Filippo Inzaghi w wywiadzie dla oficjalnej strony Milanu wspominał finał Ligi Mistrzów w Atenach, którego wczoraj przypadała trzynasta rocznica.
Jak się masz?
- Na ławce źle się starzejemy, ale jest w porządku.
Czy pamiętasz telefon od Berlusconiego w dniu finału?
- Trenowaliśmy rano, a potem jedliśmy razem lunch. Powiedzieli mi, że prezydent dzwoni. Rozmawiałem z nim, a on powiedział, że czuje, że strzelę dwa gole. Zwykle w to wierzyłem, ale biorąc pod uwagę moją kondycję fizyczną i formę Gilardino, który strzelił dwa gole United, tym razem nawet nie wiedziałem czy zagram do początku. Nie wiem, czy powiedział to, żeby mnie wesprzeć, czy naprawdę w to wierzył, ale dał mi zastrzyk pewności siebie.
Byłeś sam w hotelowym pokoju? Jak przeżyłeś noc przed finałem?
- Byłem sam. Noc była nie do zniesienia, ciągle się budziłem, zasnąłem późno, lekkim snem. Każdy z nas ma swoje własne nawyki. Po obiedzie w Atenach byliśmy przy stole z naszą grupą , ale w pewnym momencie wstaliśmy, aby napić się kawy, poszedłem na taras, przyszedł Ancelotti i powiedział do mnie: czy naprawdę nie chcesz grać jutro? Powiedziałem: Pan decyduje (śmiech, red.), a on: Dziewiątka, grasz jutro, nie martw się. Tam zrozumiałem, że zagram i trener próbował dać mi pewność siebie i odwagę, być może mając nadzieję, że to wszystko się stanie.
Czy rzut wolny, po którym piłka odbiła się od ciebie i wpadła do bramki był trenowany?
- Nie ćwiczyliśmy tego. To było moje ustawienie, nawet z Empoli strzeliłem podobną bramkę. Zastawiałem pole widzenia bramkarzowi i w obu przypadkach piła niespodziewanie się ode mnie odbiła. To był zbieg okoliczności ,ale dał mi siłę przed drugą połową.
Po twojej drugiej bramce, szybko odpowiedział Dirk Kuyt, co czułeś?
- Miałem koszmar przed oczami. Strzeliłem dwa gole, jest super, ale nagle zacząłem bać się, że znów odrobią. Jeśli to by się stało, to chyba już nie wracałbym, tylko pozostał w Atenach. Te dwie minuty były jak wieczność.
Jak wspominasz celebrację?
- Przez dziesięć nocy budziłem się, myśląc, że to, co się stało, było snem, więc to mówi wszystko. Pamiętam powrót do hotelu. Mówią mi, że zjadłem lody. Ja nigdy nie jem lodów, ale mówią mi, że zjadłem tylko lody. Oznaczało to, że nawet nie wiedziałem, co robię. Nie mogłem się doczekać powrotu do Mediolanu. Świętowanie tytułu na San Siro pozostawiło we mnie wspaniałe wspomnienia. Jeszcze jadąc przez miasto z otwartym autobusem, widząc fanów na ulicach.
Co Berlusconi powiedział ci po finale?
- Pierwszą rzeczą, jaka przychodzi mi do głowy, jest radość z Gallianiego na trybunach, podczas gdy Abete i Berlusconi stoją w bezruchu, a on szaleje. Galliani wziął puchar. Jego marzeniem było przespanie się z pucharem Ligi Mistrzów i tak się stało.
Zabawne że na moim osiedlowym boisku nazywanie kogoś Pippo to nie był komplement, raczej synonim farta, gola z niczego...A facet dał nam tyle radości i miał mega instynkt strzelecki :)