelony czy Realu. Tylko problem jest w tym, że hiszpańskie giganty mają bardziej zbalansowany zespół. Mam na myśli, że tam każda formacja jest na podobnym poziomie, a w Juventusie - tylko defensywa. Podobnie było z Atletico Madryt, które również w ostatnich latach dwukrotnie grało w finale Ligi Mistrzów (ich styl również bardzo przypomina włoską piłkę). Dwa razy przeciwko Realowi. 5 bramek straconych, dwie strzelone. Wniosek jest prosty. W dzisiejszych czasach bardziej opłaca się mieć lepszą ofensywę, niż defensywę - a najlepiej, jak masz dobrze zbalansowany zespół. Owszem, stracisz bramkę, ale strzelisz dodatkowo trzy/cztery. Kiedyś było odwrotnie. Defensywa była i murowanie bramki to była podstawa, która co prawda przynosiła skutek. No, ale wypadałoby się rozwijać, jak większość, innych klubów.
Problem również tkwi w Serie A. Ofensywny futbol zobaczysz tylko i wyłącznie u podopiecznych Gasperiniego. Jeden zespół tak grający w lidze, to za mało, żeby reszta mogła się uczyć. 19 innych zespołów w Serie A, meczów z ofensywną Atalantą zagrają tylko dwa w sezonie. To zdecydowanie za mało, żeby móc wyciągać wnioski odnośnie ofensywnego futbolu. Owszem, jest jeszcze Liga Mistrzów, czy Liga Europy, ale to i tak za mało. Musi być ciąg. Nie ma co porównywać pucharów do ligi, bo to dwa, inne światy. Inna sprawa w takiej lidze angielskiej, gdzie przykładowy Arsenal niezależnie z kim gra, musi się spodziewać, że przeciwnik będzie napierał. Czy to Fulham, które w tym sezonie spadło z ligi, czy Bournemouth. Paradoksalnie kluby się uczą od siebie. Wyciągają wnioski. Gdy liga gra tak samo, nie rozwijasz się. Jedyna Atalanta to również za mało, do rozwoju całej ligi. Dlatego Serie A jest wyjątkowo nudną, taktyczną i defensywną ligą.
Co by to zrewolucjonizowało? Moim zdaniem nowi trenerzy. We Włoszech jest tendencja do zatrudniania włoskich szkoleniowców. Większość z nich ze swoim warsztatem stoi w XX wieku. Gasperini czy Sarri - to są dobre przykłady trenerów, którzy lubią zagrać ofensywnie. Tylko tutaj też jest kwestia klubów, jakie trenują. To nie jest tylko tak, że klub się uczy od trenera, ale trener od klubu również. Sarri prowadził ofensywnie grające Napoli, więc przeniósł to na Chelsea (która wcześniej, za Conte też grała defensywnie). Myślisz, że Allegri zostając dzisiaj trenerem
Manchesteru City nie nauczyłby się czegoś nowego? Klub się uczy od trenera, trener od klubu. Skoro włosi siedzą tylko we włoskiej lidze (głównie), to się niczego nie nauczą. W Anglii nie ma tendencji do zatrudniania tutejszych szkoleniowców. Obcokrajowcy objęli ligę - dla mnie to jest kierunek, w jakim powinien iść futbol we Włoszech.
Sarri i Gasperini to włoscy szkoleniowcy grający ofensywnie. Di Francesco, Conte czy właśnie Ranieri, to włosy szkoleniowcy grająca swoją piłkę, a reszta to po prostu defensywne kloce. Conte nie gra ofensywnego futbolu, Ranieri też nie - nie mówię, że to źle. Najważniejsze, że się wyróżniają. Rękę Ranieriego już w Romie widać. Conte z Chelsea wygrał ligę, Di Francesco doszedł do półfinału Ligi Mistrzów. Wkurza mnie to jaranie się Allegrim - co z tego, że doszedł dwa razy do finału LM? Powyżsi trenerzy mieli ze wszystkim trudniej, bo prowadzili/prowadzą słabsze ekipy.
Tu musi być kopniak - tak jak mówisz, 4/5 trenerów wystarczy. Poziom wzrośnie i oglądalność, bo właśnie to drugie spada dlatego, że te mecze są usypiające.
Ale głupoty gadasz , poza Anglia to w Hiszpanii poza wielka trojka , jedynym Bayernem w Niemczech i jedynym PSG we Francji , nikt tyle nie płaci co taka Roma czy Milan w Serie A.W Niemczech jak zwykle bieda przez system 50+1 , dlatego stawiają wyłącznie na młodych zawodników a w Hiszpanii taka Sevilla,Valencia i reszta w dół to płaci znacznie mniej niż 4,5 czy 6 zespół Serie A , po prostu klucz to dobre zarządzanie.Taki Godin przechodzi do Interu za 7 baniek netto , w Niemczech tylko Bayern jest w stanie tyle dać ,to samo Francja.Tylko Anglia uciekła wszystkim ligom finansowo daleko w przód , reszta jest na podobnym poziomie.