FILIPPO INZAGHI: "Jeśli jesteśmy rozgoryczeni to znaczy, że prezentowaliśmy się dobrze. Napotkaliśmy na swojej drodze najlepszego bramkarza w Europie, zespół dał z siebie wszystko. Z drugiej strony przykro nam, ponieważ po tak dobrch meczach można się spodziewać innego wyniku. Znamy swoje mejsce w szeregu, takie rzeczy nas rozwijają. Nie można podarować Milanowi dwóch takich bramek. Niewiele mogę powiedzieć o drużynie, rozegraliśmy znakomite spotkanie. To musi być dla nas wielki powód do dumy. Z Milanem nigdy nie gra mi się tak jak z innymi, tak samo jak z moim bratem. Kiedy mecz się zaczyna to staram się dać z siebie wszystko, po końcowym gwizdku wrócimy do kibicowania sobie nawzajem. W środowym meczu z Juventusem kibicuję Milanowi. Grałem również w Juve, ale w rossonerich spędziłem piętnaście lat. To coś szczególnego".
Byleby jeszcze utrzeć nosa pewnemu wylewnemu pokrzywdzonemu trenerowi z Piemontu.