Malick Thiaw udzielił wywiadu niemieckiemu oddziałowi Sky Sport, w którym opowiedział o swoich początkach w Milanie.
Punkt odniesienia w drużynie? Ismael Bennacer. Przyszedłem do drużyny mistrzów. Wziął mnie za rękę, bo milczałem i przez to byłem do niego podobny.
Życie w Mediolanie? Jeśli wychodzę, staram się iść do Duomo, symbol miasta. Ale prawdę mówiąc, często muszą mieć wyciągać z domu.
Wideorozmowa z Maldinim i Massarą? Dowiedziałem się o tym niedługo wcześniej od mojego agenta. Stresowałem się, ale Paolo był miły i mnie uspokajał. Śledził mnie już wcześniej, więc byłem szczęśliwy.
Niewielka ilość minut po transferze Miałem wtedy pewne wątpliwości, ale trenowałem, a personel trenerski dużo ze mną rozmawiał, więc we mnie wierzyli. Starałem się zachować pozytywne nastawienie.
Najlepszy moment kariery Mecze z Torino, Tottenhamem i Monzą: wtedy ludzie mnie zauważyli i otrzymałem tyle komplementów. Przeciwko Harry'emu Kane'owi zagrałem na bardzo wysokim poziomie. Nauczyłem się w Milanie, że muszę udowadniać swoją wartość na każdym treningu. Nie wystarczy dobrze zagrać przeciwko Kane'owi, ale muszę też dobrze spisać się przeciwko Oshimenowi.
Ibrahimović? Szalony. Ibra to Ibra. Potrafi być miłym człowiekiem, ale jest niezwykle pewny siebie. Treningi zmieniają się, gdy tylko bierze w nich udział. Jeśli uważasz, by tylko nie zrobić mu krzywdy, nie szanuje cię. Im twardszy jesteś, tym masz u niego większy respekt.
Zresztą, z przypadku w młodzieżowej reprezentacji Niemiec nie grął.
Przypadek Ibry jest podobny, tylko na polu sportowym. Dzięki sportowi i bezkompromisowości, twardemu reżimowi treningowemu i nie odpuszczani został legendą. Problem w tym, że organizm zaczyna już odmawiać posłuszeństwa i trzeba lepiej zarządzać siłami, bo za to tez można przypłacić zdrowiem. Tak jak Maldini, który powiedział, że nie jest w stanie biegać przez dłużej niż 15 minut bo siadają mu kolana.