Trwa maraton meczowy Milanu w starciach z ligową czołówką. Po pokonaniu Romy, Lazio i Juventusu, apetyty kibiców zostały wyostrzone niebotycznie. I choć chyba nikt z nas nie spodziewał się takich rezultatów, to głęboko wierzymy, że zespół się tym nie zadowoli i dalej będzie sobie odbijał wiele miesięcy niepowodzeń. Kolejny przystanek – neapolitańskie San Paolo.
Napoli, podobnie jak Milan, w rundzie rewanżowej szukało okazji do odbicia się po słabej jesieni. Tej misji podjął się były szkoleniowiec rossonerich, Gennaro Gattuso. I choć do Ligi Mistrzów zespołu raczej już doprowadzić nie zdoła, to wywalczył z nim Puchar Włoch, wciąż walczy w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, a i w tabeli Serie A sytuacja południowców wygląda dużo lepiej niż na początku pracy Rino.
Dla Kalabryjczyka tak silnie związanego z Milanem będzie to druga potyczka przeciwko rossonerim na ławce trenerskiej. Ale pierwsza oficjalna – ta poprzednia miała bowiem miejsce w marcu 2013 roku, kiedy Gattuso był grającym trenerem szwajcarskiego FC Sion. W sparingu rozegranym na San Siro przyjezdni ulegli ówczesnej drużynie Massimiliano Allegriego gładko 0:6.
W kontekście niedzielnego starcia na San Paolo, którego stawką będzie jak najlepsza sytuacja w walce o piąte miejsce na koniec sezonu, szkoleniowiec Napoli nie będzie mógł skorzystać z tylko jednego piłkarza – Fernando Llorente. Hiszpan pauzuje z powodu kontuzji. Pozostali natomiast są do dyspozycji i gotowi do gry.
Gattuso, podobnie jak czynił to często za czasów pracy w Milanie, zestawi swoją ekipę w ustawieniu 4-3-3. Za strzelanie bramek ma być odpowiedzialni „nieśmiertelny” tercet z Kampanii – Jose Callejon, Dries Mertens oraz Lorenzo Insigne. Dla polskiego napastnika, Arkadiusza Milika, prognozowane jest miejsce na ławce rezerwowych. Drugi z naszych rodaków natomiast, Piotr Zieliński, ma wystąpić od początku.
Jeżeli chodzi zaś o rossonerich, morale w zespole są bardzo wysokie. Ale to nie może dziwić – ogranie w takim stylu lidera i wicelidera rozgrywek ligowych na przestrzeni kilku dni niesamowicie poprawiło atmosferę wokół drużyny. Wspaniale byłoby pójść za ciosem – po starciu z neapolitańczykami, Milanowi bowiem z rywali z czołówki pozostanie zmierzyć się już tylko z Atalantą Bergamo. Piąta lokata na koniec rozgrywek staje się więc realnym celem – nie do pomyślenia jeszcze jakiś czas temu.
Trener Stefano Pioli będzie musiał sobie radzić bez trójki kontuzjowanych – Leo Duarte, Mateo Musacchio oraz Samu Castillejo. Z pozostałych zawodników skorzystać może i tradycyjnie pośle ich do gry w formacji 4-2-3-1. Pewną innowację ma stanowić występ Ante Rebicia w roli podwieszonego napastnika za plecami Zlatana Ibrahimovicia. Strzelby rossonerich mają być wspierane po bokach przez Alexisa Saelemaekersa oraz Hakana Calhanoglu.
Po raz ostatni obie ekipy zmierzyły się w listopadzie ubiegłego roku – na San Siro padł remis 1:1. Poprzednia wizyta mediolańczyków w sercu Kampanii to natomiast pierwsze starcie w sezonie 2018/2019 i porażka w przykrych okolicznościach. Lombardczycy prowadzili już 2:0, by ostatecznie ulec gospodarzom 2:3. Ogółem zespół z czerwono-czarnej strony Mediolanu czeka na triumf pod Wezuwiuszem już niemal 10 lat – od października 2010 roku.
Początek meczu 32. kolejki Serie A pomiędzy SSC Napoli a AC Milan na Stadio San Paolo w Neapolu zaplanowano na niedzielę, 12 lipca o godzinie 21:45. Sędzią głównym tej potyczki będzie Federico La Penna z Rzymu. Transmisja na żywo w polskiej stacji telewizyjnej Eleven Sports 1.
PRZEWIDYWANE SKŁADY:
SSC NAPOLI (4-3-3): Meret – Di Lorenzo, Manolas, Koulibaly, Mario Rui – Fabian Ruiz, Demme, Zieliński – Callejon, Mertens, Insigne
AC MILAN (4-2-3-1): G. Donnarumma – Conti, Kjaer, Romagnoli, Hernandez – Kessie, Bennacer – Saelemaekers, Rebić, Calhanoglu – Ibrahimović
Wcześniej tak nie było. Owszem, czekałem, ale z taką trochę niechęcią, że nasi znowu będą się kopać po czole. I kto by pomyślał, że właśnie tak ładnie grać nam przyszło za Stefano Piolego.
nie mogli jak pozostałych dać o 19.30 eh
Marcos Salinas
22 czerwca 2020, 20:31
Wesoły futbol z tyłu niczym w Atalancie.Szkoda, że z przodu nie ma takiego ''polotu''.Zresztą dzisiaj to jeszcze nic.Dopiero za tydzień zacznie się prawdziwa droga krzyżowa poczynając od wypunktowania przez rzymskie kluby i ośmieszenie przez Rino, a kończąc na powtórce z Bergamo.Na miejscu Rangnicka już teraz myślałbym o korekcie planu.Oczywiście o ile nie rozmyśli się po dzisiejszych popisach.
XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD