STEFANO PIOLI: "Gra bez publiczności to nie jest piłka, ale to się tyczy tak nas, jak i rywali. Mieliśmy wielką szansę na pokazanie naszych umiejętności i że możemy spisać się dobrze. Nie wygraliśmy z powodu swoich słabości. Nie należy chować się za alibi i usprawiedliwieniami - ani za pustymi trybunami, ani za trudnościami w klubie. Powinniśmy być bardziej uważni i zdeterminowani w sytuacjach, które zadecydowały o meczu. To nasze słabości, przegrywaliśmy dwiema bramkami ponieważ popełniliśmy błędy. Nie mamy alibi, w Milanello trenowaliśmy dobrze. Nieskuteczność? Sądzę, że trudno powiedzieć, iż nie funkcjonowało coś pod względem technicznym, kiedy oddaje się strzały na bramkę 22 razy. Brakowało determinacji, to była dla nas wielka okazja na poprawę miejsca w tabeli. Gra na pustym San Siro to aspekt negatywny, niemal surrealistyczny. Dzisiaj jednak odpowiedzialność spoczywa wyłącznie na nas. Rzekomy chaos w klubie czy brak publiczności nie mają tu znaczenia. Rangnick? Czytałem słowa Bobana, ale muszę pozostać skoncentrowany na swojej pracy. Nie myślę o mojej przyszłości, niepewność to część zawodu trenera. Muszę wyłącznie trenować jak najlepiej i umożliwić Milanowi zakończenie sezonu w najlepszy możliwy sposób. Leao? Powinien grać bliżej Ibry, ale nie zawsze tak robił. Byliśmy zmuszeni grać na Ibrę i potrzebowaliśmy kogoś po boku. Gra obronna? Rozciągnęliśmy się po pierwszej bramce, przyszła dekoncentracja i zmniejszona determinacja. Mogliśmy bronić lepiej, ale wydarzyły się sytuacje, w których mieliśmy przewagę liczebną, a i tak traciliśmy piłkę. Czy trudno grać w tej sytuacji? Odpowiedzialność spoczywa całkowicie na nas, alibi nie istnieje. To jednak był trzeci mecz z rzędu, który mieliśmy rozegrać i do samego końca nie wiedzieliśmy, czy rozegramy. Trzeba myśleć tylko o lepszej grze i naprawie tej brzydkiej wpadki. Sytuacja we Włoszech? To sytuacja awaryjna, zwłaszcza w Lombardii. Nie jest normalna. Muszą być osoby nadające się bardziej ode mnie do podjęcia pewnych decyzji. My jesteśmy tutaj aby pracować i starać się również nadać pozytywów w tej sytuacji. A co do szerszego kontekstu to są ludzie bardziej doświadczeni ode mnie, aby podjąć decyzje".
Zatrudnienie Rangnicka oznacza jedno: kibice kibicami, ale władze Milanu zrozumiały w końcu, że bez pozytywistycznej, ciężkiej i mozolnej pracy od podstaw, czerwono - czarny projekt będzie ulegał coraz większej erozji i degradacji; że metoda gwałtownych zmian i naganiania quasi gwiazdorów za pomocą marchewy w postaci lukratywnych kontraktów, w nadziei, że dzięki temu klub w ciągu jednego sezonu wskoczy do Ligi Mistrzów - okazała się brnięciem w ślepą uliczkę; że Milanowi potrzeba REALNEGO resetu i zaczęcia od prawdziwych podstaw - od budowania fundamentów.
Ja myślę, że żadnego wywalania Niemca w listopadzie nie będzie, bo jego zatrudnienie jednoznacznie pokazuje, że klub nastawia się na projekt długofalowy i nie będzie niezdrowego ciśnienia na natychmiastowy efekt pracy Rangnicka. A ten może wreszcie być pierwszym szkoleniowcem ACM od wielu lat, który nada zespołowi konkretną tożsamość i oryginalne oblicze. Bo póki co to Milan jest wciąż podróbą, makietą zespołu z europejskimi aspiracjami w jednej z czołowych lig Europy. Pora wyrwać rossonerich z tego letargu i zacząć od zera absolutnego, odchodząc od dotychczasowych metod. Rangnick jako osoba spoza sosu własnego Serie A, z kompetencjami w stylu angielskiego menedżera, ma spore szanse przynieść wreszcie wiosnę do tej czerwono - czarnej krainy nieustającej, smutnej, zimnej i ponurej jesieni.
Jestem za. Zaorać to i siać od nowa. Zlatan, Hakan, Kessie, Bonaventura, Musacchio, Biglia, Kessie (niestety - Donnaruma i najpewniej Romagnoli też się pewnie załapią na taki exodus - co akurat będzie ogromnym osłabieniem), Calabria, Conti OUT. I zaczynamy mozolną wspinaczkę w zupełnie nowym, nieskażonym mentalnym skarleniem, którym zainfekowano ponad 90% obecnej kadry Milanu towarzystwem.