Sky we wtorek wieczorem na swoich łamach informuje, że wszelkie nadzieje, jakie kierownictwo Milanu miało na szybkie zakończenie procesu negocjacji dot. przedłużenia kontraktu z Rafaelem Leão mogą odejść w zapomnienie. Dzisiejsze spotkanie w Casa Milan między francuskim prawnikiem a Paolo Maldinim i Frederickiem Massarą dało fundamenty do dalszych rozmów. Ted Dimvula posiada pełnomocnictwo Rafaela Leão do negocjacji z Milanem. Z kolei zgodnie z informacjami LGdS, po zakończeniu spotkania panuje klimat umiarkowanego optymizmu...
Władze Milanu zrobią wiele, aby móc zatrzymać Portugalczyka w Milanie, ale wydaje się bardzo mało prawdopodobne, że cały proces negocjacji zostanie zamknięty przed mundialem. Największą przeszkodę stanowią tutaj oczekiwania Leão względem partycypowania w zapłacie grzywny na rzecz Sportingu. Z kolei sam Milan jest w stanie dać swojej gwieździe znaczną podwyżkę zarobków (6-7 mln euro), co będzie praktycznie potrojeniem aktualnej pensji.
Z każdej str. duże emocje, duże oczekiwania, zewsząd presja. Jak osiągną porozumienie spuszczając gacie go kolan ( bo w moim metaforycznym rozumowaniu spuszczenie do kostek to zatrzymanie Leao przy zbyt dużych kosztach) to będzie to najważniejszy " transfer" ostatnich 10 lat Milanu.
I nie jest to wybór klubu, a zawodników. Rozumiem, że zawsze boli, kiedy piłkarz odchodzi za darmo i nie można na nim zarobić. Często jednak nie ma się na to wpływu. Oczywiście kibice chętnie piszą/mówią "dać mu tyle i tyle", bo to nie ich pieniądze. Gdyby mieli się dorzucić z własnej pensji, to raczej by tak skorzy do takich tez nie byli. Maldini stwierdził wprost, że klub ma swoje wyceny piłkarzy i się ich trzyma. Jeśli według klubu piłkarz nie zasługuje na to, czego żąda, to odchodzi, i tyle. Przedłużenie kontraktu na warunkach piłkarza w nadziei, że się go potem sprzeda z zyskiem, może być strzałem w kolano, bo sam piłkarz może nie chcieć odejść, tylko znów czekać do końca umowy, albo nikt nie będzie nim zainteresowany, bo ma za wysoki kontrakt.
Rok przed to też już za późno. Wtedy już sam Leao ze swoim otoczeniem bd kombinować by dograć do końca kontraktu (jeszcze rok pobujać się na tych drobnych co zarabia) dzięki czepu potem żądać jeszcze większej pensji, premii, prowizji itd
Rodzi się jednak pytanie, czy nawet sprzedając go za 100-150 milionów znajdziemy rozsądne zastępstwo? Jasne, możemy kupić dobrego prawoskrzydłowego i dobrego lewoskrzydłowego za te pieniądze (gdyby właściciel chciał ten hajs w całości lub większości zainwestować w drużynę), ale czy dobrzy skrzydłowi dadzą nam tyle, co Portugalczyk? Napoli trafiło z Khvichą, ale my moglibyśmy przestrzelić, jak to się zdarza. Mamy więc piłkarza, który przez dwa lata pozostałe do końca kontraktu da nam 30-40 goli i tyle samo asyst, a w zamian moglibyśmy mieć dwóch czy trzech piłkarzy, którzy w sumie tyle nie dadzą, bo kupno nowych piłkarzy, nawet uznanych marek, wiąże się z ryzykiem, a tu mamy pewniaka w składzie. Trzeba więc przemyśleć, czy więcej dadzą nam pieniądze za Leao, czy sam Leao do końca umowy.
Długi z chciwości też spłać.
Dobranoc koniec telenoweli
Ja osobiście nie potrafię chyba już w to wierzyć, ale bardzo chętnie miło się zaskoczę.