Jak podaje Corriere della Sera, trener Paulo Fonseca odbył wczoraj długą rozmowę ze Zlatanem Ibrahimoviciem, w której wyjaśnił, że swoimi słowami w wywiadzie po meczu z Crveną chciał wstrząsnąć zespołem, który rozegrał słabe spotkanie. Kierownictwo Milanu stoi po stronie trenera i wspiera go w jego pracy, a także w sposobie komunikacji. Portugalczyk po ostatnim meczu w Lidze Mistrzów powiedział między innymi: „Wiem, że każdego dnia pracuję nad przygotowaniem zespołu, aby dobrze spisywał się na boisku. Nie wiem, czy można to powiedzieć o każdym w naszym zespole. [...] Mam czyste sumienie. Jeśli będzie trzeba wdrożyć chłopców z Primavery czy Milanu Futuro, zrobię to”.
Parę dni temu był artykuł, w którym przypomniano jak klaun, piastujący funkcję prezesa, wyparł się Fonseki po krytyce arbitra. Coś jej do końca go to kierownictwo wspiera.
Na marginesie, Zlatan kim jest w tym klubie? Dyrektorem czy doradcą Kardynała?
Jest maskotką i reklamą trochę na większą skalę niż gość przebrany za tygryska w lidze CBA chińskiej koszykówki.
Niby slaby trener ale jednak cos musi byc nie tak ze potrafimy grac dobrze z najlepszymi a potem meczymy sie ze slabeuszami.
Z drugiej strony, można nie mieć motywacji gdy wygrywanie lub przegrywanie jest codziennością.
Goście grają słabo, wyniki są lepsze niz gra.
Oni nie powinni liczyć na trenera motywaotra, tylko wyjść na pełnej z motorkami w dupie i dawać 100% ze Slovanem, Lecce, czy Juve.
Bo muszą pokazać, że są coś warci.
Oczywiście nie chodzi o sam bilans zwycięstw, bo tylko ślepiec mógł nie zauważyć jakieś jakości trenera bierze Milan.
Przede wszystkim on poległ na swojej BEZJAJECZNOŚCI..
Zamiast zrobić podobną rzecz do Conte, który wymusił na autorytarnym ADL'u zastąpienie neapolitańskiego DNA swoim betoniarstwem taktycznym i wywalenie pewnego bramkostrzelnego Nigeryjczyka do Turcji, Fonseca dał sobie całkowicie narzucić wizję gry Milanu z identycznym środkiem ciężkości jak za Pioli + amatorskie metody zarządzania klaunów z zarządu.
Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Może i by to pomogło więcej niż obecna pozycja Szweda, ale to powinien zapewnić trener. Pamiętam jak za Ancelottiego zawodnicy wychodzili nabuzowani na murawę, a najwyżej Gattuso robił z pozostałymi porządek w zmotywowaniu...
Dzisiaj nie mamy takiego lidera ani w szatni ani na boisku...