Alberto Paloschi, obecnie napastnik Pro Palazzolo (Serie D), a w przeszłości wychowanek Milanu i zawodnik pierwszej drużyny (w debiucie strzelił gola zaledwie 18 sekund po wejściu na boisko / było to 10 lutego 2008 roku. Miał 18 lat, jeden miesiąc i sześć dni) udzielił długiego wywiadu na łamach La Gazzetta dello Sport, w którym poruszył wiele kwestii związanych ze swoją karierą, debiutem w Milanie oraz drogę, jaką przeszedł z Serie A do Serie D. Oto co miał do powiedzenia 35-latek.
Debiut. "Emocje. Nie do opisania. Ancelotti dokonał już dwóch zmian, została tylko jedna, liczyłem na to, ale nie wierzyłem. Zostałem powołany, ponieważ Gilardino był zdyskwalifikowany, a Pato kontuzjowany. Ancelotti postanowił wysłać właśnie mnie na boisko w miejsce Serginho. Wchodzę na boisko i nie mam nawet czasu na poprawne założenie koszulki. Seedorf rozpoczyna i... Mamma mia San Siro! Wieczorem leżę w łóżku, włączam telewizor i wszyscy o mnie mówią. To wszystko nie może być prawda, ale tak właśnie się stało!"
Inzaghi. "Pippo to Pippo, dla każdego napastnika, który chce dużo strzelać, jest punktem odniesienia. Inzaghi jest moją inspiracją, bardziej niż idolem. Oczywiście chciałbym być jego następcą, ale miałem szczęście zrobić własną skromną karierę i jestem szczęśliwy. Tamta szatnia była wypełniona wielkimi mistrzami, ja nie byłem na ich poziomie. Ale nie było dnia, nawet jednego, w którym nie dawałem z siebie wszystkiego. Z każdego treningu wracałem do domu z czystym sumieniem".
Paloschi najlepszy w Chievo? "Tak, ponieważ miałem ciągłość gry, wyników i bramek. Chievo było idealną drużyną dla młodego piłkarza: zdrowe środowisko, kompetentni ludzie, powaga, organizacja. I podobała mi się bajka o klubie z sąsiedztwa, który pokonuje wielkie drużyny. Było mi bardzo przykro z powodu niepowodzeń Campedelliego: bardzo go lubię".
Atalanta. "Jedyny sezon, w którym nie udało mi się strzelić gola. Nie byłem zadowolony z tego powodu. Gasperini jest świetnym trenerem, ustawi cię w taki sposób, abyś mógł jak najlepiej stawić czoła przeciwnikowi. Nie poszło mi najlepiej, ale takie rzeczy się zdarzają. A zawodnik wie, kiedy nie jest w najlepszej dyspozycji, a kolega z drużyny jest w lepszej formie".
Siena w Serie C. "Po moich doświadczeniach w Cagliari i Spal byłem bez kontraktu. I nie otrzymałem żadnych ofert z Serie A i Serie B. Nie wiem dlaczego, najwyraźniej uznali, że się do tego nie nadaję. Siena znalazła się w Serie C, chcieli zbudować coś poważnego i zadzwonili do mnie: przyjąłem propozycję z entuzjazmem. Kiedy podejmuję zobowiązania, daję z siebie wszystko".
Doświadczenia w Serie D. "Chciałem być bliżej domu i znaleźć ambitny klub. Pro Palazzolo chce awansować do Serie C. Tak długo, jak moje ciało będzie na to pozwalało, będę kontynuował grę. Kiedy przestanę, będzie mi brakowało niedziel, adrenaliny związanej z grą, atmosfery i emocji. Wtedy zobaczę. Myślę, że zostanę dalej w piłce, ale nie wiem w jakiej roli".
Camarda. "Powiedziałby mu, żeby traktował wszystko z lekkością i traktował futbol jako grę: ciężko trenował i zawsze pamiętał, że marzenia mogą się spełnić".
dostałby chłopak kopniaka energii do jeszcze większej pracy
Bardzo dobre porównanie:)