Alessandro Costacurta, pięciokrotny zwycięzca Ligi Mistrzów, obecnie jeden z ekspertów Sky Sport udzielił wywiadu dla La Repubblica. Pierwsze z pytań dotyczyło ostatnich fatalnych rezultatów włoskich zespołów w Lidze Mistrzów: "Rok temu, my Włosi, wydawaliśmy się mistrzami Europy, teraz liżemy rany. Ale to nie było Risorgimento (dosł. "odradzanie się"), a to nie jest powrót do średniowiecza. Wyeliminowanie Milanu, Atalanty i Juve było tylko zbiorową kontuzją".
W dawnych czasach znakiem rozpoznawczym włoskiej piłki była defensywa. A jak jest dzisiaj? "Wiele drużyn próbuje zerwać z tradycją, stając się bardziej europejskimi i dynamicznymi. Inter i Atalanta to zrobiły, Milan próbuje z Fonsecą i Conceição, a Juve z Thiago".
Co zmieniło się w Milanie po odejściu Maldiniego i przyjściu Ibry? "Paolo ma odpowiedni dystans do rzeczy i analityczną inteligencję. Dlatego był najlepszym obrońcą w historii i świetnym menedżerem. Jego mistrzostwo Włoch pozostaje cudem. Zlatan ma charyzmę, ale musi podszkolić się w ocenie sytuacji. Ostatnie mercato to dobry znak, ale to wszystko jest w fazie treningu. To samo Leão: może zostać mistrzem, ale nim nie jest. Dziś to słowo jest nadużywane. Nie byłem mistrzem, ale mogłem grać z mistrzami, razem tworzyliśmy historię. Potrzebne jest zaangażowanie, odpowiednie nastawienie i chęci do nauki".
Minęło półtora miesiąca od momentu, gdy Conceição świętował w Rijadzie zdobycie Superpucharu Włoch. Jak oceniasz aktualną sytuację trenera? "Potrzebuje czasu i zawodników na odpowiednim poziomie. Rola trenerów jest często przeceniana, podobnie jak ich zdolność do określania klimatu w szatni. Pippo Inzaghi przed meczami był zły, a mimo to strzelał gole jak nikt inny".
Co powiedziałbyś Theo Hernándezowi, jako koledze z drużyny na temat jego czerwonej kartki? "Wkurzyłbym się jak bestia. Dwie takie głupie rzeczy nie mogą być usprawiedliwione. Albo wraca do szeregu, albo musi zmienić otoczenie. Jak na jednego z najlepszych obrońców na świecie, takie podejście jest nie do przyjęcia. Biega na skrzydle, które należało do Paolo Maldiniego".
Jeżeli jeszcze ktoś miał wątpliwości to teraz ich mieć nie może. Niewarty jesteś nawet splunięcia, a co dopiero dyskutowania z tobą.
Fajne zdanie. Można wygrać z Messiasem i Ballo-Toure, a przegrać Moratą i Felixem.
Różnice robi klub.