Santiago Gimenez, który tej zimy zamienił Feyenoord na Milan, udzielił wywiadu Amazon Prime przed spotkaniem ze swoim byłym klubem w Lidze Mistrzów.
"Milan kocham od dziecka. Marzyłem o grze tutaj. Dorastałem oglądając Milan, który wygrywał wszystko, ten z Pirlo, Gattuso, Maldinim, Nestą... Byłem mały i ta drużyna mnie oczarowała, nigdy nie chciałem zdejmować jej koszulki. Mam tyle zdjęć z dzieciństwa w trykocie Milanu, a dziś to marzenie się spełnia".
"Mój ojciec jest dla mnie jak brat, jak przyjaciel. Oczywiście to osoba, której zawsze słucham i której pozwalam się prowadzić, ale zachowujemy się jak dobrzy przyjaciele. Bardzo mi pomógł, udzielając mi rad, oglądając moje mecze i mówiąc mi, co robię dobrze, a co źle... Zwłaszcza, co robię źle. Moja matka też zawsze mi towarzyszyła i wspierała mnie na tej drodze".
"Pseudonim Bebote? Od małego rodzice nazywali mnie Bebote, ponieważ jako dziecko byłem „małym olbrzymem”. Już w wieku kilku lat byłem naprawdę duży. Następnie ten pseudonim podłapali ludzie na całym świecie".
"Pochwały od Ibry? To wielka odpowiedzialność, ale jestem szczęśliwy, mam duże zaufanie do tego, co opowiada, bo wszystko, co mówi, się sprawdza".
"Numer 7? Wybrałem numer Szewczenki, legendy tego klubu. Wiem, że dużo waży, ale lubię takie wyzwania, lubię presję i mogę dać z siebie tylko to, co najlepsze".
"Mecz z Feyenoordem? Będzie dla mnie bardzo intensywny i emocjonalny. Jestem graczem, który stawia swoje uczucia ponad wszystko inne i dziś nie będzie wyjątku".
"Świętowanie gola? Nie, jeśli strzelę Feyenoordowi, to nie będę świętować, ponieważ którą bardzo szanuję i która dała mi tak wiele".
Przy nim Pio Pio to bomber pierwszej klasy.
Same powroty, taki ten futbolowy los piłkarza bywa przewrotny ;)
Z tymi koszulkami (nie tylko w kontekście Milanu) powoli zaczyna wyglądać jakby każdy rodzic młodego piłkarza na wszelki wypadek robił dziecku zdjęcia w każdej możliwej koszulce topowego w danym okresie klubu :D