Passa z czystym kontem trwa, a bramki wreszcie zostały zdobyte - to najważniejsze informacje o Milanie w okresie wielkanocnym. Po golach Rafaela Leao i Juniora Messiasa rossoneri wygrali na San Siro z Genoą 2:0. Na pięć kolejek przed końcem sezonu Serie A, walka o mistrzostwo Włoch trwa w pełni.
Mediolańczycy od samego początku chcieli pokazać publiczności, która pojawiła się w sile ponad 70 tysięcy osób, że tym razem zamierzają bez żadnych dyskusji zgarnąć trzy punkty. I szybko przeszli do konkretów. Pierre Kalulu, który z powodu przedmeczowych problemów żołądkowych Davide Calabrii zagrał na prawej obronie, posłał w 11. minucie doskonałe dośrodkowanie. Rafaelowi Leao nie pozostało nic innego, jak tylko dostawić lewą nogę i zapewnić gospodarzom prowadzenie.
Kolejne fragmenty pierwszej odsłony zbytnio nie porywały. Goście w żaden sposób nie byli w stanie zagrozić Mike'owi Maignanowi, który przekroczył w swojej serii z czystym kontem próg już 500 minut. Rossoneri mogli i powinni podwyższyć wynik, lecz w 35. minucie rozgrywający słaby mecz Alexis Saelemaekers posłał piłkę w kosmos po świetnym podaniu kapitana rossonerich w tym spotkaniu, Francka Kessiego. Tuż przed przerwą przyjezdni pogrozili jeszcze palcem za sprawą mocnego, ale niecelnego strzału Pablo Galdamesa i do szatni obie drużyny zeszły przy rezultacie 1:0.
Po zmianie stron boiska, z murawy długimi chwilami wiało nudą. Genoa nie miała pomysłu na sforsowanie defensywy rossonerich, natomiast podopieczni trenera Stefano Piolego - posiadając korzystny wynik - zbytnio nie forsowali tempa. Co nie oznacza, że nie mogli strzelić drugiego gola. Tuż przed upływem godziny gry Saelemaekers obsłużył Oliviera Giroud, a Francuz mocnym strzałem z powietrza pomylił się nieznacznie.
W końcówce Milan był już zestawiony dość eksperymentalnie. Na szpicy walczył Ante Rebić, a w prawego obrońcę wcielił się Rade Krunić, który zmienił Matteo Gabbię, przez co na środek defensywy powrócił Kalulu. Gospodarze próbowali zamknąć spotkanie drugim golem. Salvatore Sirigu poradził sobie jednak z mocnym uderzeniem Leao, tak jak i z próbą z dystansu Kessiego.
W 87. minucie kropka nad "i" w końcu nadeszła. Rebić posłał piłkę do wprowadzonego z ławki rezerwowych Juniora Messiasa - strzał Brazylijczyka najpierw kapitalnie obronił Sirigu, ale wobec dobitki prawą nogą pod poprzeczkę był już bez szans. Rossoneri wygrali 2:0 i przekroczyli pułap 70 punktów w tabeli. O mistrzostwo Włoch walczymy cały czas!
AC Milan - Genoa CFC 2:0 (1:0)
Bramki: Leao 11', J. Messias 87'
Żółte kartki: Tonali 84' - Yeboah 80', Hefti 90+4'
AC MILAN (4-2-3-1): Maignan - Kalulu, Gabbia (74' Krunić), Tomori, T. Hernandez - Tonali, Bennacer (86' B. Diaz) - Saelemaekers (62' J. Messias), Kessie, Leao (86' Ballo-Toure) - Giroud (62' Rebić)
GENOA CFC (4-2-3-1): Sirigu - Hefti, Ostigard, Bani (90+1' Hernani), Vasquez - Galdames, Badelj - Ekuban (55' Melegoni), Amiri (72' Gudmundsson), Frendrup (72' Yeboah) - Piccoli (55' Destro)
Sędzia główny: Daniele Chiffi (Padwa)
*** SKRÓT SPOTKANIA ***
jakieś nowe buty?? taka taktyka?? :)
Rozumiałem to wszystko w pierwszej połowie sezonu ale teraz?
Do tego Gabbia dziś się trzymał za mięsień...
Mina Massary mówi sama za siebie, Maldini obgryza paznokcie żeby utrzymali, a Pippo oczy krwawią...