Milan pracuje nad zakontraktowaniem nowego trenera i głównego napastnika. Kandydatury wciąż pozostaję te same. W ostatnich tygodniach skupiono się na takich nazwiskach jak: Joshua Zirkzee (Bologna) i Benjamin Šeško (RB Lipsk), ale droga do transferu Serhou Guirassy'ego (VfB Stuttgart) nadal pozostaje otwarta - informuje środowe wydanie La Gazzetta dello Sport.
Włoski dziennik wyjaśnia, że menadżerowie klubu ze Stuttgartu przebywają we Włoszech i nawiązali kontakty z Milanem, aby podczas rozmowy omówić aktualną sytuację. Dyskusja na pewno nie będzie toczyła się odnośnie kwoty transferu, ponieważ klauzula odstępnego wynosi 17,5 mln euro, a oba kluby mogą negocjować np. szczegóły dotyczącego kontraktu samego zawodnika.
W porównaniu do Zirkzee i Šeško, o Guirassym mniej mówi się w mediach, ale jego liczby w tym sezonie są bardzo dobre: 30 goli w 30 meczach w barwach VfB Stuttgart (28 - Bundesliga, 2 - DFB-Pokal). Choć opłata za transfer nie będzie stanowiła większego problemu, gdyż 17,5 mln euro jest dość niską kwotą w porównaniu do tego, co Rossoneri musieliby zapłacić za Zirkzee czy Šeško, to wszystko kręci się wokół pensji, jakiej żąda zawodnik urodzony w Gwinei. Oprócz Zirkzee, Šeško i Guirassy'ego, klub ma także oko na Jonathana Davida z Lille, zwłaszcza jeśli Paulo Fonseca zastąpi Stefano Piolego na ławce Milanu.
Zamiast najpierw ogłosić nowego trenera i z nim ustalać jaki piłkarz pasuje do jego koncepcji .. to lepiej bezmyślnie kupić, a trener przecież może koncepcję zmienić..
Ale nam potrzebny napadzior co będzie walił po 20-30 bramek na sezon a nie 10.
Tak to działa we Włoszech. Nie jest to tylko kwestia Milanu czy Red Bird. Wystarczy spojrzeć, jak swoich trenerów i politykę transferową ustawia ADL w Napoli. Trener ma trenować i basta, a jak mu nie odpowiada, to niech spada na drzewo. Jak pisałem wyżej - nie zgadzam się z takim podejściem, bo według mnie trener powinien mieć decydujące zdanie w kwestii transferów i tego, jakich piłkarzy potrzebuje, a jakich nie potrzebuje. Jestem jednak świadom, że we Włoszech to tak nie działa. Do dziś pamiętam ten szok i niedowierzanie, kiedy zarząd kupił Allegriemu Matriego, bo ten go chciał w swojej drużynie. Trener dostał piłkarza. Tak nietypowe, że aż wprawiające w osłupienie. Nieważne, czy do Milanu przyjdzie Fonseca, Conceicao, Sarri, Pocchetino, Tuchel, Galtier czy ktokolwiek inny - o transferach i tak będzie decydował dyrektor sportowy. Włoskiego betonu nie sposób skruszyć.