Marco van Basten, legenda Milanu lat 90 udzielił wywiadu dla 7, w którym wyjaśnił swoje skomplikowane relacje z Arrigo Sacchim: "Między nami nigdy nie było szczególnych uczuć. Nigdy nie sprawiał na mnie wrażenia, że jest szczery w relacjach międzyludzkich. Nigdy nie był bezpośredni... Chodził zygzakiem. Kiedy nie był zadowolony z tego, jak trenujemy, wyładowywał się na młodych, na najsłabszych, którzy być może zamiast tego mogli być liderami zespołu. Jego piłkarze tworzyli historię, a Milan był jedną z najsilniejszych drużyn w historii. Odegrał ważną rolę. Umiał nawiązywać kontakty z dziennikarzami, wiedział jak budować wizerunek wielkiego innowatora".
"Sacchi niczego nie wymyślił. Ustawienie Milanu nie było ani rewolucyjne, ani ofensywne. Wystawialiśmy wyjątkowych obrońców. To, co sprawiało, że odnosiliśmy kolejne wygrane, to była zawsze defensywa, co do której bardzo się przykładał, poświęcając niewiele czasu na fazę ofensywną".
Być może coś w tym jest?
Świat już nie będzie taki sam :)
Dziwne, ale ok.
Jeszcze je mam, ale nie wiem czy po tylu latach jeszcze będzie na nich coś widać.
Przy okazji pozdrowienia dla gościa z obozu, który jechał do Włoch kupić sobie korki i kupił polskie we Włoszech. Jak mu pokazałem MADE IN POLAND na metce, to szukał nożyczek.
Nie oglądałem tego Milanu (z racji na wiek), ale tak samo można przytoczyć sukcesy w LM z Carlo, scudetto z Allegrim, czy Piolim. Odpowiedni splot czynników, dużo ciężkiej pracy i odrobina szczęścia. Tak jest zawsze - trener z niczego bata nie ukręci, a dobrzy piłkarze pod kiepskim trenerem będą się kopać po czole, bo ten nie wyciągnie z nich najlepszego i nie stworzy drużyny (vide Milan Giampaolo). Fart też się zawsze przydaje, w futbolu było wiele sytuacji gdzie przez brak szczęścia odpadali faworyci.
Gdybym musiał wyróżnić tylko jedną koszulkę Milanu, w której miałbym chodzić do końca życia, i z którą najbardziej bym się utożsamiał z klubem byłaby to właśnie koszulka 9 wielkiego Marcela V.B.
Okrutnie polecam jego autobiografię, raczej świeżynka, bo wydana u nas przez SQN kilka lat temu. Sama historia fajnie opowiedziana, trochę w stylu Ibry, ale jednak troszkę stonowana. Czuć w tym wylewie wewnętrznym trochę żalu do świata i środowiska o coś. Ten żal ma jednak małe uzasadnienie, w moim odczuciu akurat niepotrzebny kawałek, w której Marco się za bardzo rozebrał, ale równie dobrze czytelnik może odebrać to emocjonalnie, co również jest osią tej autobiografii.
Na minus jednak samo fizyczne wydanie SQN, kilka błędów edytorskich, i sporo literówek.
Dodatkowo mnie się rozleciała w połowie
No jak to kto?
Temat przewodni tego artykułu.
Jedna z najwybitniejszych jednostek w historii AC. Milan.
Wielka 9:)
kończąc: tylko i wyłącznie mógłbym nosić koszulkę z jego nazwiskiem ! :)
Marcel van Basten
A dokładniej to Marcel Marco van Basten.
Po prostu przyjeło się jego drugie imię dla łatwiejszej wymowy:)
Poprzednikom urządziłeś soczyste KO.....
2 Marceli w Milanie rządzi i dzieli.
Van Basten oraz Desailly :-)
Nikt mu nie odbiera zasług ale on sukcesy odnosił 30 lat temu a od 20 nie jest aktywnie w piłce a od tego czasu wiele się zmieniło.
Ja go trochę traktuję jako lepszą wersję naszego Tomaszewskiego ale z tą różnicą, że Włoch czasem coś dobrze powie a niestety naszemu Jankowi częściej wychodzą kompletne bzdury
Arrigo już dawno nie ma w futbolu, wiele się zmieniło i czasem jego wypowiedzi są niepotrzebne.
Chyba tylko Carletto jest tak długo w zawodzie z sukcesami.
Gdy patrzę na Mou to widzę gościa, który został gdzieś 10 lat temu i próbuje powielać to co było wtedy. Tak się nie da.
A Ariggo często coś powie, ale zupełnie bez sensu (jak ostatnio w przypadku Leao)