Po zwycięstwie w Genui, Yunus Musah wybrał się na zgrupowanie reprezentacji narodowej Stanów Zjednoczonych. Amerykanie zmierzą się w Nashville z Ghaną (17 X), a wcześniej w Hartford z Niemcami (14 X). W Milanie 20-letni zawodnik często gra na pozycji ofensywnego pomocnika, ale nieobecność Tylera Adamsa prawdopodobnie zmusi trenera Berhaltera, przynajmniej w konfrontacji z Niemczami do ustawienia 4-2-3-1, co będzie wymagało zwiększonej pracy od Musaha i zawodnika Juventusu, McKennie'go. "Tak, w reprezentacji często występuję w bardziej ofensywnej roli, ale pod nieobecność Tylera prawdopodobnie będę musiał się cofnąć" - podkreślił w wywiadzie dla La Gazzetta dello Sport zawodnik urodzony w Nowym Jorku. "Nie mam żadnych problemów, lubię grać u boku Westona".

Jak bardzo pomocna jest sytuacja, gdy u swojego boku w Milanie masz rodaka (Christiana Pulisica), z którym również spędzasz czas na zgrupowaniu reprezentacji narodowej? "Bardzo pomocna, i to nie tylko na boisku. Christian jest wyjątkowym piłkarzem o świetnej jakości. To naprawdę zaszczyt móc go mieć obok w tym samym klubie. Rozwijamy także nasze relacje poza boiskiem, a to jest ważna rzecz".

Jak oceniasz swój początek sezonu w koszulce Rossonerich? "Jestem naprawdę szczęśliwy. Wszedłem do tej grupy na palcach, wiedząc, że muszę uzbroić się w cierpliwość, aby wykorzystać swoje szanse. Ale zamiast tego wszystko potoczyło się szybciej, niż się spodziewałem i nagle odkryłem, że mam wpływ na zespół, a nawet zaczynam grę w wyjściowej jedenastce. Miałem różne role i od razu poczułem zaufanie moich kolegów z drużyny i trenera, naprawdę nie mogłem prosić o więcej. Możliwość wniesienia swojego wkładu i przede wszystkim zwycięstwa w Milanie są naprawdę miłe".

Jakie cele postawiłeś sobie na swój pierwszy sezon w Milanie? "Naturalnie wszyscy marzymy o regularnej grze i zdobywaniu wielu bramek, ale ja po prostu staram się zachować cierpliwość, aby być gotowym, gdy nadarzyła się okazja, i tak się stało. Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że będę zaczynał w podstawowym składzie tyle razy, ile miało to miejsce do tej pory. Teraz chcę po prostu ciężko pracować, aby utrzymać to tempo".

Jak wyglądają twoje relacje ze Stefano Piolim? "Trener bardzo mi pomaga, przystosowanie się do nowych ról w innym systemie gry nie jest łatwe, ale bez wątpienia trener Pioli ma ogromny wpływ na mój rozwój jako zawodnika. Jestem naprawdę szczęśliwy, że jest moim trenerem".

Jak emocje i wrażenia po ostatnim meczu ligowym z Genoą? "Myślę, że to był najbardziej szalony mecz, w jakim kiedykolwiek brałem udział. Zwycięstwo było czymś niesamowitym, zwłaszcza biorąc pod uwagę niesamowite zakończenie. Kiedy czerwoną kartką został ukarany Maignan, a Giroud stanął na bramce, byłem w murze i pomyślałem, że gdyby Genoa zdobyła bramkę, po tak świetnym meczu, jaki rozegraliśmy, byłoby to straszne. Jednak w końcówce Olivier również popisał się świetnymi interwencjami i nadeszło piękne zwycięstwo. Takie momenty naprawdę sprawiają, że zakochujesz się w piłce nożnej".