Wszyscy kibice Milanu marzą, aby w najbliższą niedzielę spełniły się dwa warunki. Jeden zależny od drużyny rossonerich - wyjazdowa wygrana ze SPAL. Drugi z pomocą rywali, Sassuolo lub Empoli, którzy zmierzą się odpowiednio z Atalantą i Interem, mogąc zabrać im punkty. Jeśli to się zrealizuje, ekipa Il Diavolo wróci do Ligi Mistrzów po pięciu latach nieobecności.
Ciekawym wątkiem wobec powyższego jest postać właściciela Sassuolo - 76-letniego biznesmena, Giorgio Squinziego. Włoch nie ukrywa, że pomimo dowodzenia klubem z Emilia-Romania, to był, jest i zawsze będzie Milanistą. "Oglądam i kocham Milan od wielu lat. Jak mógłbym zapomnieć te nieprawdopodobne zwycięstwa za czasów Berlusconiego?" - mówił w lutym 2017 roku przed pojedynkiem neroverdich z rossonerimi.
Teraz klub Squinziego może mieć kolosalny wpływ na los Milanu. A właściciel Sassuolo być może stanie przed ponowną szansą ujrzenia ukochanego zespołu w Lidze Mistrzów...
Szansę na Ligę Mistrzów są mizerne i za to odpowiadają piłkarze i trener, gdyż to oni do spółki roztrwonili przewagę z ligowymi outsiderami i średniakami, po drodze dostali również oklep od bezpośrednich rywali do LM jak Torino czy Inter, a także z pewnym mistrzostwa Włoch Juventusem. To im powinno zależeć, a na boisku prezentowali poziom dna i metra mułu, dodatkowo jedynie co potrafili to paplać do dziennikarzy o tym, że "czeka nas 6 finałów", a w ostatnim spotkaniu cztery litery nam ratował bramkarz. Zamiast się wyzywać przy linii mogli się wziąć do roboty kiedy był na to czas.
Napisałem że dla mnie takie znajdowanie osób jakoś powiązanych z Milanem i rozbudzanie w taki sposób resztek nadzieji wśród kibiców, to komedia, zwłaszcza w momencie gdy tą osobą jest właściciel który ma bardzo mały wpływ na to jak zagra drużyna.