Tylko jeden wyjazdowy mecz z Benevento Calcio rozegrał AC Milan w swojej historii. Ani jednemu fanowi rossonerich na całym świecie nie trzeba go przypominać. Minęły jednak trzy lata i miesiąc. Wtedy na południu Włoch sięgnęliśmy dna, teraz możemy stamtąd wyjechać na szczycie. I szykować się do gwiezdnych wojen z Juventusem w doskonałych humorach.
Był 3 grudnia 2017 roku. Gospodarze starcia na Stadio Ciro Vigorito przystępowali do pojedynku z mediolańczykami po czternastu kolejnych porażkach i bez ani jednego punktu na koncie w ligowej tabeli. I gdy w doliczonym czasie gry wydawało się, że będący w kryzysie przyjezdni nie pozwolą sobie na taką potwarz jak strata punktów, nadszedł doliczony czas gry i główka bramkarza Alberto Brignolego…
„Gorzej być nie może. Zaczynamy od nowa” – skwitował ówczesny kapitan Milanu, Leonardo Bonucci. I faktycznie, remis 2:2 w takich okolicznościach sprawił, że staliśmy się po prostu jednym wielkim pośmiewiskiem odartym z jakiejkolwiek godności, zwłaszcza po wystrzałowym i bogatym okienku transferowym. Minęło jednak nieco czasu i jakże wszystko się zmieniło…
Wygrana 3:2 z Lazio po bramce Theo Hernandeza tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego sprawiła, że rossoneri spędzili okres przerwy świąteczno-noworocznej na fotelu lidera Serie A. A to, czy przystąpią z takiej pozycji do zaplanowanego na Święto Trzech Króli szlagieru z Juventusem, zależy od ich postawy w Benewencie, jako że trudno spodziewać się porażki Interu w domowym starciu z Crotone.
I choć faworytami zdecydowanie będą przeżywający fantastyczny okres przyjezdni, to łatwo im o triumf na pewno nie będzie. Benevento nie ma ambicji awansu do europejskich pucharów, ale wszystko wskazuje także na to, że nie będzie drżało o utrzymanie do samego końca. Beniaminek punktuje solidnie i plasuje się w samym środku tabeli – na 10. lokacie.
Milan w niedzielny wieczór napotka na swojej drodze Filippo Inzaghiego. Były piłkarz oraz trener rossonerich nie będzie mógł skorzystać z dwóch kontuzjowanych podopiecznych – Luki Caldiroli oraz Iago Falque. W wyjściowym składzie pojawią się za to m.in. ex-rossonero Gianluca Lapadula czy doskonale znany polskim kibicom defensor Kamil Glik.
Szkoleniowiec mediolańczyków, Stefano Pioli, musi sobie radzić wobec kilku istotnych absencji – przede wszystkim wykartkowanego Theo Hernandeza oraz kontuzjowanych Ismaela Bennacera i Zlatana Ibrahimovicia, ale też Matteo Gabbii czy Alexisa Saelemaekersa. Pod dużym znakiem zapytania stoi także gra Samu Castillejo.
Cieszy jednak fakt powrotu do zdrowia Simona Kjaera. Na lewej obronie szansę otrzyma Diogo Dalot, w środku pola ponownie pojawi się zaś Sandro Tonali. Co do obsady prawej flanki wobec aktualnych problemów kadrowych, możemy spodziewać się gry Brahima Diaza.
Oprócz wspomnianego już upokarzającego remisu w grudniu 2017 roku, rossoneri zmierzyli się z „Czarownicami” z Benewentu jeszcze tylko raz. Wówczas również doznali klęski, ulegając im 0:1 na San Siro w kwietniu 2018. Do trzech razy sztuka!
Mecz 15. kolejki Serie A pomiędzy Benevento a Milanem rozpocznie się w niedzielę, 3 stycznia o godzinie 18:00 na Stadio Ciro Vigorito. Sędzią głównym tego starcia będzie Fabrizio Pasqua z Nocery Inferiore. Transmisja na żywo w polskiej stacji telewizyjnej Eleven Sports 2.
PRZEWIDYWANE SKŁADY:
BENEVENTO CALCIO (4-3-2-1): Montipo – Letizia, Tuia, Glik, Barba – Hetemaj, Schiattarella, Improta – Ionita, Caprari – Lapadula
AC MILAN (4-2-3-1): G. Donnarumma – Calabria, Kjaer, Romagnoli, Dalot – Kessie, Tonali – B. Diaz, Calhanoglu, Rebić – Leao
Edit:2-2..
Nie oszukujmy się to było 7 lat szorowania po dnie i czasem tylko wyskakiwaliśmy zaczerpnąć powietrza. Sezon Sinisy nadal oceniam pozytywnie i uważam go za ofiarę machinacji Berlu a nie złego sezonu. Monti pierwszy sezon miał ok, drugi zaczął tak źle, że strata punktów z Benevento już za Rino aż tak mnie nie zaskoczyła. No i w końcu Rino - zaczął źle, ale odchodził jako nasz najlepszy trener po Allegrim do czasu Pioliego.
7 lat hańby z niewielkimi przerwami. Ostatnie pół roku to pierwszy okres od tamtego czasu w którym nie "miewamy wyniki" albo "grywamy czasem lepiej" a dominujemy w lidze. Niepodzielnie. Juve i cała reszta czołówki nie tylko ten sezon oglądają nasze plecy, ale całą końcówkę poprzedniego też.
"And we started from the bottom, now we're here
Started from the bottom, now my whole team fuckin' here"