Milan przegrał 1-2 z Torino w wyjazdowym spotkaniu 5. kolejki Serie A. Podopieczni Giampaolo do przerwy rozgrywali dobre zawody i przeważali nad rywalem w każdym aspekcie. Jedyną bramkę strzelił Krzysztof Piątek z rzutu karnego podyktowanego po faulu na Leao. W drugiej części gry za robotę wzięli się gospodarze a konkretnie ich kapitan - Belotti, który dwa razy spektakularnie wpisał się na listę strzelców. Nie brakowało też zmarnowanych okazji po jednej i drugiej stronie.
W 10 minucie Calhanoglu strzelał minimalnie niecelnie z rzutu wolnego z okolic 25 metra. W 17 minucie Leao był faulowany w polu karnym przez De Silvestriego przy próbie wyjścia do wrzutki, sędzia Guida zdecydowanie wskazał na rzut karny. Do ustawionej na jedenastym metrze piłki podszedł Piątek i pewnym strzałem w swoim stylu pokonał bramkarza. Chwilę później doświadczony Sirigu kapitalnie poradził sobie z główką Leao, a w następnej kolejności z mocnym strzałem z dystansu Calhanoglu. Milan wyraźnie napierał, sytuację miał też Kessie, ale jego strzał z półwoleja minął nieznacznie lewy słupek bramki. W 42 minucie znów okazję miał Piątek! Polak strzelał głową po wrzutce Suso z rożnego, pomylił się o dosłownie pół metra, Sirigu tylko odprowadził piłkę wzrokiem. Moment rozkojarzenia wdarł się w szeregi Rossonerich w doliczonym czasie pierwszej połowy kiedy to Gigio wychodząc z bramki nie porozumiał się z defensywą pozostawiając pustą bramkę. Na szczęście Belotti przestrzelił i szansę zmarnował. Ogólnie w pierwszej połowie dużo lepsze wrażenie pozostawili po sobie goście z Mediolanu.
W drugiej połowie Milan zaciągnął hamulec i grał dużo wolniej. W 50 minucie groźnie strzelał Ola Aina. Pięć minut później Piątek miał stuprocentową okazję po kapitalnym rajdzie i podaniu od Romagnolego. Polak fatalnie chybił strzałem po ziemi z pierwszej piłki. W 72 minucie był remis, Belotti wziął piłkę i huknął sprzed pola karnego w krótki róg, Donnarumma w tej sytuacji nie był bez winy, piłka po jego rękach wpadła do siatki, interwencja mogła być o wiele lepsza. Cztery minuty później Byki były już na prowadzeniu. Zaza strzelał, Belotti dobijał i Rossoneri znaleźli się na kolanach. Pod koniec spotkania działy się jeszcze rzeczy niewiarygodne, w komiczny sposób swoje fantastyczne szanse zmarnowali Simone Zaza i Franck Kessie! Na końcu Sirigu obronił główkę Piątka z 3 metrów i uratował swój zespół! Mecz był dobry, szybki i emocjonujący jednak dla gości wynik po raz kolejny okazał się niekorzystny.
TORINO FC (3-4-1-2): Sirigu – Izzo, Lyanco(57' Ansaldi), Bremer – De Silvestri, Baselli, Rincon, Aina(83' Djidji) – Verdi(66' Berenguer) - Zaza, Belotti.
AC MILAN (4-3-1-2): G. Donnarumma – Calabria, Musacchio, Romagnoli, Hernandez – Kessie, Bennacer(78' Rebić), Calhanoglu – Suso - Piątek, Leao(65' Bonaventura).
Bramki: 18' Piątek (p), 72' Belotti, 76' Belotti
Żółte kartki: 8' Lyanco, 21' Bennacer, 31' Zaza, 33' Belotti, 63' Hernandez, 77' Donnarumma, 79' Romagnoli, 81' Aina, 88' Musacchio
Czerwona kartka: 72' Reina (poza boiskiem)
Arbiter główny: Marco Guida (Pompeje)
Miejsce: Stadio Olimpico (Turyn)
*** SKRÓT MECZU ***
To jest chyba obecnie jedyny Włoski Napastnik którego z chęcią bym widział w Milanie
Ciekawe co powie Pajac Boban, który zawsze krytykował zarząd. A teraz sam nie może sobie trafić palcem w dupe. Oni się nadają do zarządzania...
Po prostu super dzień
Kibicowanie Milanowi za Giampaolo i sympatyzowanie z kadrą za Brzęczka i ŁKSowi z racji zamieszkania. :D
Przecież to idzie się zabić.
O lm możemy pomarzyć z tym szrotem :/