Ogromne zwątpienie pojawiło się po kolejnej porażce Milanu w tym sezonie. 5 przegranych w 12 meczach we wszystkich rozgrywkach. Wydaje się, że porażki stały się normą – pisze na swoich łamach MilanNews. Oczywiście w sporcie należy brać je pod uwagę, metabolizować, a także zdrowo jest to zaakceptować w procesie, który powinien następnie zachęcać do lepszej pracy.
Niepokojące jest jednak to, że staje się to ewentualnością jak każda inna. Nie chcemy wracać do słynnego stwierdzenia "Zwycięstwo, przegrana czy remis nie ma tu żadnego znaczenia", ale emocje, jakie towarzyszą kibicom po przegranej 0:2 na San Siro ze skromnym, ale dobrze zorganizowanym Napoli, były gorsze: my przyzwyczailiśmy się do porażek.
Stąd pytanie: czy porażka boli tak samo zawodników i trenera Milanu, jak kibiców, którzy za każdy mecz na stadionie płacą dziesiątki, a nawet setki euro? Na przestrzeni lat, słuchając wywiadów i historii mistrzów, którzy przeszli do historii sportu, można było dojść do wniosku, że porażka zostaje w tobie i spala cię od środka, do czasu, aż nie zwyciężysz.
Wykraczając poza wszelkie dyskusje techniczne i taktyczne, pojawia się pytanie: czy w tej drużynie, może poza kilkoma wyjątkami, występuje tego typu reakcja, czy też nie? Nie mylić z negatywnym uczuciem frustracji, które następnie prowadzi do jeszcze bardziej nieprzyjemnych i trudnych do rozwiązania sytuacji. Z odpowiednią mentalnością Milan wygrał ostatnie scudetto, to w 2022 roku, więc nie jest to coś, co nie istnieje w tym zespole, lub coś, co staramy się wymyślić.
No cóż, przynajmniej tym razem podchodzimy do tego z mniej więcej siedmioletnim doświadczeniem w upokorzeniach i obserwowaniu upadku byłego najlepszego klubu świata :)
A jak wyglądała rzeczywista gra, to każdy widział. Graliśmy dramatycznie ,broniliśmy wyników z Lecce jak jakieś Cremonese czy Novara. Dostawaliśmy w czapę od każdego, kto przejawiał minimum boiskowej ambicji i złości. Przegraliśmy w żenującym stylu dwumecz z Romą. Ale przekaz szedł pozytywny, bo była szansa nawet na 80 pkt w lidze. Nawet tutaj ludzie się podniecali i przywoływali to jako przykład pozytywny dla Pioliego i RedBirda. Takie pieprzenie w stylu polityków i klakierów z Twittera. Zielona wyspa i tabelki na zielono.
Nic się nagle nie zesrało, bo Fonseca i nowi piłkarze. Problem jest szerszy.
Zatrudnienie Fonseki to było tylko podsumowanie ambicji i zamiarów zarządu. Klub konsekwentnie zmierza w kierunku właśnie walki o czwarte/piąte miejsce od 22 maja 2022
Teraz znajdź jednego takiego zawodnika który jest sercem i płucami obecnej drużyny.
"I gdzie jest ta atalanta, spójrz na tabelę"
Diagnoza dotyczącą Milanu, tezy o conte ronaldo i beckhamie są równie trafne...
Jak mamy graczy pokroju Loftusa Cheeka, który musi mieć świadomość, że jego wachlarz umiejętności kończy się na niezłym biegnięciu z piłką przed siebie bez określonego celu i dość solidnym wykończeniu jak już będzie miał od święta kilometr wolnej przestrzeni w polu karnym rywali. Anglik na bank nie ma nigdy po meczu poczucia, że "dziś to czy tamto nie poszło"... Bo on zakłada, ze jak cokolwiek wyjdzie to już zrobił dużo na plus...
Żeby gracze czuli się wściekli po porażce to muszą się czuć lepsi, a przynajmniej nie gorsi przed meczem i w jego trakcie... u nas są jednostki, które to mają, ale są jednostki, które "złapały pana boga za nogi" samym tym, że dostają minuty albo, ze dostały kontrakt. To trochę jakby się ktoś szokował, że po wczorajszym wyniku Origi nie zamknął się z depresją w swoim pokoju i nie rozpacza jak do tego mogło dojść...
Za dużo słabych elementów. Dalecy jesteśmy od tego żeby być kolektywem po którym nie spodziewa się nikt porażki. A skoro porażki są spodziewane przez wszystkich to i nie powinny tak absurdalnie szokować. Wczoraj absolutnie wszystkie znaki na niebie i ziemi już przed meczem wskazywały, że Napoli wygra i wygrało... to trochę jakby puścić kupon w lotka i kompletnie nie liczyć się z tym, ze być może nie przyniesie on głównej wygranej...
"Noi abbiamo fatto tante cose positive. Siamo mancati nel segnare sulle opportunità che abbiamo creato. Ciò che io guardo è la crescita della squadra. Dobbiamo migliorare in difesa. Ma non ho mai visto nessuna squadra che abbia messo in campo la qualità offensiva messa in campo da noi oggi".
Tłumaczenie (moje): "Zrobiliśmy wiele pozytywnych rzeczy. Zabrakło nam wykończenia w sytuacjach, które stworzyliśmy. To, na co patrzę, to rozwój drużyny. Musimy poprawić się w obronie. Ale nigdy nie widziałem drużyny, która pokazała na boisku taką jakość ofensywną, jaką my pokazaliśmy dzisiaj".
Jeśli on używa takich słów na skomentowanie tej kaszany, meczu bez jednej klarownej sytuacji po naszej stronie, to znaczy że albo nie ma żadnych ambicji, albo po prostu wie, że ma długi i suty kontrakt i że pozostało mu jeszcze tylko ośmieszyć się kilka razy i może rozpocząć piękne trzyletnie wakacje na koszt naszego klubu.
Jak ktoś ma czas.