Po raz ostatni Milan pokonał Napoli w Serie A na San Siro nieco ponad siedem lat temu – 14 grudnia 2014 roku. Rossonerim bardzo zależy, aby ta kiepska passa z rywalem z południa wreszcie została przerwana. W niedzielny wieczór w Mediolanie czeka nas hit przedostatniej kolejki w tym roku.
Neapolitańczycy w sezon weszli bardzo mocno, długo nie przegrywając nawet jednego spotkania. Teraz jednak są po trzech spotkaniach z rzędu bez zwycięstwa, w tym dwóch porażkach – kolejno 2:3 z Atalantą Bergamo oraz 0:1 z Empoli. Osunęli się na czwartą lokatę, a teraz w bezpośrednim starciu z rywalem z czołówki mogą się odkuć.
To samo w pewnym sensie może jednak powiedzieć i Milan. Rossoneri co prawda na początku grudnia objęli prowadzenie w tabeli, ale na krótko, bo utracili je remisem w Udine. Teraz wiedząc już, że Inter rozbił Salernitanę, muszą zgarnąć komplet punktów, aby dalej dyszeć lokalnemu rywalowi na karku i nie stracić go z zasięgu wzroku.
Ekipa prowadzona przez trenera Luciano Spallettiego przyjedzie na San Siro mocno osłabiona. W szeregach azzurrich jest kilka kontuzji, a dodatkowo dotyczą one piłkarzy o niebagatelnym znaczeniu dla drużyny. Mowa o Victorze Osimhenie, Lorenzo Insigne, Kalidou Koulibalym oraz Fabianie Ruizie. Rzutem na taśmę do zdrowia mają szansę wrócić Stanislav Lobotka oraz Mario Rui.
Na murawie San Siro ujrzymy także Piotra Zielińskiego, który w ostatnich dniach również był pod obserwacją lekarzy. Ponadto w składzie drużyny z Neapolu nie zabraknie innych ważnych postaci. Można tu wskazać chociażby bramkarza Davida Ospinę, ale też Andre Anguissę, Hirvinga Lozano czy znów znajdującego się w dobrej formie Driesa Mertensa.
Stefano Pioli jednak, podobnie jak i jego kolega po fachu pracujący w Napoli, również nie może cieszyć się komfortem kadrowym. Kontuzje wykluczają grę Alessandro Plizzariego, Simona Kjaera, Davide Calabrii, Ante Rebicia, Rafaela Leao oraz Pietro Pellegriego. Dodatkowo rozchorował się Theo Hernandez. Jedynym graczem, którego szkoleniowiec rossonerich odzyskał w tym tygodniu, jest Olivier Giroud.
Pole manewru siłą rzeczy staje się więc ograniczone. Rywalizację na prawej obronie z Pierrem Kalulu wydaje się wygrywać Alessandro Florenzi. W środku pola tym razem ujrzymy duet Sandro Tonali – Franck Kessie. Jeżeli zaś chodzi o lewe skrzydło, tu z konieczności będzie musiał wystąpić Rade Krunić. Na szpicy niezmiennie pojawi się strzelec pięknej bramki z Udinese, Zlatan Ibrahimović.
Poprzednie starcie rossonerich z azzurrimi miało miejsce 14 marca tego roku – goście wygrali w Mediolanie 1:0 po bramce Matteo Politano. Od ostatniej wygranej ligowej z neapolitańczykami u siebie, co miało miejsce w 2014 roku po golach Jeremy'ego Meneza i Giacomo Bonaventury, mediolańczycy pokonali tych przeciwników w stolicy Lombardii tylko raz – w styczniu 2019 w Pucharze Włoch po debiutanckich bramkach Krzysztofa Piątka.
Mecz 18. kolejki Serie A, AC Milan – SSC Napoli, rozpocznie się w niedzielę, 19 grudnia o godzinie 20:45 na San Siro. Sędzią głównym tego starcia będzie Davide Massa z Imperii. Mecz na antenie Eleven Sports 1 komentować będą Mateusz Święcicki i Filip Kapica.
PRZEWIDYWANE SKŁADY:
AC MILAN (4-2-3-1): Maignan – Florenzi, Tomori, Romagnoli, Ballo-Toure – Tonali, Kessie – J. Messias, B. Diaz, Krunić – Ibrahimović
SSC NAPOLI (4-2-3-1): Ospina – Di Lorenzo, Rrahmani, J. Jesus, M. Rui – Anguissa, Demme – Politano, Zieliński, Lozano – Mertens
A co do tej "polskości", jesteśmy smutnym narodem, ze smutną historią, żyjącym w bardzo smutnych czasach. A poza tym przez 7 miesięcy w roku nie ma tu słońca, a lato nie jest gorące jak to mawiał klasyk ;) Więc co tu się dziwić.
W latach 2013-2019 siadałem do oglądania Milanu z obojętnością, ze zrezygnowaniem. Były wyjątki jak derby, czy mecze z Turynem. Jednak pewnie, jak wielu z nas tutaj, Pioli przywrócił nam ten entuzjazm, gdzie na mecz czeka się z wypiekami na twarzy. Dzisiaj w dni, godziny poprzedzające spotkanie, chcę mi sie po prostu rzygać. Mam mdłości na myśl, że zaraz znowu ktoś wypadnie, że kolejnemu się rekonwalescencja wydłuży, że przy każdym upadku na boisku będzie palpitacja serca o zdrowie gościa.
To, że dożyliśmy czasów, kiedy za grę naszych nie musimy się wstydzić, to rzecz piękna, pamiętając poprzednią ,,epokę", ale to, że te czasy są niszczone przez, nawet nie nazwę już tego plagą kontuzji, a coś znacznie większym, na co nie ma dostatecznych w języku polskim określeń, jest znacznie większym ciosem niż patrzenie na Milan Pippo czy Brocchiego.
To uczucie nasiliło się gdzieś po meczu z Atalantą, kiedy nasi masowo zaczęli wypadać, ale tak, przed jutrem zbiera mi się na wymioty.
Powrót po 7 latach do LM nie do końca poszedł po myśli, więc może chociaż tutaj...
Bramkę na wagę zwycięstwa strzeli zawodnik z # 7 Samu Castillejo.
Z drugiej strony Krunic jak się już ostatnio pojawia to raczej wypada pozytywnie. Może trzeba mu dać szansę