Gdy już wydawało się, że Milan straci kolejne punkty, w doliczonym czasie gry gola samobójczego strzelił Nikola Milenković i to rossoneri wygrali na San Siro z Fiorentiną 2:1 (1:1)! To nie był dobry występ mediolańczyków, ale jakże cenną przyniósł wygraną...
Spotkanie rozpoczęło się dla mistrzów Włoch idealnie. Już w 2. minucie Fikayo Tomori posłał dalekie zagranie do Oliviera Giroud, ten zgrał piłkę Rafaelowi Leao, a Portugalczyk przyspieszył, stanął oko w oko z Pietro Terracciano i pokonał go bez kłopotu. Problem w tym, że od tej pory inicjatywę zaczęli przejmować goście. Najpierw pogrozili mediolańczykom strzałem Cristiano Biraghiego w słupek, ale tuż przed upływem pół godziny gry byli już skuteczni. W zamieszaniu w polu karnym odnalazł się Antonin Barak - Czech oddał strzał, a piłka po rykoszecie od Malicka Thiawa prześlignęła się do siatki po pachą Cipriana Tatarusanu.
W samej końcówce pierwszej połowy rossoneri wrzucili nieco wyższy bieg. Dobrą okazję zmarnował Sandro Tonali, który zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Potem piłkę nad Terracciano podciął Brahim Diaz, jednak zbyt lekko i jeszcze przed linią bramkową zdołał interweniować Lorenzo Venuti, który uprzedził spieszącego z dobitką Theo Hernandeza.
Postawa Milanu ponownie nie napawała optymizmem i do przerwy mieliśmy remis 1:1.
W drugą odsłonę gospodarze chcieli wejść mocno. Od razu Terracciano miał dużo pracy z powstrzymanie strzału Giroud, a kilka chwil później nieznacznie pomylił się Leao. Z czasem jednak podopieczni Stefano Piolego zamiast rosnąć w siłę to jakby opadali z mocy i coraz bardziej wszystko wskazywało na remis. A zwłaszcza, że marnowano nieliczne dogodne okazje. W efektownych nożycach nieco precyzji zabrakło Francuzowi, a Portugalczyk zaprzepaścił okazję, w której piłka spadła mu pod nogi w polu karnym.
Tuż przed końcowym gwizdkiem pełną pulę mogła zgarnąć Viola. Strzał Jonathana Ikone z linii bramkowej wybił jednak Tomori. I nadeszła 92. minuta... Aster Vranckx ruszył z ofensywną akcją i posłał dośrodkowanie z prawego skrzydła, Terracciano minął się z piłką, a ta odbiła się od Nikoli Milenkovicia i wylądowała w siatce. Euforia na San Siro wzmogła się jeszcze bardziej po nerwowym okresie oczekiwania na potwierdzenie gola przez sędziów VAR.
Choć Milan nie wyglądał w niedzielny wieczór dobrze, to jednak pokonał Fiorentinę 2:1 i w swoim ostatnim meczu w 2022 roku dopisał w ligowej tabeli cenne trzy punkty!
AC Milan - ACF Fiorentina 2:1 (1:1)
Bramki: Leao 2', Milenković 90+2' - Barak 28'
Żółte kartki: B. Diaz 21' - Barak 49', Saponara 50', Mandragora 63', Jović 74'
AC MILAN (4-2-3-1): Tatarusanu - Kalulu, Thiaw (56' Dest), Tomori, T. Hernandez - Tonali (85' Rebić), Bennacer - B. Diaz (55' Origi), Krunić (76' Vranckx), Leao - Giroud
ACF FIORENTINA (4-3-3): Terracciano - Dodo (18' Venuti), Milenković, Igor, Biraghi - Barak (75' Terzić), Amrabat, Mandragora (66' Duncan) - Ikone, Cabral (66' Jović), Saponara (75' Kouame)
Sędzia główny: Simone Sozza (Seregno)
*** SKRÓT SPOTKANIA ***
A jeśli mamy piłkę, to nieporadnie ją rozgrywamy, z jakąś niewytłumaczalna obawą. Co zazwyczaj rodzi niedokładne podanie i inne błędy.
Ewidentnie od co najmniej miesiąca jesteśmy w dołku, i tylko te dwie wysokie wygrane w LM zakrzywiają obraz rzeczywistości.
My musimy! dzisiaj spiąć dupę w troki i wygrać to spotkanie.
I liczyć, że ta przerwa mundialowa pomoże nam odetchnąć i nabrać zwycięskiego przekonania oraz wiary w siebie.
Forza Milan.
Przyda nam się ta przerwa na mundial.
A co reszta wyczynia to też szkoda gadać :)
Z tym się zgadzam jak nic :) bardziej miałem na myśli, że ciężko funkcjonować nawet w takiej formie, jak 2-3 piłkarzy gra poniżej nawet słabego poziomu
I graniem na "chodzonego" sam mecz się nie wygra.
Pioli musi zacząć wywieszać tabelę czy coś znów.
Żadne nudne frazesy o mercato tego nie tłumaczą.
fizycznie wyglądamy bardzo źle
A inne czynniki nie mają znaczenia xD
TO ZNACZY... LEAO MU ŹLE PODAŁ! TO WINA PORTUGALCZYKA, SPRZEDAMY GO W ZIMIE I WSZYSTKO SIĘ ZMIENI! ZACZNIEMY ZNOWY GRAĆ JAK W ZESZŁYM SEZONIE, WYSTARCZY GO SPRZEDAĆ I KUPIĆ JAKIEGOŚ MAŁOLATA !!1111