Zlatan Ibrahimović w rozmowie z ESPN poruszył kwestię swojej przyszłości. Oto jego słowa: "Jestem blisko mety. Trochę się boję, bo co będę robił jak przestanę grać? Jaki będzie kolejny rozdział? Znam różne możliwości, mogę robić wiele innych rzeczy, ale nigdzie nie odnajdę tej adrenaliny, którą mam teraz na boisku. Staram się tę metę oddalić grając i strzelając gole. Oczywiście aby kontynuować karierę trzeba czuć się dobrze fizycznie, być w stanie grać. Muszę mieć możliwość dobrze się bawić podczas meczu. To nie ma sensu jeśli zbytnio się cierpi, lepiej realistycznie samemu sobie powiedzieć, że wystarczy. I zacząć nowy rozdział. Ale jeśli się na tym koncentrujesz, to nie koncentrujesz się na innych rzeczach. W mojej głowie tego nie ma. Nie byłbym w stanie pomóc swoim kolegom tak jakbym chciał, jeśli myślałbym o emeryturze. Piłkarze codziennie robią to samo i ja tak działam od 25 lat. Jak w wojsku. Jestem blisko tej linii, ale jeszcze do niej nie doszedłem".
To trochę jak z naszym jar-kaczem, dochodzi, już dochodzi do prawdy..... i......dochodzi, dochodzi.
Facet bez wątpienia jest wybawicielem Milanu, współautorem obecnego sukcesu, ale z każdym następnym miesiącem zacznie stawać się ciężarem i cała ta romantyczna historia wyblaknie, przyćmiona słabymi występami.
Coś a'la junior :)
Piękny Francuz zdobył do tej pory 12 goli w sezonie :)
Na depresję zapadają też bogaci i wyglądający na szczęśliwych, więc tutaj może być różnie. Ale wydaje mi się, że Szwed zostanie w otoczeniu piłki (działacz/trener/agent), co powinno pozwolić mu w miarę bezboleśnie przejść do innego stanu piłkarskiego skupienia.