Praca Stefano Piolego w Milanie zostaje poddana ocenie zarządu. Klub docenia, że trener przejął klub w skomplikowanym momencie i zaczął regularnie punktować, jednak MilanNews informuje, że to może być za mało. Historyczna klęska 0:5 z Atalantą, porażka na San Siro z Genoą, a nawet derby, choć dobrze rozegrane w pierwszej połowie, negatywnie zapisały się w pamięci szefów i kibiców Rossonerich. Po pożegnaniu Bobana i możliwym rozstaniu z Paolo Maldinim, Ivan Gazidis chciałby dokończyć rewolucję, wybierając swojego menedżera, a Ralf Rangnick byłby właściwym człowiekiem dla filozofii nowego Milanu Elliotta. Jedyną nadzieją Piolego, aby uratować posadę byłaby niesamowita pogoń i awans do Ligi Mistrzów, choć rozegranie pozostałych 12 kolejek jest niepewne.
Zarząd niech zrozumie, że era catenaccio minęła. Teraz rządzi futbol ofensywny, era Guardioli, Kloppa i innych geniuszy piłkarskiego rzemiosła. Tutaj potrzeba grać szybko, z polotem, finezją. Kompletnie inaczej w tych czasach jest odbierany ŚO, oraz boczny obrońca. Najlepsze kluby bazują na światowej klasy skrzydłowych, ale to wszystko musi być okraszone świetnym trenerem...
Dobry przykład, to Mourinho, który w pierwszej dekadzie XXI wieku był geniuszem, jego defensywny styl dawał dużo - wygrane mecze, puchary, ale piłka się zmienia, a niestety ani Jose, ani włoscy trenerzy (nie wszyscy) razem z nią tego nie robią. Stoją w miejscu, gdzie inne ligi, kluby, piłkarze, trenerzy stawiają na ofensywę. Dlatego od dłużśzego czasu żaden włoski klub nic nie wygrał w Europie.
Ciekawe gdzie chyba w Chrząstawie.